Ceny jak 20 lat temu. Producenci malin mają dość i szykują blokadę
Producenci malin z Lubelszczyzny szykują się do blokowania przetwórni. Chcą w ten sposób wymóc wyższą stawkę za kilogram tych owoców. Jak mówi WP Finanse Krzysztof Chmiel, znany jako "Malinowy Polak", cena za owoce jest obecnie na poziomie kosztów produkcji sprzed dwóch dekad.
Plantatorzy malin szykują się do protestu, który w przypadku braku zmiany ceny w skupie za kilogram tych owoców, odbędzie się 24 czerwca.
Producenci polskich owoców województwa lubelskiego oczekują, że cena w skupie osiągnie przynajmniej 9 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odkrycie na dnie Bałtyku. Zagadka rozwiązana po 84 latach
Nie oczekujemy żadnych ananasów. Chcemy przynajmniej minimum, a nie cen skupu na poziomie kosztów produkcji sprzed 20 lat. Obecna cena przez dwie dekady praktycznie nie wzrosła. Zgłosiliśmy już odpowiednie dokumenty do urzędu miasta i urzędu gminy – mówi WP Finanse plantator Krzysztof Chmiel ze Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin, znany jako "Malinowy Polak".
Plantatorzy woleliby nie protestować
Ceny od momentu zapowiedzi protestu już wzrosły. Dlatego, jak dodaje "Malinowy Polak", jeżeli ceny w skupie osiągną 9 zł, to plantatorzy nie zablokują przetwórni. Tym bardziej że trwa bardzo krótki okres zbiorów malin.
- Nie mamy czasu na protesty, ale nie możemy sprzedawać po 5 zł. Jeśli będą chcieli kupować po tej cenie, będziemy musieli się zmobilizować. Zbiór malin trwa w tym roku znacznie krócej, na wielu plantacjach to zaledwie tydzień lub dwa – mówi Chmiel.
Plantatorzy mają też w planach manifestację pod budynkiem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie. Kiedy do niej dojdzie, producenci owoców będą chcieli spotkać się z wiceministrem rolnictwa Michałem Kołodziejczakiem, który jak przypomina Chmiel, w ubiegłym roku brał udział w organizowanym przez plantatorów proteście.
Problem leży zarówno na poziomie lokalnym, jak i krajowym. Rząd nie wprowadził żadnych przepisów, które ograniczyłyby napływ towaru z Ukrainy. Rok temu przyjechało do Polski 50 tys. ton malin z Ukrainy, co zalało nasz rynek – mówi WP Finanse inicjator protestu.
Według plantatora problemem są właśnie tańsze owoce, które napływają do Polski m.in. z Ukrainy i Mołdawii. Firmy przetwórcze mają je mieszać z polskimi owocami, dla maksymalizacji zysków.
Ze względu warunki pogodowe, w tym roku malin ma być mniej, przez co jeszcze bardziej odczuwalna przez plantatorów jest niska cena skupu. Do tego często się zdarza, że skupy nie podają ceny dnia.
Apelujemy również do rolników, aby nie sprzedawali towaru bez ustalonej ceny, bo to łamanie prawa – mówi WP Finanse "Malinowy Polak"
Nie tylko maliny
Pod koniec maja Krzysztof Chmiel zorganizował blokadę przed jedną z przetwórni owoców w Opolu Lubelskim, aby zwrócić uwagę władz na problem niskich cen owoców. Niestety, akcja nie przyniosła oczekiwanego efektu, gdyż na truskawkowy strajk przyszło jedynie około 25 osób.
Jak pisały wiadomości.wp.pl, Chmiel był niepocieszony małą frekwencją wśród protestujących, stwierdzając, że rolnicy osiągnęli granicę upodlenia przy cenie jednej złotówki. Wyraził zdziwienie, że tak niewielu ludzi jest świadomych powagi sytuacji. Dodał, że rolnicy w obliczu trudności tylko obserwują upadek wszystkiego, ale na protest nie przyszli.
Bożena Pyśniak, prezes przetwórni owoców Pol-Owoc w Opolu Lubelskim, wyraziła zdziwienie protestami rolników. Wyjaśniła, że o cenach decydują firmy zajmujące się produkcją przecierów i płaciły w momencie protestu 3,50 - 4 zł za kilogram truskawek. Zauważyła również, że ceny rosną ze względu na duże zapotrzebowanie, dlatego nie do końca rozumie powody strajku – pisały pod koniec maja wiadomości.wp.pl.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl