Byki w końcu wyszły z ukrycia
Ostatnie tygodnie nie należały do zbytnio udanych dla inwestorów. Rynek pozostawał słaby i ciężko było z kontynuacją wszelkich prób wyraźniejszych wzrostów. Dzisiaj mimo gorszych danych rynek zdobył się na ciekawą, wzrostową sesję.
06.07.2010 17:06
Wydaje się, że inwestorzy pogodzili się już ze słabnącym ożywieniem gospodarczym. Publikowane dane są złe i pewnie takie pozostaną. Przykładowo dzisiejsze publikacja indeksu ISM dla usług rozczarowała. Wskaźnik spadł z 55,4 pkt. na 53,8 pkt. wobec prognoz braku zmian. Nie jest to tak ważna publikacja jak ISM dla przemysłu, ale swoją wymową potwierdza to co każdy już chyba wie – wzrost gospodarczy słabnie.
Skoro wiemy jak wygląda gospodarka, to wiele złych wiadomości musi być już zawarte w cenach. Same ceny nie poruszają się zresztą w linii prostej i wszelkie trendy przerywane są korektami. Po wcześniejszych spadkach indeksom należy się odbicie, które dzisiaj zobaczyliśmy i nie można wykluczyć kontynuacji dobrej passy. Zawsze można znaleźć wiadomości potwierdzające bycze nastawienie inwestorów. Dzisiaj można się było cieszyć z danych podanych przez bank centralny Grecji według których deficyt Hellady w I półroczu wyniósł 4,9 proc PKB, podczas gdy MFW sądził, że będzie on równy 5,8 proc. PKB.
Odbicie widzieliśmy nawet na bardzo w ostatnim czasie przecenionym rynku chińskim. Z powodu braku wiadomości uzasadniających wzrosty za Wielkim Murem, twierdzono, że to niskie wyceny skusiły łowców okazji. Rzeczywiście akcje są tanie, ale kto powiedział, że nie mogą być tańsze? Rynek chiński jest zresztą w newralgicznym miejscu. Indeks skorygował już 61,8 proc. całej minihossy i jeżeli te spadki są jedynie silną korektą, to więcej zniżek już nie powinniśmy obserwować.
Również dzisiaj Bloomberg promował ciekawy raport Banku Rezerwy Federalnej z Cleveland, który ocenia prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w następnym roku na podstawie nachylenia krzywej rentowności obligacji skarbowych. Obecnie jest ona tak stroma, że nawrót recesji można przewidywać jedynie z 12 procentowym prawdopodobieństwem. To pozytywna wiadomość w obliczu wielu komentarzy mówiących o kolejnym gospodarczym krachu w niedługiej perspektywie.
Na rynku walutowym eurodolar kontynuował swój marsz na północ, a złoty się umacniał. Nasz waluta już nie była tak silna jak wczoraj, gdyż węgierski forint umacniał się jeszcze bardziej. Efekt Komorowskiego się więc zakończył. Ciekawym wydarzeniem byłą publikacja danych o inflacji w Szwajcarii. Ceny konsumpcyjne spadły bardziej niż tego oczekiwano, gdyż o 0,4 proc. w relacji miesięcznej. Roczny wzrost cen stopniał do zaledwie 0,5 proc., co na nowo rozpoczyna dyskusję o możliwej deflacji. To przeceniło franka i może zmusić bank centralny do ponownych interwencji na rynku.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi