Czy robiąc to co lubisz, nie będziesz musiał pracować?
Nie zawsze motywują nas pieniądze czy inna forma wynagrodzenia, ale także to, że motywacja wewnętrzna jest dużo potężniejszym akceleratorem naszej energii niż motywacja zewnętrzna
06.11.2013 08:57
Premia nie zawsze motywuje pracowników do działania. Doskonałym tego przykładem jest Steve Jobs i jego dobre zdefiniowanie celu.
Wyobraźmy sobie 3-letniego chłopca o imieniu Staś. Staś jest pogodnym, radosnym i mądrym dzieckiem, które uwielbia budować z klocków. Buduje z nich zamki, fortece, czasem wieże. Jest zachwycony swoją pracą i nie oczekuje za nią żadnego wynagrodzenia. Radość z samodzielnego wykonywania zadania, efekt pracy oraz ewentualnie pochwała ze strony rodziców są dla niego wystarczająco motywujące, by nawet w przypadku „katastrofy budowlanej” rozpoczynać z zapałem pracę od nowa. Wyobraźmy sobie teraz, że w proces twórczy Stasia włącza się „szef”, który go dodatkowo motywuje do pracy…oferując paczkę cukierków. Czy Staś faktycznie zbuduje wyższą wieżę by otrzymać więcej cukierków? Nie. Wybierze rysowanie dinozaurów… Dlaczego?
„Wiele badań – w tym prowadzone od niemal 40 lat badania prof. Edwarda Deci i prof. Richarda Ryana określane mianem Teorii Samookreślenia (Self-Determination Theory – SDT) – pokazuje, że jakiekolwiek „zewnętrzne” oddziaływanie na motywację do działania niszczy wewnętrzną „frajdę” z jego wykonania. Gdy sterujemy motywacją innego człowieka za pomocą pieniędzy, benefitów pozafinansowych, ale również instrumentów wpływających na ego pracownika – np. poprzez karę lub nagrodę – zamykamy ich jednocześnie na pobudzanie motywacji wewnętrznej. A to właśnie ten rodzaj motywacji jest kluczowy zarówno w osiąganiu celów, jak i satysfakcji z prowadzonych działań” – komentuje Szymon Kudła, trener z Centrum Szkoleniowego JET.
Polecamy:"Prawo trójki" w procesie rekrutacji
Z historii Stasia wynika nie tylko fakt, że nie zawsze motywują nas pieniądze czy inna forma wynagrodzenia, ale także to, że motywacja wewnętrzna jest dużo potężniejszym akceleratorem naszej energii niż motywacja zewnętrzna. Oczywiście bez czynników motywujących nas do działania płynących z zewnątrz – jak wynagrodzenie, premia, korzyści pozapłacowe, awanse, nagrody itp. – trudno byłoby nam pracować i z pracy się w pełni cieszyć, to jednak to czy znajdziemy wewnętrzną motywację do działania, zapewnia nam coś niezastąpionego i bezcennego – poczucie satysfakcji, spełnienia i radości. Co ważne, także pozytywnej energii do kontynuacji podjętych działań!
Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie. Jeśli przykład 3-letniego Stasia nie był zbyt przekonywujący, prześledźmy fenomen nieco starszego i mniej anonimowego Steve’a. Czy ten charyzmatyczny – a także momentami despotyczny – lider był jedynie bacznym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości, umiejącym przekuć to co myśli, widzi i czuje w produkt, którego będą pożądać miliony? A może był po prostu dobrym sprzedawcą? A może hochsztaplerem? Pytań wiele – zapewne dokładnie tyle samo opinii. Z pewnością Steve Jobs był self-starterem czyli osobą, której wewnętrzna motywacja i wiara we własny pomysł była na tyle silna, że skłaniała go do aktywnego działania. Do działania, które było podejmowane mimo przeciwności, mimo braku akceptacji i zrozumienia zarówno ze strony otoczenia dalszego, jak i najbliższych współpracowników.
Co wyróżniało podejście Steve’a Jobsa? Kilka spraw.
Przede wszystkim dobre zdefiniowanie celu. Choćby był on bardzo odległy, ambitny i niezrozumiały dla innych, warto mieć cel. Nic tak nie motywuje jak dobrze zdefiniowany cel. Sam w sobie bywa nagrodą. Cel pozwala dać kształt i określić skończoność procesu, który nas czeka. Steve Jobs był wewnętrznie zmotywowany właśnie dlatego, że posiadał jasny cel. Początkowo było to zdobycie edukacji, jednak problemy finansowe oraz brak poczucia przydatności pewnych przedmiotów sprawiły, że porzucił studiowanie w tradycyjnym ujęciu. Czy zrezygnował? Skądże, przecież miał cel – chciał osiągnąć sukces, a do tego potrzebna mu była edukacja! Wybrał do tego celu jednak inną drogę – całkowicie indywidualną. Skupił się na przedmiotach, które najbardziej go fascynowały między innymi na kaligrafii, designie i marketingu. Cel ten został osiągnięty i przełożył się na istotę biznesu Apple.
Co ważne, by się odpowiednio zmotywować warto dbać o wizualizację celu – jasne określenie do czego dążymy i co zamierzamy osiągnąć. Wyobrażenie sobie tego co nas czeka na końcu drogi daje naprawdę wiele satysfakcji i pomaga przezwyciężyć opór innych. Na tym bazował Steve Jobs. Wizualizował cele i wyznaczał drogę do ich osiągnięcia. Wizualizacja pragnień i dążeń przejawiała się choćby w unikatowym designie sprzętów produkowanych przez Apple. Według Jobsa nie były to jedynie „opakowania do produktów” – czyli zaawansowanych podzespołów, lecz równie ważne „produkty”. Nic dziwnego był estetą, studiował w końcu design i marketing, wiedział więc, że brzydkie i nijakie rzeczy po prostu nie fascynują i nie stają się ikonami.
Co jeszcze było tak fascynującego w osobie twórcy Apple? Konsekwencja w dążeniu do wcześniej wyznaczonego celu. Steve Jobs wiedział, że to co projektuje, co oferuje odbiorcom może wykraczać poza ich aktualne potrzeby. Wiedział jednak, że małymi krokami zbuduje swój sukces. Nie poddawał się nawet w obliczu kolejnych porażek. Zanim powstał uwielbiany przez użytkowników model komputera osobistego znanego jako Macintosh (później Mac) było przecież wiele wersji mniej popularnej Lisy.
Nie byłoby fenomenu firmy Apple, Mac’ów, iPhone’ów czy iPad’ów, gdyby nie wartości. Steve Jobs wiedział, że spójność z wartościami ułatwia realizację zamierzeń i zbliża do celu. Łatwiej podejmować zadania, które są spójne z wyznawanymi przekonaniami, z którymi się zgadzamy bądź których realizacja wpisuje się w nasze poczucie wartości. Jak połączyć motywację z wartościami? Naprawdę nietrudno. Wystarczy, że zastanowimy się po pierwsze, co jest dla nas ważne: np. rodzina, miłość, sukces, pieniądze, zdrowie a następnie spróbujemy znaleźć wytłumaczenie dla podejmowanego działania pod kątem tych wartości.
We wzmacnianiu naszej woli i chęci działania możemy wesprzeć się sami. Jak Steve Jobs możemy definiować własne cele w oparciu o wartości, wizualizować je a następnie konsekwentnie realizować. Mogą nas też wesprzeć ludzie z naszego bliższego i dalszego otoczenia. Przełożeni, współpracownicy, przyjaciele czy członkowie naszej rodziny mogą nas podbudować dobrym słowem, pozytywną opinią lub pochwałą. Można również czerpać inspirację od mentorów, wielkich mistrzów czy idoli. Bywa, że ich słowa (i oczywiście czyny) stają się dla nas wzorem, drogowskazem, impulsem do podjęcia działań.
Martyna Kosakowska, Pracuj.pl