Ciężko pracują czy tylko się bawią? Wywiad z Krzysztofem Skibą

„Gacie w dół, pieniądze na stół!” Nad ciężką pracą celebrytów w rozmowie z WP zastanawia się felietonista, satyryk, showmen, lider zespołu Big Cyc Krzysztof Skiba

Ciężko pracują czy tylko się bawią? Wywiad z Krzysztofem Skibą
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

09.12.2010 | aktual.: 10.12.2010 09:13

Jesteś celebrytą?

Nie, nie uważam się za celebrytę. Typowi celebryci to, jak wiadomo, ludzie znani z tego, że są znani. Dbający o lans, bywający na bankietach, zabiegający o obecność w kolorowych pismach i plotkarskich programach telewizyjnych. Wywołujący skandale zachowaniem i wypowiedziami. Ja jestem z czasów, gdy skandale miały wymiar artystyczny. Dziś mają przede wszystkim obyczajowy.

Nie lansujesz się, nie bywasz?

Zdarza mi się bywać, gdy zostanę zaproszony. Niedawno byłem w warszawskim klubie Loft 44 na imprezie „So Rich, So Pretty”. To przykład typowego celebryckiego eventu. Znane twarze, topowe ciuchy i samochody, drogie trunki. Rynek celebrytów poza Warszawą jest zresztą, nawiasem mówiąc, mikroskopijny. Kto ma zamiar realizować się jako celebryta, musi mieszkać w stolicy.

Nie jesteś celebrytą, ale znasz ten świat i obserwujesz go. Przykłady polskich celebrytów to…

Na pewno Jola Rutowicz. Męskim typem celebryty jest obecnie Radek Majdan. Zakończył karierę sportową i wyczuł, że dobrze jest być znanym. Poza tym uczestnicy programów w rodzaju Big Brothera czy Idola, modelki, aktorzy, prezenterzy telewizyjni, konferansjerzy. Zdarza się, że ktoś jest celebrytą okresowym. Niekiedy nawet wbrew swojej woli. Stał się znany, a media robią z niego celebrytę, żeby podnieść sobie nakład czy poprawić oglądalność. Był okres, w którym o celebrytyzm zahaczał Piotr Rubik. Także działania byłego premiera Marcinkiewicza i jego partnerki miewały celebrycki odcień. *Powiedziałeś, że dobrze jest być znanym. Dlaczego? *

Idą za tym konkretne profity: znajomości w świecie mediów, producentów, reklamy. Te kontakty mają finansowy wymiar. Celebryta, żeby nie wypaść z obiegu, musi w siebie inwestować. Nie można być biednym celebrytą. To się wyklucza.

Ciężka jest praca celebryty?

Diabelnie ciężka. Musi bardzo o siebie dbać – albo przesadnie nie dbać, to zależy od strategii (śmiech). O fryzurę, szczegóły ubioru, zachowanie. Jak powiedzieliśmy wcześniej – musi bywać, by nie wypaść z obiegu. Pojawiać się w TV i gazetach, bez których jego gwiazda szybko zgaśnie. Zabiegać o to, by od czasu do czasu zaintrygować zwichniętą nogą, nową fryzurą, nowym narzeczonym.

Czy to może być sposób na życie?

Więcej – to musi być sposób na życie. Bycie celebrytą pociąga za sobą konieczność ciągłego eksponowania siebie. Nie tylko za pomocą zdjęć, ale i za pomocą słów. Celebryta jest gotów do mówienia o sobie: o swoich chorobach, znajomościach, alkoholowych problemach, kontaktach z rodzicami, operacjach plastycznych. Jego życie staje się towarem. Jak w filmie: wszystko na sprzedaż. „Gacie w dół, pieniądze na stół!” – mógłby zawołać współczesny celebryta.

A te wszystkie choroby, romanse, tragedie… one dzieją się naprawdę?

Zdarza się, że naprawdę, a zdarza się, że są elementem strategii menedżerów. Klasycznym reklamowym chwytem jest tzw. „ustawka”. Paparazzi dostają cynk, że o tej i o tej porze, u tego i tego jubilera w Londynie celebryta będzie kupował swojej wybrance pierścionek zaręczynowy. Albo że będzie przechadzał się nad rzeką. Później możemy podziwiać zdjęcia zrobione „przypadkowo” przez wszędobylskich reporterów. Zdarza się też, że jakiś tabloid przegnie pałę. Opublikuje na przykład zdjęcie aktora udzielającego wywiadu ładnej dziennikarce i dorobi do tego historię o zdradzanej żonie. Taka historia spotkała niedawno Andrzeja Grabowskiego, który zresztą klasycznych cech celebryty nie posiada.

Wtedy sprawa wędruje do sądu…

Wędruje do sądu i nawet jeśli tabloid przegrywa, to i tak inne tabloidy mają o czym pisać. W sumie więc są do przodu (śmiech).

Są jakieś klasy celebrytów? W ich świecie obowiązuje jakaś hierarchia?

Naturalnie. Są celebryci lokalni, krajowi, światowi. Klasycznym przykładem celebrytki światowej może być Paris Hilton. Gdy niedawno w Polsce gościła Caroline Wozniacki, aktualny numer jeden damskiego tenisa, polskie media też usiłowały zrobić z niej celebrytkę. W blasku bijącym od goszczących u nas światowych celebrytów starają się niekiedy pokazać celebryci rodzimego chowu. Z różnym skutkiem. Czasami wypada to dość zabawnie.

Co ciekawe, termin celebrities ma na Zachodzie nieco inne znaczenie niż w naszym pięknym kraju. Tutaj słowo „celebryta” ma lekko pejoratywny wydźwięk. Tam nie. Nikt nie obruszy się za nazwanie go celebrytą. *Skąd się właściwie biorą celebryci? *

W dużym stopniu tworzą ich media: prasa, telewizja, Internet. Dzisiaj wszystko jest na pokaz. Kto jest gotów obnażyć się, psychicznie i fizycznie, już może stać się celebrytą, choćby na pięć minut. Kiedyś nie było możliwe przekroczenie pewnej bariery intymności. Uchylano tylko rąbka tajemnicy. Dziś nie wystarczy uchylić rąbka – wszystko trzeba robić przy otwartej kurtynie, jak np. swego czasu Michał Wiśniewski, który wpuścił sto kamer do swojego domu (śmiech).

Rozmawiał Jarosław Kurek

wywiadfinansecelebryta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)