CV rodem z Monty Pythona, czyli najzabawniejsze wpadki aplikujących o pracę
Wiele osób sądzi, że praca rekrutera musi być nudna. Setki nieciekawych i sztampowych CV do przeczytania, dziesiątki identycznych, sztywnych rozmów kwalifikacyjnych. Okazuje się jednak, że szukanie idealnych kandydatów, do nudnych zajęć wcale nie należy. Kandydaci to przecież ludzie, a pierwiastek ludzki okazuje się najbardziej nieprzewidywalny - zaciekawi, zaskoczy, a nawet rozbawi.
11.12.2013 | aktual.: 11.12.2013 15:21
Niestety dla kandydatów, śmiech specjalisty HR, nie zawsze wróży mu sukces. Listy motywacyjne i CV są prawdziwą kopalnią tekstów, których nie powstydziliby się twórcy Latającego Cyrku Monty Pythona. Kłopot jednak w tym, że większość aplikujących do pracy nie zdaje sobie sprawy, że ich podanie to jedna wielka wpadka.
"Swoją prośbę o przyjęcie do pracy motywuję tym, że nazywam się Joanna Kowalska" - to jeden z najczęściej cytowanych tekstów z dokumentów aplikacyjnych. Zabawnych błędów, które pojawiają się w CV regularnie jest znacznie więcej.
Śmiech rekruterów budzą najczęściej dołączane przez kandydatów zdjęcia. "Zdarzyło mi się razy kilka rekrutować na pewne stanowiska w branży TSL. W zdecydowanej większości byli to ludzie młodzi, do 22 roku życia. Jakie było moje zdziwienie, gdy przeszło połowa nadsyłanych aplikacji posiadała zdjęcie, a to znad morza, a to na jakimś balu, a to z nieumiejętnie wyciętym kolegą/koleżanką, których ręka dziwnym trafem została w kadrze. Najmocniej rozbrajały aplikacje, w których dziewczyny prezentowały swoje wdzięki od stóp do głów na załączonych osobno zdjęciach" - czytamy na forum goldenline.pl wypowiedź Radosława Piwowarskiego.
Na innym forum wypowiada się osoba, która dostała aplikację z zamieszczonym zdjęciem kota zamiast kandydatki. Frywolne zdjęcia to nie jedyna zabawna wpadka kandydatów, za którą mogą zapłacić utratą szans na zdobycie pracy. Ogólną wesołość budzą też pasje i zainteresowania niektórych kandydatów.
"Hobby typu: psy, koty, sex u jednego z panów, próbowałem sobie dość długo, niestety bezskutecznie, zinterpretować" - opisuje Radosław Piwowarski.
Co jeszcze lubią kandydaci?
- Dostaliśmy kiedyś CV, w którym kandydat napisał o swoim hobby tak: uwielbiam chodzić w garniturach i podnosić swoje KLASYFIKACJE” - mówi Artur Ragan, z Work Express. Gigantyczne zdumienie i niepewny uśmiech na twarzy u amerykańskich rekruterów, wzbudził z kolei kandydat, który pasjonował się... pilnowaniem aligatorów. Lista wpadek kandydatów jest oczywiście znacznie dłuższa.
- Problem polega na tym, że kandydaci często zapominają, że CV to dokument, od którego bardzo wiele zależy. Powinien być jasny, czytelny i zawierać prawdziwe dane. Nie musi być jednak rozbrajająco szczery. Nadmierna wylewność w dokumentach aplikacyjnych i na rozmowie kwalifikacyjnej zamiast pomóc, może zaszkodzić - tłumaczy Artur Ragan. Przykłady? Pracownicy Agencji Pracy Tymczasowej Work Express znają ich mnóstwo.
- „Szukam pracy w wiadomym celu uzyskiwania regularnych dochodów, bo przecież praca to pieniądze, a pieniędzy potrzebuje każdy” - to autentyczny fragment jednego z listów motywacyjnych. Kandydatka z Opola z rozbrajającą szczerością próbowała przekonać rekrutera, by zaprosił ją na rozmowę: „Swoją prośbę o przyjęcie do pracy motywuję tym, iż mając 22 lata nadal jestem uzależniona finansowo od rodziców!!! Sytuacja ta jest dla mnie bardzo niekomfortowa i denerwująca, dlatego też bardzo chciałabym posiadać jakieś źródło dochodu, by po części móc się uniezależnić” - cytuje Artur Ragan. Wiele zabawnych tekstów z dokumentów aplikacyjnych kandydatów, skłania do zastanowienia się nad poziomem znajomości języka ojczystego.
Poniżej prezentujemy przykłady oryginalnych sformułowań (w cytatach zachowano oryginalną pisownię):
"Mogę Państwa zapewnić, iż chęć podjęcia pracy jest tak silny, że chciałabym dostać odpowiedź" - czytamy na stronie listy-podania-cv.humoris.pl.
"W poprzedniej firmie dałam się poznać z jak najlepszej strony, zwolniłam się pod naciskiem szefa, który zawsze twierdził, że ze mnie jest persona non grata, gdyż wszystko robię z wrodzonym wdziękiem i gracją."
"Moja osoba skłonna jest zaakceptować każdy przez państwa proponowany etat."
"Jestem dyspozycyjna w stosunku do pracy na zmiany w ilości godzin nieograniczonych."
"Na chwile obecna posiadam 21 lat."
To tylko niektóre przykłady, cytowane na forum z zabawnymi tekstami z CV i listów motywacyjnych. - Pewien kandydat, starający się o pracę na stanowisku pracownika biurowego, zdecydował się na wyjątkową autorekomendację - wspomina Ragan. - "W obecnej sytuacji nie mam problemów z jakimkolwiek czytaniem, pisaniem czy też mówieniem”. Kolejny kandydat, który zapadł mi w pamięć, był pewien swoich umiejętności, ale nie do końca wiedział, co chciałby robić w życiu. Postanowił więc zapytać o to rekruterkę - kontynuuje rzecznik prasowy Work Express.
- "Miałem przyjemność kilka dni wcześniej przesłać pani moje dokumenty i tak się teraz zastanawiam nad stanowiskiem pracy, gdzie mógłbym się czuć naprawdę dobrze, problem w tym, że nie bardzo wiem jak nazwać albo jak szukać owego stanowiska. Jeśli miała by pani jakieś sugestie był bym niezmiernie wdzięczny za okazaną pomoc.”
Rekrutacja też bywa zabawna
Pisanie CV czy listu motywacyjnego to nie jedyny etap rekrutacji, na którym kandydaci mogą się spektakularnie "wyłożyć". Rozmowy rekrutacyjne też pełne są zabawnych, ale mogących mieć dla kandydata katastrofalne skutki, wpadek.
- Bywa naprawdę zabawnie, bo niby każdy wie, że rozmowa kwalifikacyjna to najważniejsza akcja marketingowa, jaką się w życiu podejmuje, a bardzo często osoby wysoko oceniające swoje kwalifikacje, robią masę błędów podczas spotkań rekrutacyjnych - mowa o braku wiedzy o potencjalnym pracodawcy, niewłaściwym stroju, ale też o niecenzuralnym słownictwie - mówi Atrur Ragan. - Jeden kandydat zrobił na nas szczególnie mocne wrażenie, bo w pewnym momencie rekrutacji ryknął „Jak ci się k... nie podoba to wypie...!”
Taka wypowiedź, wsparta uderzeniem pięścią w stół, padła podczas rekrutacji na stanowisko kierownika budowy. Miał to być fragment odpowiedzi na pytanie o styl zarządzania zespołem. Natalia Tomasiewicz, specjalistka ds. rekrutacji, przyznała, że to był jedyny raz, kiedy bała się podczas rozmowy rekrutacyjnej.
- Wiedziałam, że budowlańcy mają swój specyficzny język, ale nie zdecydowałam się zarekomendować tego kandydata - mówi Tomasiewicz. - Miał odpowiednie kwalifikacje, ale nie wiedziałam, jak się zachowa podczas rozmowy z pracodawcą - wspomina. - Ten kandydat przepadłby zresztą i tak, bo na porannym spotkaniu wyraźnie pachniał alkoholem, który najwyraźniej nie zdążył z niego wywietrzeć - dodaje specjalistka ds. rekrutacji.
O ile w ustach budowlańca takie słowa można jeszcze zrozumieć, to klnąca jak szewc pani psycholog, była dla rekruterów prawdziwym zaskoczeniem.
- Kandydatka najwyraźniej nie widziała niczego niestosownego w posługiwaniu się takim słownictwem. Prawdopodobnie chciała sobie dodać animuszu a może i trochę odmłodzić. Niestety, dla mnie był to sygnał, że nie umie sobie poradzić ze swoimi emocjami, a zatem nie nadaje się na stanowisko, na które aplikowała - mówi Tomasiewicz.
Niektórzy kandydaci przepadają, bo są zbyt szczerzy i wylewni, inni, bo trudno wydusić ich słowo.
- Najtrudniej przekonać do mówienia technologów, którzy zazwyczaj odpowiadają używając tak małej liczby słów, jak to możliwe. Jeden z nich na pytanie: "jak zachował się pan wtedy, kiedy w poprzednim zakładzie pracy nastąpiła awaria, praktycznie wstrzymująca jego produkcję?” odpowiedział: „adekwatnie”, ustanawiając tym samym nowy rekord lakonicznego formułowania myśli podczas rekrutacji - wspomina Ragan.
Wiele błędów czy wpadek podczas rozmów kwalifikacyjnych, to wynik stresu i braku doświadczenia w odbywaniu podobnych rozmów.
- Tym, którzy boją się rozmowy kwalifikacyjnej, radzę, żeby odbyli ich jak najwięcej. Dzięki temu zyskają obycie i dystans, który pomaga w takiej sytuacji. Radzę też, by przygotowali dobre, szczere CV, które może być podstawą do rozmowy. Rekruter nie oczekuje, że kandydat będzie wiedział wszystko na temat, w którym się specjalizuje, ale że to, co napisał w CV jest zgodne z faktami - mówi Natalia Tomasiewicz.
Nie wszystkie wpadki kandydatów są zabawne. Większość nikogo nie bawi, a jedynie zniechęca do kandydata.
- Gdyby sporządzić ranking najczęściej pojawiających się „strzałów samobójczych” dyskwalifikujących w procesie rekrutacji, w pierwszej piątce - oprócz mówienia nieprawdy i nieodpowiedniego słownictwa - znalazłyby się: brak wiedzy o potencjalnym pracodawcy i niepunktualne przybycie (zarówno przedwczesne jak i spóźnianie się) oraz niestosowny strój. Do legendy przeszedł kandydat na stanowisko analityka finansowego, który przyszedł na interview w dresie - opowiada Artur Ragan. - „Nie szata zdobi kandydata” niemniej przed wyjściem na spotkanie rekrutacyjne, warto zadać sobie pytanie, czy brak dbałości o schludny wygląd nie zaszkodzi nam zanim odpowiemy na pierwsze pytanie rekrutera.
GV, AS, WP.PL