Co zagraża dzisiaj pracownikom?
Najczęstsze przyczyny zgonów pozornie nie mają nic wspólnego z pracą. To nowotwory i choroby układu krążenia. W ilu przypadkach ich początek leży jednak w stresie, wypaleniu zawodowym, niedogodnych warunkach?
29.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 10:23
Do tych schorzeń dochodzą tzw. choroby zawodowe i liczne w niektórych branżach wypadki. Specyfika zawodu, który wykonujemy, może mieć duży wpływ na nękające nas dolegliwości.
Nie umiemy odpoczywać
Według danych Europejskiego Urzędu Statystycznego, na śmierć przed emeryturą, jeszcze w wieku produkcyjnym, bardziej narażone są osoby mieszkające w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Mieszkańcy krajów takich jak Włochy, Holandia czy kraje skandynawskie mają znacznie więcej szans na to, że będzie im dane cieszyć się długim życiem.
Wśród przyczyn tego stanu rzeczy wymienia się złą politykę zdrowotną oraz niewłaściwy tryb życia. – Nieumiejętność odpoczywania, odreagowania stresu związanego z pracą coraz częściej prowadzi do przedwczesnej śmierci – alarmują autorzy opracowań Eurostatu. W świetle tych danych niebezpieczna jest nie tyle praca, co „chorobotwórcze” spędzanie czasu wolnego: przy alkoholu i nadmiernym konsumowaniu innych używek, jak papierosy czy narkotyki. Dobitny przykład: w Rosji przed świętami 2010 roku szacowano, że liczba zgonów wskutek przesadzenia z używkami w tym czasie może sięgnąć 300 tys. osób. (W ubiegłym roku okres świąteczny w tym kraju został rozciągnięty na 10 dni, od 1 do 10 stycznia).
Choroba już nie tylko dyrektorska
Zawał serca określano kiedyś mianem dyrektorskiej choroby. W czasach PRL-u miało to służyć podkreśleniu poświęcenia i wysiłku, jaki dyrektorzy wielkich firm wkładali w swoją pracę. Faktem jest, że wysoki poziom stresu, siedzący tryb życia, a także pojawiająca się w ślad za nim otyłość, to czynniki często nękające osoby na kierowniczych stanowiskach. Wiadomo też, że sprzyjają one chorobom serca.
Dzisiaj jednak nie trzeba być zatrudnionym na stanowisku kierowniczym, aby prowadzić taki właśnie tryb życia. „Przyspawanie” do biurka zatruwa życie programistów, składaczy komputerowych, redaktorów wydawnictw, bankowców i przedstawicieli szeregu innych profesji.
Rozwój technologii w ogóle wpływa na to, że coraz więcej prac możemy wykonywać, nie ruszając się zza biurka. Dlatego choroby związane z krążeniem nie wypadną z grupy najczęstszych schorzeń, zaliczanych do chorób społecznych i cywilizacyjnych. *Choroby „demokratyczne” *
Zawał w pracy może dopaść każdego. Jego bezpośrednia przyczyna jest często błaha. Wynika z codziennego wydarzenia, którego skutków nie sposób przewidzieć. – Urzędnik bankowy umiera po sprzeczce z klientem. Bibliotekarka – po przeniesieniu sterty książek. Raporty służby zdrowia coraz częściej podają takie przypadki. Trzeba jednak pamiętać, że zawał nie przychodzi sam z siebie. Bardzo często zapracowujemy sobie na niego sami, i to przez całe lata – potwierdza psycholog Julia Śmieszewska.
W Polsce corocznie zawał dopada ok. 100 tys. osób, z czego 40 proc. umiera w ciągu następnego roku. Do chorób związanych z krążeniem zalicza się też m.in.: miażdżycę, nadciśnienie tętnicze i płucne, zapalenia i zakrzepy żył oraz tętnic. W większości krajów choroby te są główną przyczyną inwalidztwa i umieralności. Dotykają całej drabiny zawodowej, począwszy od prezesów firm, aż do pracowników szeregowych.
Kto choruje zawodowo
Dlatego zawału czy miażdżycy nie znajdziemy wśród tzw. chorób zawodowych. Należą do nich za to dziesiątki innych schorzeń, nękających przedstawicieli różnych zawodów i mogących doprowadzić do ich śmierci.
Wiadomo, że u górników chorobą niebezpieczną dla życia jest pylica. W przypadku nauczycieli do schorzeń zawodowych zalicza się choroby krtani. U rolników – choroby pochodzenia zwierzęcego. Z kolei barman czy kelner są szczególnie narażeni na alkoholizm, choć w grupie chorób zawodowych on akurat nie figuruje.
Do śmierci z przyczyn mających związek z pracą prowadzą też wypadki, wynikające najczęściej z lekceważenia zasad bezpieczeństwa. Według danych GUS, w pierwszej połowie 2010 roku ich liczba w Polsce wzrosła o 60 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Jeszcze bardziej niepokojąca jest statystyka wypadków śmiertelnych. W ubiegłym roku było ich aż o 87 proc. więcej niż w 2009. Do branż najbardziej narażonych na tego typu wydarzenia należały budownictwo, transport i produkcja. Najczęstsze przyczyny zgonów w pracy w tych działach to przygniecenie ciężkim sprzętem, upadek z wysokiego rusztowania, poparzenie niebezpiecznymi substancjami. Jeśli więc zdarza się, że pracownicy umierają „od pracy”, to często dzieje się tak przy ich osobistym współudziale.
TK/JK