Czym może skończyć się robienie psikusów szefowi?
Gdy twój szef to podła kreatura, może korcić cię by przy nadążającej się okazji odpłacić mu pięknym za nadobne. A jeśli jeszcze możesz przy tym wykorzystać któryś ze swoich talentów, tym lepiej dla ciebie, prawda?
26.08.2011 | aktual.: 26.08.2011 15:31
Nawet w teorii to wcale nie takie najlepsze wyjście. Pokazują to losy pana Dutilleula, bohatera tytułowej nowelki ze zbioru Marcela Ayme pt. „Przechodzimur”.
Miłe złego początki…
Pan Dutilleul to na pozór całkiem zwyczajny mieszkaniec dzielnicy Montmartre w Paryżu, czterdziestotrzyletni urzędnik trzeciej kategorii w Ministerstwie Rejestracji, który pewnego dnia odkrywa swoje niezwykłe możliwości „przechodzenia przez ściany bez najmniejszej dla siebie niewygody”. Nie korzysta jednak z tej umiejętności do chwili, kiedy w jego spokojnym urzędniczym życiu pojawiają się kłopoty związane z zachowaniami pana Locuyer, nowy zastępca kierownika biura. Nowy przełożony wyraźnie nie znosi Dutilleula, nęka go naganami i pretensjami. W odpowiedzi urzędnik przywołuje swoje tajemne możliwości i zaczyna się pojawiać w gabinecie Locuyera jako głowa wystająca ze ściany, która lży chamskiego kierownika. Nierozumiejący sytuacji przełożony (sprawdzający równoczesną obecność właściciela głowy na jego miejscu przy biurku) ląduje w szpitalu dla psychicznie chorych.
… a koniec żałosny
Od tej chwili Dutilleul zaczyna tę umiejętność wykorzystywać w celu kradzieży pieniędzy z banków, klejnotów od jubilerów itp. Na miejscu przestępstwa podpisuje się „Garu-Garu” i staje się legendą Paryża. Ale w pracy nikt nie podejrzewa, że słynny rabuś to niepozorny kolega zza biurka, toteż aby uzyskać właściwy rozgłos i zaspokoić ambicje, Dutilleul daje się aresztować na miejscu przestępstwa i zamknąć w więzieniu. Tu płata różne figle służbie więziennej, a na koniec bez trudu ucieka. Z kolejnych ucieczek i zatrzymań pan Dutilleul robi sobie świetną zabawę. W końcu zamierza odpocząć i wyjechać do Egiptu, ale przydarza się rzecz straszna: po zażyciu dawno zapisanego – ale dotąd nieużywanego – leku, wspaniały dar od natury gwałtownie ustępuje i podczas przechodzenia przez ogrodzenie Dutilleul grzęźnie wewnątrz muru. Pozostaje tam do dziś.
Historia z morałem
Jakkolwiek żartobliwa i niesamowita jest historia pana Dutilleula, tak wnioski z niej są dość rozsądne. Używanie swojego talentu w niecnych celach prowadzi do chciwości, chorej ambicji i pustej brawury. I prędzej czy później normalne codzienne życie da o sobie znać - niszcząc wszystko, co do tej pory udało się osiągnąć. To bardzo ważna nauka, której lepiej nie testować na własnej skórze i pobliskim murze.
MK/JK
Inspiracją tekstu jest książka "1600 postaci literackich" Andrzeja Z. Makowieckiego (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2011). Wykorzystanie za wiedzą Wydawcy.