Ceny drewna opałowego. Nawet 800 zł za metr

Sezon grzewczy w Polsce za pasem, dlatego wiele osób myśli o zakupie drewna opałowego. Ile trzeba zapłacić za metr sześcienny?

Ceny drewna opałowego zależą od gatunku oraz kalorycznościCeny drewna opałowego zależą od gatunku oraz kaloryczności
Źródło zdjęć: © Getty Images | Alex Soares
oprac.  MZUG

Cena drewna zależy od gatunku i kaloryczności, czyli wydajności. Pokazuje ona, ile energii uzyskamy podczas spalania. Do najbardziej wydajnych gatunków należą: buk, jesion, brzoza oraz dąb. Najmniej kaloryczne są natomiast świerk, jodła oraz topola - i to właśnie one będą należały do najtańszych gatunków drewna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Łamanie reguł się mści". Ekspert mówi, co będzie z cenami paliw po wyborach

Ceny drewna w Polsce

Przede wszystkim najwięcej zapłacimy w marketach budowlanych. Przykładowo w Obi za metr sześcienny drewna mieszanego (liściaste oraz iglaste), które jest przeznaczone do sezonowania, zapłacimy 599 zł. Drożej jest w Leroy Merlin — tam za 1 metr przestrzenny drewna liściastego (nie jest podany gatunek) zapłacimy 819 zł.

Jakie są ceny u prywatnych sprzedawców? Na OLX możemy znaleźć ofertę spod Gdańska, gdzie zapłacimy od 210 zł za metr sześcienny sosny lub świerku. Drożej wyjdzie natomiast dąb oraz buk - 350 zł za metr przestrzenny. Na OLX najwięcej zapłacimy za grab - 380 zł. Sprzedawca zaznacza, ze drewno jest suche i gotowe na sezon grzewczy.

Niedawno leśnicy przypominali o możliwości zakupu drewna bezpośrednio w nadleśnictwach. W tym wypadku cena prezentuje się nad wyraz korzystnie. Przykładowo w nadleśnictwie Gdańsk cena za drewno średniowymiarowe iglaste wynosi 221,40 zł brutto za metr sześcienny. W przypadku drewna liściastego cena zależy od jego gatunku. Średnio za metr sześcienny trzeba zapłacić 239,65 zł brutto. Najdroższy jest buk - 290,28 zł brutto.

Pod postem leśników doszło jednak do ostrej wymiany zdań — internauci zarzucali Lasom Państwowym, że drewna nie da się kupić, ponieważ nigdzie go nie ma. "Cennik może i jest, ale drewna brak, bo wykupione wszystko na pniu, jak to mówią, jak nie zamówisz dziesiątków metrów sześciennych to zapomnij, że kupisz" - napisał pod filmem pan Paweł (pisownia oryginalna). Pani Anna dodawała z kolei, że drewno jest "ale, dla swoich, którzy potem będą sprzedawać je o wiele drożej".

Lasy Państwowe od razu zareagowały na zarzuty, pisząc, że są one nieprawdziwe. Zwracały uwagę, że do nadleśnictwa należy się zgłosić odpowiednio wcześniej, ponieważ ilość drewna jest ograniczona.

Wybrane dla Ciebie

Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy