Czy w Polsce warto płacić w euro?
Mimo że wejście Polski do strefy euro oddala się w czasie, w naszym kraju wiele sklepów, punktów handlowych i usługodawców daje nam możliwość płacenia w unijnej walucie. Zanim jednak się na to zdecydujemy, sprawdźmy, czy to rzeczywiście się nam opłaca.
29.10.2009 | aktual.: 09.12.2009 14:40
Euro będzie obowiązywać w Polsce dopiero za kilka lat. Mimo to wiele sklepów, punktów handlowych i usługodawców daje nam już dziś możliwość płacenia w unijnej walucie. Zanim jednak się na to zdecydujemy, sprawdźmy, czy rzeczywiście się to nam opłaca.
Po wejściu Polski 2004 r. do Unii Europejskiej i otwarciu granic handlowcy oraz usługodawcy, nie tylko ci funkcjonujący w strefach przygranicznych, zdecydowali się na wprowadzenie możliwości dokonywania rozliczeń w europejskiej walucie.
- Aby umożliwić dokonywanie zapłaty w euro, konieczne było przyjęcie rozwiązań prawnych dopuszczających dokonywanie rozliczeń w walutach obcych przez tak zwanych rezydentów, czyli osoby zameldowane w Polsce bądź firmy mające siedziby w naszym kraju - podaje na swoich stronach Narodowy Bank Polski. Rozwiązania te zawarto w rozporządzeniu wydanym przez ministra finansów, które weszło w życie w pierwszym dniu naszego wejścia do Unii Europejskiej.
Żeby jednak doszło do transakcji w unijnej walucie, musi zostać spełniony podstawowy warunek - obie strony muszą wyrazić na to zgodę. Żeby nie wiem jak bardzo nam zależało na kupnie np. spodni, sprzedawca musi zgodzić się na przyjęcie w rozliczeniu europejskiej waluty.
Gdzie można płacić w euro?
Płacić w euro możemy w większości super- i hipermarketów oraz stacji benzynowych - i to nie tylko w strefach przygranicznych.
- We wszystkich hipermarketach jest wyznaczona co najmniej jedna specjalnie oznakowana kasa, w której można zapłacić za zakupy w obcej walucie - mówi Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i komunikacji zewnętrznej Carrefour Polska.
W Media Markt i w Saturnie w czasie wakacji uruchomiono możliwość przyjmowania płatności w euro. W sieci Media Markt zainstalowano również 22 bankomaty, z których wypłacać można unijną walutę.
- W euro można płacić na wybranych stacjach własnych Orlenu, głównie jednak na tych leżących na terenach przygranicznych. Możliwość zapłaty w euro istnieje również na części stacji partnerskich, jaki i na stacjach znajdujących się przy autostradzie A2 - poinformowało nas biuro prasowe PKN Orlen.
Obcokrajowcy, biznesmeni i wracający z wakacji
Kto najczęściej decyduje się na płacenie za zakupy lub usługi w euro? Przede wszystkim obcokrajowcy oraz osoby, które wróciły właśnie z podróży zagranicznych. Bogata oferta i ceny produktów oraz usług i korzystny kurs walut są często dużo atrakcyjniejsze dla naszych sąsiadów, np. Niemców, którzy bardzo chętnie odwiedzają nasze sklepy i przygraniczne targowiska.
- Liczba płatności w euro nie jest znaczna (kilka płatności w miesiącu) i podlega wahaniom sezonowym - w okresie letnim odnotowujemy większą liczby transakcji z wykorzystaniem waluty euro - mówi mówi Maria Cieślikowska. - Najczęściej dokonywane są one w sklepach Carrefour zlokalizowanych blisko granicy z krajami sąsiadującymi, czyli np. w naszych placówkach w Szczecinie czy Zgorzelcu, gdzie często na zakupy wybierają się nasi niemieccy klienci.
Podobne jest w przypadku Tesco: zdecydowanie najwięcej płatności w euro jest w sklepach przy zachodniej granicy. - Największą grupą obcokrajowców, którzy przyjeżdżają specjalnie na zakupy do Tesco, są Niemcy - stwierdza Michał Kubajek, rzecznik prasowy i kierownik ds. komunikacji zewnętrznej Tesco Polska Sp. z o.o. - Ostatnio rośnie także liczba Słowaków. Na zakupy do Tesco w Polsce od czasu do czasu wybierają się również Francuzi oraz Duńczycy.
Zdaniem Wioletty Batóg, rzecznika prasowego Media Saturn Holding Polska Sp. z o.o., umożliwienie dokonywania płatności w euro stanowi znaczne udogodnienie dla osób odwiedzających nasz kraj, które albo zapomniały wymienić walutę Unii na złotówki, albo nie miały takiej możliwości.
- Najwięcej transakcji do tej pory notują markety w Szczecinie, Nowym Sączu, Gdańsku i Lublinie - wylicza.
Mimo to skala dokonywanych transakcji w tej walucie jest nadal niewielka. Wielkie sieci handlowe podają, że w zachodniej Polsce udział płatności euro w całości płatności klientów wynosi około 5 proc., a dla porównania w innych częściach naszego kraju odsetek ten jest marginalny i stanowi około 1 proc. Panu z monetami dziękujemy!
Z pewnością wpływ na tak niski osetek transakcji w euro ma fakt, że bywają one kłopotliwe i jak się okazuje nie są tanie. Na pierwszą przeszkodę natkniemy się w momencie, kiedy będziemy chcieli zapłacić za zakupy nie kartą czy banknotami, ale bilonem.
- Kasy w Carrefour przyjmują płatność jedynie gotówką w banknotach euro, natomiast resztę wydają w złotówkach - mówi Maria Cieślikowska. Tak jest również w innych sklepach.
- Bilon na naszych stacjach niestety nie jest przyjmowany ze względu na ułatwienie operacji inkasa, czyli przekazania utargu do banku - stwierdza Orlen.
Dlaczego sklepy czy punkty usługowe nie chcą przyjmować zapłaty w monetach?
- Prawdopodobnie dlatego, że zarówno przetrzymywanie go, jak i przeliczanie jest po pierwsze kłopotliwe, a po drugie kurs rozliczeniowy z euro na złotego stosowany przez banki, z którymi współpracują, może być dla nich niekorzystny - stwierdza Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Po czemu to euro?
Kolejna sprawa to kurs wymiany, jaki stosuje się podczas rozliczeń. Złoty nie jest na sztywno powiązany z kursem euro. W wielu miejscach ustala się własny kurs lub podaje ten, które stosuje lokalny bank. Niektórzy doliczają także kilkuprocentową marżę.
- Orlen korzysta z uśrednionego kursu wymiany NBP, od którego pobierana jest niewielka prowizja na pokrycie kosztów wymiany - słyszymy w Orlenie.
- Real korzysta z dwóch rodzajów kursu: uśrednionego NBP i kursu dynamicznego, zmieniającego się co kilka godzin. Klient dokonujący płatności kartą płatniczą - rozliczaną w walucie innej niż złoty - może wybrać, z jakiej metody rozliczania zakupów chce skorzystać. Do płatności w obcej walucie sieć Real nie dolicza marży ani dodatkowych opłat - mówi Grzegorz Nowak, dział Public Relations Real Spółka z o. o.
- Kurs, po którym rozliczana jest transakcja, uwzględnia kurs średni NBP oraz naszą marżę - mówi Michał Kubajek.
- Ceny w złotówkach są przeliczane na euro według kursu banku współpracującego z Carrefour z danego dnia roboczego - mówi Maria Cieślikowska.
Nie tylko w sklepach czy na stacjach paliw możemy dostać po kieszeni. Również kierowcy, którzy zdecydują się zapłacić w euro np. za poruszanie się autostradą A4, powinni poważnie się nad tym zastanowić. Po przeliczeniu z euro na złotego okazuje się, że opłata za przejazd kosztuje o jakieś 10 proc. więcej niż w naszej walucie.
Dlaczego tak się dzieje? Analityk Marek Rogalski tłumaczy: - Zarówno punkty handlowe, jak i usługowe w większości przypadków ustalają kurs przeliczeniowy z euro na złotego na sztywno. Ten zaś może sporo odbiegać od aktualnego przeliczeniowego kursu, który obowiązuje danego dnia. Niestety kursy te zazwyczaj są na niekorzystne dla klienta, tzn. wydamy na zakupy więcej, niż gdybyśmy płacili za nie w złotówkach. Z czego to może wynikać? Sklepy szacują, ile tego typu transakcji może odbyć się np. w przeciągu miesiąca. Muszą przy tym wziąć pod uwagę nie tylko wysokość uzyskanych środków, ale i zmienność kursu oraz wysokość spreadu stosowanego przez bank, z usług którego korzystają. Te dane mają bezpośredni wpływ na niestety najczęściej niekorzystny kurs przeliczeniowy - dodaje.
Niemożność płacenia bilonem czy też niekorzystny kurs znikną zapewne po wejściu Polski do strefy euro. Na to musimy jeszcze kilka lat poczekać. A na razie: - Jeżeli mamy euro, to lepiej jest pójść do kantoru i wymienić pieniądze na naszą walutę lub płacić przy pomocy karty płatniczej albo kredytowej. Na pewno na tym skorzysta nasz portfel - kwituje Marek Rogalski.
Izabela Trzaska
Wirtualna Polska