Chwilówki już nie będą tak łatwo dostępne
Coraz więcej firmy pożyczkowych podejmuje współpracę z Biurem Informacji Kredytowej. Dla klientów to jednocześnie zła i dobra wiadomość. Z jednej strony o szybką pożyczkę będzie nieco trudniej, ale z drugiej mogą być też tańsze - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
11.06.2014 | aktual.: 11.06.2014 10:49
Do niedawna z Biurem Informacji Kredytowej (BIK) współpracowała tylko Wonga. Kilka tygodni temu umowę o współpracę podpisał także Vivus. W kolejce do BIK stoją następne firmy pożyczkowe. Wśród nich znajdują się SMS Kredyt, Kredito24, czy taki gigant jak Provident.
Marcin Tokarek, prezes spółki SMS Kredyt, ocenia, że dzięki powstaniu bazy firm pożyczkowych w ramach BIK firmy, takie jak jego, wiele zyskają. - Moglibyśmy mądrzej udzielać pożyczek i obniżać koszty potencjalnej windykacji - mówi w rozmowie z "DGP".
Poza tym kredytodawcy będą mogły uwierzytelniać informacje o swoich klientach i oceniać ich zdolność kredytową. Obecnie nie istnieje obowiązek zdawania raportów do BIK przez instytucje pozabankowe. Dlatego dane, które można odnaleźć w biurze o pożyczkobiorcach, są niepełne.
Zdaniem Jarosława Ryby, prezesa Związku Firmy Pożyczkowych, jest kilka czynników, z powodu których firmy pożyczkowe chętnie pukają do drzwi BIK. Po pierwsze - zmiany w prawie przeforsowane przez parlament spowodowały, że z przepisów zniknęło pojęcie ryzyka kredytowego, które było szacowane przez instytucje pożyczkowe. Po nowelizacji ustawy także firmy pożyczkowe muszą zajmować się oceną wiarygodności kredytowej, co do tej pory robiły tylko banki. Łatwiej jest natomiast jej dokonywać w oparciu o informacje zbierane w BIK.
Do tego dochodzi zwiększona konkurencja na rynku firm pożyczkowych. Powoduje ona, że nie liczy się już tylko ilość klientów - kto ma ich więcej, ten ma lepiej. Teraz istotniejsze może być to, kto ma lepszych klientów. Takich, którzy nie ociągają się ze spłatą zobowiązań kredytowych.
Istotny jest też fakt, że obecnie w Ministerstwie Finansów trwają prace nad kolejnym prawem, które dotknie firmy pożyczkowe. Według niego mają one zostać objęte państwowym nadzorem. Do tego pozabankowi kredytodawcy mieliby wymieniać dane z bankową bazą danych klientów.
Według niektórych ekspertów skutki zmian w przepisach będą dwojakie. Po pierwsze - klientom firm pożyczkowych może być łatwiej uzyskać kredyt w bankach, po tym jak zobaczą one, że spłacają oni regularnie swoje zobowiązania w instytucjach niebankowych. Po drugie - koszty takich pożyczek mogą się zwiększyć ze względu na wysoką cenę danych bankowych. Z tym ostatnim nie zgadza się m.in. wiceprezes BIK, który przypomina, że dzięki informacją od biura firmy pożyczkowe mogą znacznie obniżyć koszt ryzyka. Nie ma, więc racjonalnych podstaw, dla których miałyby one podnosić oprocentowanie czy prowizje.