Człowiek, któremu śmieci nie śmierdzą

Jedni płaczą i narzekają, popadają w depresję i przeklinają swoje życie. Leszek Bartczak jeździ od kontenera do kontenera i w śmieciach szuka swego szczęścia - czytamy w "Gazecie Pomorskiej". Wnuk nie chce po nim przejąć tego interesu. - Śmierdzi, dziadku - mówi. A on na smród nie narzeka.

05.12.2008 | aktual.: 05.12.2008 07:30

Dziennikarze przyjechali do Wierzchosławic w ramach akcji "Tu się żyje, tu się mieszka". Nauczeni doświadczeniem byli przygotowani na wysłuchanie dziesiątek historii ludzi narzekających na to, jak ciężko im się żyje.

Obok Leszka Bartczaka nie można było przejść obojętnie. Zaparkował golfa z przyczepką pod jednym z kontenerów. Przy pomocy narzędzia zrobionego z wałka do malowania wyciągał butelki i puszki. Następnie wrzucał je na stos butelek i puszek rosnących na jego przyczepce.

Zaczął z uśmiechem opowiadać o swoim życiu. Mieszka w Kruszwicy. Odbiera zasiłek przedemerytalny i w oczekiwaniu na prawdziwą emeryturę dorabia sobie grzebiąc w kontenerach. Jeździ po całym powiecie inowrocławskim. Od kontenera do kontenera.

- Zawsze trochę grosza się zarobi. Mam dwie bezrobotne córy, więc jak przyjeżdżam, to się cieszą - opowiada. Dziennie potrafi wyciągnąć nawet 100 złotych.

Wsiada do golfa i jedzie dalej. Czekają na niego kolejne kontenery.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)