Casting na to, komu wynająć. Szaleństwo na rynku najmu ruszyło na dobre

W tym roku sezon na wynajem zaczął się wcześniej niż zwykle, bo już w lipcu - wynika z danych Otodom. Analitycy podkreślają, że ofert jest zdecydowanie mniej niż przed rokiem, a ceny wyższe niż przed wybuchem wojny na Ukrainie. Najbardziej poszukiwane są małe metraże. – Mieszkań brakuje, a chętnych jest na tyle dużo, że wynajmujący mogą pozwolić sobie na castingi, komu wynająć swoją nieruchomość – mówi Karolina Klimaszewska, analityczka Otodom.

Największym powodzeniem cieszą się ogłoszenia dotyczące niewielkich mieszkań, a zatem też często tańszych
Największym powodzeniem cieszą się ogłoszenia dotyczące niewielkich mieszkań, a zatem też często tańszych
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

08.09.2022 | aktual.: 08.09.2022 17:38

Według danych Otodom, w tym roku ożywienie na rynku najmu nadeszło wcześniej niż zwykle, bo już w lipcu. W porównaniu do czerwca liczba zapytań wzrosła o 23,6 proc. Jak wskazują analitycy, ma to związek z początkiem roku akademickiego i napływem uchodźców z Ukrainy.

Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie liczba wyszukiwań w kategorii mieszkań na wynajem zwiększyła się znacząco i po najbardziej intensywnym okresie, jakim był marzec 2022 r., ustabilizowała się na nowym, wyższym poziomie – zauważa analityczka Otodom Karolina Klimaszewska.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Największym powodzeniem cieszą się ogłoszenia dotyczące niewielkich mieszkań, a zatem też często tańszych. To takich mieszkań najczęściej szukają studenci i to te oferty znikają najszybciej.

Ofert jak na lekarstwo, ceny dużo wyższe niż rok temu

W porównaniu do 28 lutego 2022 r. na koniec sierpnia było o 64 proc. mniej ofert mieszkań do 20 m kw. i o 51 proc. mniej mieszkań o powierzchni 20-40 m kw. W przypadku większych metraży dostępnych było o 46 proc. mniej lokali o powierzchni 40-60 m kw. oraz o 42 proc. mniej tych liczących 60-80 m kw.

Potencjalni najemcy muszą się liczyć z wyższymi cenami. Wraz z stopniowym odbudowywaniem się oferty średnia cena dostępnych mieszkań w miastach delikatnie spadała od kwietnia, jednak od czerwca obserwowany jest ponowny wzrost – podają analitycy.

Mieszkanie o powierzchni od 20 do 40 m kw. można wynająć od ok. 20 proc. do nawet 35 proc. drożej niż w ostatnich dniach lutego. Jeśli natomiast chodzi o najem lokalu o powierzchni 40-60 m kw., trzeba przygotować budżet o od 20 proc. do 40 proc. większy niż na początku roku. Z kolei mieszkania o metrażu 60-80 m kw. zdrożały średnio od 8 proc. w Katowicach do 40 proc. w Krakowie.

Studenci mogą wracać do rodziców. Dobiją rachunki

Największy wzrost cen widać we Wrocławiu przy jednocześnie najsilniej przebranej ofercie. W sierpniu trzeba zapłacić średnio o niemal 1,4 tys. zł miesięcznie więcej (3890 zł) niż jeszcze w lutym (2754 zł). Znaczne wzrosty czynszów odnotowano także w Warszawie – średnio o tysiąc zł (5293 zł w sierpniu, 4295 zł w lutym) czy w Krakowie – 890 zł (3456 zł w sierpniu, 2570 zł w lutym).

Zdaniem Karoliny Klimaszewskiej, obecna sytuacja na rynku sprzyja wynajmującym, ale nie najemcom. W jej ocenie mieszkań brakuje, a chętnych jest na tyle dużo, że wynajmujący mogą pozwolić sobie na castingi, komu wynająć swoją nieruchomość.

– Trudno spodziewać się odwrócenia tego trendu, bo choć wraz z rozpoczęciem roku akademickiego poszukujących może być mniej, to wysokie ceny ogrzewania, prądu czy kredytów będą zmuszać właścicieli do podwyższania czynszu, co w konsekwencji może prowadzić do szukania przez najemców tańszych alternatyw. Dla studentów może być to akademik, chociaż liczba dostępnych miejsc jest w nich ograniczona. Młode osoby być może zdecydują się na powrót do rodzinnego domu bądź znalezienie lokum z niższym czynszem poza miastem, mając na uwadze dłuższy dojazd do centrum – komentuje analityczka.

Źródło artykułu:PAP
rynek najmurynek mieszkaniowyceny najmu
Wybrane dla Ciebie