Ceny ciepła są zamrożone, ale nie na długo. W 2024 r. czeka nas zaskoczenie
Już wkrótce rozpocznie się sezon grzewczy. Temperatury na zewnątrz spadną, a my rozkręcimy kaloryfery, by ogrzać domy i mieszkania. Tymczasem mrożenie cen ciepła przewidziane jest tylko do końca tego roku. Już wkrótce rachunki 15 mln Polaków zostaną uwolnione.
25.08.2023 08:12
Już za kilka tygodni startuje sezon grzewczy. Tymczasem Polacy żyją w niepewności. Obecnie korzystają z zamrożenia cen ciepła, jednak przepisy je wprowadzające obowiązują wyłącznie do końca 2023 r. – pisze Wyborcza.biz.
Co z cenami ciepła w 2024 r.?
Wraz z nastaniem nowego roku wygasną dopłaty do cen i ich mrożenie dla odbiorców końcowych. Czego zatem mogą się spodziewać odbiorcy ciepła?
Ceny węgla i gazu spadły. Podwyżki nawet jeśli będą, to nie powinny być drastyczne. To zależy od bieżących cen surowców i tego, z jakiego paliwa korzysta ciepłownia w danym mieście – powiedział Wyborczej.biz Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paradoksalnie może dojść do sytuacji, że niektórzy... będą mieć obniżkę rachunków. Wszystko przez fakt, że od czasu kryzysu spadły ceny węgla i gazu.
Rozmówca "GW" podkreślił, że sektor ciepłowniczy, który ogrzewa 15 mln Polaków, potrzebuje zmian. W jego ocenie jedyną realną zmianą, która korzystnie wpłynie na rachunki Polaków, "będzie gruntowna transformacja sektora".
Zamrożenie cen ciepła
Portal przypomina, że poprzedni sezon należał do jednych z najdroższych. Winnemu takiemu stanu rzeczy był kryzys energetyczny, który wywindował ceny węgla, na którym w głównej mierze opiera się nasz sektor ciepłowniczy.
W odpowiedzi resort przygotował ustawy, które miały w założeniu zagwarantować, że ceny ciepła nie wzrosną o więcej niż 40 proc. Firmy ciepłownicze natomiast miały otrzymać wyrównanie za to, że nie podnoszą cen klientom w sposób rynkowy.
Rząd szacował koszt tego rozwiązania na 10 mld zł.