Chanel odwraca się od Rosjan. Nawet w Paryżu sprawdzają klientom dowody
Rosyjscy klienci skarżą się w mediach społecznościowych, że w butikach Chanel w Paryżu, ale też np. w Dubaju, są proszeni o okazanie dowodów tożsamości i odmawia się im sprzedaży - podaje agencja Associated Press. Chanel ogłosił, że ogranicza sprzedaż ubrań, perfum i innych luksusowych produktów klientom rosyjskim w butikach poza granicami Rosji, tłumacząc to przestrzeganiem unijnych sankcji w związku z wojną w Ukrainie - tłumaczy AP.
07.04.2022 | aktual.: 07.04.2022 13:37
Jak przypomina agencja, Chanel już wcześniej zamknął butiki w Rosji w reakcji na rosyjską inwazję w Ukrainę, a teraz zdecydował, że nie będzie sprzedawać swoich produktów klientom z Rosji, jeśli planują zabrać je do ojczyzny.
Twardo egzekwują sankcje
Firma tłumaczy w oświadczeniu cytowanym przez agencję, że nowe unijne i szwajcarskie sankcje, nałożone na Rosję za inwazję na Ukrainę, obejmują m.in. zakaz sprzedaży, przekazywania i eksportu, bezpośrednio lub pośrednio dóbr luksusowych do Rosji lub na użytek w Rosji. Zakaz dotyczy produktów o wartości powyżej 300 euro, czyli większości produktów sprzedawanych przez Chanel.
W ramach nowych zasad Chanel zwraca się do klientów, jeśli nie zna ich głównego miejsca zamieszkania, by potwierdzili, że kupowane produkty nie będą wykorzystywane w Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje AP, rosyjscy klienci skarżą się w mediach społecznościowych, że w butikach Chanel w Paryżu, ale także np. w Dubaju, są proszeni o okazanie dowodów tożsamości i odmawia się im sprzedaży.
Agencja poprosiła o komentarz w tej sprawie dwóch gigantów na rynku dóbr luksusowych - Kering i LVMH - ale nie odpowiedziały one na pytanie, czy rozważają podobny krok.
Chanel jest prywatną firmą, produkującą luksusowe ubrania, galanterię, akcesoria, kosmetyki, perfumy, biżuterię oraz zegarki. W końcu 2020 r. firma miała ponad 27 tys. pracowników, a jej przychód wyniósł 10,1 mld dol.
Unia planuje kolejne sankcje
W tym tygodniu Komisja Europejska zapowiedziała, że chce nałożyć kolejny, piąty już, pakiet sankcji na Rosję. "Musimy ponownie zwiększyć presję na Putina i rząd rosyjski, dlatego proponujemy jeszcze bardziej zaostrzyć nasze sankcje, które ograniczają polityczne i ekonomiczne opcje Kremla" - powiedziała w środę w Parlamencie Europejskim przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Dodała, że "sankcje wpływają na Rosję znacznie mocniej niż na nas" i nie będą to ostatnie sankcje UE.
"Nowy pakiet zawiera zakaz importu węgla. I myślę, że prędzej czy później będą potrzebne środki na ropę, a nawet gaz" - powiedział w środę szef Rady Europejskiej Charles Michel w Parlamencie Europejskim.
Parlament Europejski w przyjętej w czwartek rezolucji domaga się natomiast pełnego embarga na rosyjski import ropy, węgla, paliwa jądrowego i gazu.
Nowe sankcje na Rosję nałożyły już w środę Stany Zjednoczone. Chodzi m.in. o pełne restrykcje blokujące przeciwko największemu rosyjskiemu bankowi, Sbierbankowi, prywatnemu Alfa Bankowi oraz zakaz nowych inwestycji w Rosji. Do listy sankcji dodane zostaną także m.in. dorosłe córki Władimira Putina.
We wtorek z kolei Departament Skarbu ogłosił, że zakazuje Rosji ze skutkiem natychmiastowym spłacania długu rządowego rezerwami dolarowymi zdeponowanymi w amerykańskich bankach. Jak komentuje agencja AFP, zwiększa to ryzyko technicznej niewypłacalności Moskwy.