Czy praktyki w firmie to strata czasu?
Prawdziwe praktyki, czyli takie podczas których student pracuje w firmie i czegoś się uczy, nie istnieją?
11.09.2009 | aktual.: 11.09.2009 16:26
Prawdziwe praktyki, czyli takie podczas których student pracuje w firmie i czegoś się uczy, nie istnieją? Co tak naprawdę studenci robią podczas stażu lub praktyk w firmie? Parzą kawę, obijają się i tylko się szwendają po firmie bez celu? A może jest zupełnie na odwrót – są wykorzystywani do granic możliwości?
Zebraliśmy kilka opinii na ten temat. Najczęściej studenci przyznają, że nie robią nic lub wykonują czynności bezsensowne - takie które mógłby z powodzeniem robić ktoś bez jakiegokolwiek wykształcenia. Studenci twierdzą, że traktują praktyki jako stratę czasu, coś co trzeba „odbębnić”, tylko po to żeby pokazać zaświadczenie o odbytych praktykach w dziekanacie.
Jagna, Gdańsk
studiowała prawo
- Miałam praktyki w urzędzie i myślałam, że oszaleję. Układałam na półce w szafie jakieś dokumenty i to alfabetycznie. Miałam wrażenie, że dali mi takie zajęcie, żebym cokolwiek robiła. Nosiłam też jakieś kartony do archiwum. Po tygodniu zrezygnowałam, zapytałam, czy mogę prosić z góry o zaświadczenie, bo nie chcę przychodzić. Dali mi z entuzjazmem, widać, że tylko na to czekali. Na uczelni nikt nie sprawdza, gdzie były praktyki i co się robiło, mają być i koniec.
Weronika, Toruń
studiuje pedagogikę specjalną
- Cieszyłam się, że pójdę na praktyki, chciałam zobaczyć jak wygląda praca z dziećmi niepełnosprawnymi. Fajnie było jeden dzień. Następnego dnia zmieniła się opiekunka praktyk, która kazała mi siedzieć i się przyglądać. Tragedia! A ja miałam tyle pomysłów, entuzjazmu, miałam scenariusze gier z dziećmi, mogłam sama prowadzić zajęcia. Ale nie, musiałam „siedzieć i się patrzyć”. Do tego opiekunka robiła, moim zdaniem, wiele błędów.
Piotr, Warszawa
studiuje matematykę biznesową
- Wszystko zależy od studenta i od tego, gdzie sobie załatwi praktykę lub staż. Wielu moich znajomych od miesięcy walczyło o praktyki w dobrych firmach i rzeczywiście tam się czegoś nauczyli. Do tego szefowie niektórym zaproponowali staż absolwencki z widokami na zatrudnienie. Niektórzy wkręcili się na same praktyki, a i tak są zadowoleni, bo mogą coś sensownego wpisać do CV. Naprawdę są świetne miejsca na praktyki. Ale ja trafiłem źle. Niby renomowana firma, ale przez całe dnie tylko zmieniałem linki na stronie tego przedsiębiorstwa. A jak pytałem o jakieś szczegóły, słyszałem tylko, że „później” , „jutro”, „fajnie, że pytasz, ale nie mam czasu”. Generalnie to była strata czasu, nawet nie wpisuję tej firmy do CV. Teraz pracuję na część etatu w banku i studiuję. Jestem zadowolony, już na pewno nigdy nie będę musiał zmieniać linków na stronie firmy.
Ania, Wrocław
studiuje turystykę
- To prywatne studia, szkoła załatwiła mi te praktyki. Mogliśmy tylko wybierać, kto do jakiej firmy chce iść. Firma musiała zrealizować szczegółowy plan praktyk. Każdy z nas obsługiwał klientów, odbierał telefony, bo to w naszym fachu jest też sztuka, ale też braliśmy udział w rozmowach z kontrahentami, każdy praktykant musiał samodzielnie przygotować umowę z hotelami. Niektórzy jeździli na spotkanie z szefem hotelu, np. do Hiszpanii, czy Portugalii. Praktyki trwały u nas od 3 do 6 miesięcy. I muszę przyznać, że każdy się czegoś nauczył. Dało to nam jakąś pewność w szukaniu pracy, wiem że coś potrafię. Chociaż też mam świadomość, że po prostu za to zapłaciłam.
Jarek, Warszawa
studiuje informatykę
- Wkręciłem się do firmy, która przygotowuje oprogramowanie. Ale to była masakra, ci pracownicy gorzej się znali na fachu niż ja. Pytałem o coś konkretnego, to mówili, że nie wiedzą o co chodzi. Wielu z nich to byli podstarzali panowie, którzy zatrzymali się na poziomie sprzed kilku lat. Nie czuli potrzeby uzupełnienia wiedzy. Ostatecznie powiedzieli szefowi, że jestem przemądrzały i właściwie to szef mi podziękował, ale dał papier świadczący o odbytych praktykach.
Paweł, Sopot
studiuje farmację
- Uczelnia miała jakąś umowę i trafiłem na niezłe praktyki do firmy farmaceutycznej. Nie każdemu się udało, niektórzy nudzili się w aptece. Moja znajoma np. musiała między innymi parzyć kawę i nosić pudła z lekami. Właściwie siedziała tylko na zapleczu i tam jakieś porządkowe czynności wykonywała. Nie wiem dlaczego z miejsca nie podziękowała, właścicielka zwyczajnie ją wykorzystała, sprzątaczkę sobie znalazła za darmo. O praktykach trzeba myśleć z wyprzedzeniem, warto postarać się o coś dobrego, dowiedzieć się jakie umowy z firmami ma uczelnia i jak otrzymać możliwość odbycia praktyki w dobrym przedsiębiorstwie.
A czy Twoje praktyki miały sens? Przygotowały cię do pracy w firmie, czy może były tylko stratą czasu.
(mr)