Czy Bruksela zakaże umów o dzieło?

Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o umowy o pracę na czas określony - aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest na tych zasadach. To niemal dwa razy więcej niż średnia unijna, która wynosi 14,2 proc. Związkowcy z NSZZ "Solidarność" złożyli skargę w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Czy Bruksela może ograniczyć liczbę „śmieciówek” w naszym kraju?

Czy Bruksela zakaże umów o dzieło?
Źródło zdjęć: © © pressmaster - Fotolia.com

10.01.2014 | aktual.: 10.01.2014 16:19

Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o umowy o pracę na czas określony - aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest na tych zasadach. To niemal dwa razy więcej niż średnia unijna, która wynosi 14,2 proc. Związkowcy z NSZZ "Solidarność" złożyli skargę w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Czy Bruksela może ograniczyć liczbę „śmieciówek” w naszym kraju? Pracodawcy nie kryją oburzenia. Twierdzą, że takie manewry mogą tylko zwiększyć bezrobocie.

Komisja Europejska (KE) wysłała polskiemu rządowi formalny list rozpoczynający procedurę o naruszenie unijnego prawa. Poproszono o wyjaśnienie wielu kwestii. Wątpliwości budzi np. stosowanie następujących po sobie umów na czas określony. Poza tym w Polsce brakuje regulacji, które zablokują nadużywanie umów terminowych.

Rzecznik KE Jonathan Todd twierdzi, że sprawa jest analizowana i „Komisja zdecyduje o następnych krokach, gdy analiza będzie dopełniona”. Jakie to mogą być kroki?

Komisja może zatrzymać procedurę albo przejść do jej kolejnego etapu i poprosić Polskę o usunięcie uchybień w określonym czasie. W najgorszym przypadku sprawa może zakończyć się przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jednak w znakomitej większości postępowań nie dochodzi do tego, gdyż przywołane do porządku kraje wprowadzają wymagane przez KE zmiany w swoim prawodawstwie.

Pracodawcy i eksperci zajmujący się rynkiem pracy twierdzą, że problem z umowami terminowymi jest niewłaściwie rozumiany. Według nich mamy dobre prawo.

- Umowy na czas określony nie są złe. Złe jest stosowanie umów o dzieło lub zlecenia, jeśli powinny być stosowane umowy na czas nieokreślony. To inspekcja pracy powinna stać na straży, by pracodawcy nie nadużywali umów na czas określony. A więc mamy instytucje i narzędzia, potrzebna jest konsekwencja w stosowaniu prawa. Musimy pamiętać, że ograniczenia liczby umów czasowych zwiększą bezrobocie lub spowodują rozszerzenie szarej strefy – uważa adwokat Tomasz Lendzion z Kancelarii Adwokackiej Jagodziński i Partnerzy.

Związkowcy, ale też pracownicy nie mają wątpliwości, że nadużyć nie brakuje. Często przytaczają oni przykłady głodowych stawek proponowanych w umowach o dzieło czy zlecenia. Pracownicy za stawki w wysokości 4- 5 zł za godzinę pracują nieraz latami. Takie oferty bez trudu można znaleźć na stronach powiatowych urzędów pracy.

- Powinno się ograniczyć tak zwane umowy śmieciowe – mówił niedawno IAR rzecznik „Solidarności” Marek Lewandowski. - Drogą do tego może być oskładkowanie tych umów na takich samych zasadach jak umowy etatowe. Poza tym trzeba egzekwować prawo.

Według Lewandowskiego zatrudnianie pracownika do pakowania cukierków na umowę zlecenie jest łamaniem prawa.

- Jeśli bowiem ktoś wykonuje pracę regularnie, w określonym miejscu i czasie i do tego pod nadzorem, to powinna to być praca na etacie, gdzie płaca minimalna nie może być niższa aniżeli 1600 złotych brutto – mówił.

AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)