Bułgaria broni projektu gazociągu South Stream
Szef resortu gospodarki i energetyki Bułgarii Dragomir Stojnew bronił w czwartek projektu gazociągu South Stream, podkreślając, że jest on wyjątkowo ważny dla kraju i ostrzegając przed skutkami wstrzymania budowy. Szef MSZ Bułgarii Krystian Wigenin przestrzegł przed kryzysem gazowym.
17.04.2014 | aktual.: 17.04.2014 15:49
Na konferencji prasowej, która zbiegła się z głosowaniem w PE nad rezolucją na temat Rosji, dotyczącą m.in. budowy South Stream, Stojnew powiedział, że Bułgaria "będzie walczyć o realizację projektu i nie dopuści do jego wstrzymania".
"Nie jesteśmy sami w tym projekcie, dlatego powinniśmy go bronić. Nie poświęcimy swoich interesów wyłącznie po to, żeby spodobać się UE. Rosja jest strategicznym partnerem Bułgarii. Czy popełniamy błąd, dążąc do bezpiecznych dostaw (gazu), czy powinniśmy zrezygnować z prawa do rozwoju i z nowych miejsc pracy?" - mówił minister.
Stojnew dodał, że jeżeli Komisja Europejska podejmie decyzję o wstrzymaniu projektu, Bułgaria się temu podporządkuje, lecz zwróci się o odszkodowania finansowe, w tym za utracone zyski. Minister mówił, że UE zrezygnowała z projektu Nabucco, który zapewniłby Bułgarii alternatywne źródła dostaw surowców energetycznych. Rezygnacja z South Stream, który zapewnia alternatywne drogi dostaw rosyjskich, będzie miała bardzo negatywne skutki dla kraju - dodał.
Minister Wigenin na spotkaniu z przedstawicielami branży turystycznej w Warnie przestrzegł przed niebezpieczeństwem kryzysu gazowego dla Bułgarii. Problem taki według niego powstałby w wyniku podniesienia cen i nowych schematów rozliczania się za gaz, zastosowanych przez Rosję wobec Ukrainy. To może spowodować powtórzenie się sytuacji z 2009 r., kiedy Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu - ocenił szef MSZ.
To obecne zagrożenie po raz kolejny, jego zdaniem, dowodzi konieczności realizacji projektu South Stream. "Nie możemy stawać się zakładnikami gospodarczej, politycznej i finansowej niestabilności państw, przez które przebiega tranzyt (gazu)" - podkreślił minister. Dodał, że Ukraina "powinna stać się stabilnym państwem, lecz obecna niestabilność prawdopodobnie potrwa jeszcze dość długo".
Szef MSZ powiedział też, że Bułgaria "czyni nadzwyczajne wysiłki", by wesprzeć branżę turystyczną i zapewnić ciągłość napływu turystów z Rosji, Ukrainy i Białorusi. Do tych trzech krajów wysłanych zostanie ponad 50 pracowników konsularnych, którzy mają ułatwiać wydawanie wiz. Będą też ułatwienia w sferze transportu - zapewnił Wigenin.
W ubiegłym roku Bułgarię odwiedziło około 1 mln turystów rosyjskich i ukraińskich.
Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Bułgaria, która otrzymuje około 85 proc. gazu z Rosji przez Ukrainę, obiecuje sobie dywersyfikację szlaków dostaw dzięki South Stream.
Z Sofii Ewgenia Manołowa