Chiny - agresywny globalny gracz i pożądany inwestor

Chiny - druga co do wielkości, po USA, gospodarka na świecie - są już wszechobecne na globalnej scenie gospodarczej. Wielu ekspertów wskazuje, że Pekin łączy dążenie do prymatu gospodarczego z zabiegami o wpływy polityczne.

27.04.2012 | aktual.: 27.04.2012 11:09

W książce "When China Rules the World" (Gdy Chiny będą rządzić światem) znawca Chin, Martin Jacques stawia tezę, że skoncentrowany na wzroście ekonomicznej potęgi Chin Zachód nie zdaje sobie sprawy, iż polityczne i kulturowe wpływy Państwa Środka zmienią świat w takim samym stopniu, jak jego potęga ekonomiczna.

Były doradca prezydenta Richarda Nixona ds. bezpieczeństwa Henry Kissinger w książce "On China" pisze jednak, że Chiny nie chcą eksportować żadnej ideologii, w stosunkach zagranicznych stosują "pragmatyczny egoizm", nie wydają sądów moralnych na temat innych rządów i nie akceptują osądów na własny temat. Ani w kwestii respektowania praw człowieka, ani losów Tybetu.

Eksperci Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) David Zweig i Bi Jianhai określają stanowisko Pekinu w ten sposób: "Chiny zdołały zaadaptować swoją politykę zagraniczną do strategii gospodarczego rozwoju kraju; tam, gdzie mogą zawrzeć korzystne kontrakty, agresywnie uwodzą rządy (...) dyplomacją, transakcjami, umarzaniem długów i pakietami pomocowymi".

Chiny prowadzą dalekowzroczną grę - o ropę i inne surowce w Afryce i Ameryce Łacińskiej, walczą też o rynki zbytu, jednocześnie starając się pozyskać sojuszników, którzy będą popierać Pekin swymi głosami w ONZ - uważają eksperci CFR. A im bardziej rośnie zaangażowanie Chin w krajach, w których inwestują, tym bardziej jego skutki wykraczać mogą poza sferę stricte gospodarczą.

USA obawiają się zresztą, że mieszanka dyplomacji z ekspansją ekonomiczną, zwłaszcza w sektorach strategicznych, jest rozgrywką Chin o wpływy i władzę. W 2005 roku Kongres USA zablokował próbę nabycia przez państwowego chińskiego giganta naftowego CNOOC wielkiej amerykańskiej firmy naftowej Unocal. Politycy różnych afiliacji obawiali się, że taka fuzja może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Ameryki.

Tempo, w jakim zmieniają się i rosną w siłę Chiny jest tak zdumiewające, że trudno za nim nadążyć. Stereotypy na temat Państwa Środka, którego gospodarka opiera się tylko na taniej sile roboczej, "są już tak przestarzałe, jak ubrania z epoki Mao" - pisze "Economist".

W lutym 2011 roku Chiny oficjalnie wyprzedziły Japonię jako druga największa gospodarka na świecie. Rok wcześniej Państwo Środka wyprodukowało więcej dóbr i zużyło więcej energii niż USA; sprzedano tam również więcej samochodów. Według prognoz MFW Chiny są na dobrej drodze, by wyprzedzić Stany Zjednoczone i zostać największą gospodarką świata - pisze "The Economist". Przez długi okres były w stanie produkować tak dużo i - ze względu na koszty siły roboczej - tak tanio, że zmniejszało to inflację w wielu krajach, które są partnerami handlowymi Pekinu - podkreśla brytyjski tygodnik.

Lecz era taniej siły roboczej może zbliżać się do końca i Chiny skazane są na innowacje, modernizację i zorientowanie swojej gospodarki w większym stopniu na rynek wewnętrzny - wyjaśnia amerykański ośrodek Stratfor.

Chiny ucierpiały na kryzysie strefy euro, która jest głównym odbiorcą chińskich towarów. Zdaniem Stratforu kryzys uzmysłowił przywódcom w Pekinie konieczność zrestrukturyzowania gospodarki, opartej w głównej mierze na eksporcie.

Dysponując kapitałem, który pochodzi z gigantycznej nadwyżki w obrotach handlowych i największymi na świecie rezerwami obcych walut, Chiny rozpoczęły ekspansję ku wszystkim zakątkom świata - wskazuje "NYT". "Inwestują wszędzie, od kopalni miedzi w Afryce po złoża gazu łupkowego w Teksasie" - dodaje dziennik, cytując raport nowojorskiego instytutu Asia Society. Według jego prognoz w najbliższej dekadzie Pekin zainwestuje zagranicą do 2 bln dolarów - takie fundusze mogą ożywić wzrost gospodarczy zarówno w USA, jak i Europie - głosi raport.

"NYT" przypomina też, że Pekin jest potężnym graczem na globalnym rynku długów - posiada obligacje skarbowe USA warte 1,6 bln dol. Wobec kryzysu zadłużenia rola Chin jako pożyczkodawcy i inwestora jest kolosalna i ma wielki wpływ na oprocentowanie długów - nie można nie liczyć się z Chinami, zabiegając jednocześnie o ich wsparcie dla programu ratowania strefy euro i ożywiania globalnej gospodarki.

Po spektakularnej ekspansji w Afryce i Ameryce Płd. Pekin zainteresował się Europą Środkową i Wschodnią. W środę na temat współpracy z Chinami debatowali w Warszawie premierzy 14 państw Europy Środkowej i Wschodniej i wicepremierzy dwóch krajów. Chiny otworzą linię kredytową dla państw naszego regionu wartą 10 mld dolarów i przeznaczoną na wsparcie inwestycji w infrastrukturę, nowe technologie i zieloną gospodarkę.

Martin Jacques uważa, że Państwo Środka prowadzi inteligentną grę o prymat gospodarczy oraz wpływy polityczne i kulturowe. Chce odzyskać pozycję mocarstwa. "Chiny były najbogatszą, najbardziej zjednoczoną, najbardziej zaawansowaną technologicznie cywilizacją aż do XVIII wieku" - przypomina.

Eksperci podkreślają, że ekonomicznej współpracy i politycznego dialogu z Chinami po prostu nie da się uniknąć, a według tezy książki Jacques'a Chiny będą miały na świat tak potężny wpływ, jak USA. Optymistyczne jest podsumowanie Henry'ego Kissingera, który uważa, że współpraca gospodarcza i "nieustanny dialog geopolityczny" z Chinami ma wielkie szanse powodzenia.

Marta Fita-Czuchnowska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)