Ukradł drewno z lasu. Przyznał się, że nie pierwszy raz. "Więcej nie dam się złapać"
Strażnicy leśni z Nadleśnictwa Kołaczyce namierzyli złodzieja drewna. Właściciel tartaku z nieukrywaną szczerością przyznał, że to nie był jego pierwszy raz. Zapowiedział, że nie da się już złapać.
Strażnicy z Nadleśnictwa Kołaczyce namierzyli złodzieja drewna w sobotę, 11 marca. Przy okazji obchodu kompleksów leśnych w okolicy Bieździedzy. Fotopułapka "wysłała" im zdjęcie ciągnika rolniczego w lesie.
- Po dotarciu na miejsce zauważyli świeży pień po ściętej jodle, przykryty gliną i gałęziami. To miało zamaskować kradzież. Zobaczyli też ślady ciągnika rolniczego - opisała Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczne zachowanie leśników. W Puszczy Białowieskiej znów łamią prawo
W ustaleniu sprawcy kradzieży leśnikom pomógł dron. Na obrazie z kamery zobaczyli stojący ciągnik ze skradzionym drewnem. Gdy przyjechali na posesję, drewno było już gotowe do "przetarcia" na prymitywnym traku.
Jak przekazał Łukasz Krzakiewicz, komendant posterunku straży leśnej w Nadleśnictwie Kołaczyce, właściciel ciągnika i tartaku przyznał się do kradzieży.
Powiedział też, że nie był to jego pierwszy raz, a skoro został złapany, będzie musiał znowu ukraść drewno, żeby "odrobić straty". Zarzekał się przy tym, że następnym razem nie da się już złapać – powiedział Łukasz Krzakiewicz.
Kara grzywny do 500 zł. To nie koniec
Miłośnik darmowego drewna dostał już mandat w wysokości 500 zł za nieuprawniony wjazd do lasu pojazdem silnikowym. Ale to nie koniec konsekwencji, jego sprawą zajmie się teraz sąd.
- Kradzież drewna o wartości do 500 złotych jest wykroczeniem za które grozi grzywna, sąd również orzeka nawiązkę w wysokości podwójnej wartości skradzionego surowca. Kradzież drewna o wyższej wartości podlega już karaniu z artykułów kodeksu karnego – poinformowała RDLP w Krośnie