Czym walczyć ze wścibską biurową larwą?

Korporacyjna szmata”, „wścibska larwa”, „piekący wrzód na tyłku”

Czym walczyć ze wścibską biurową larwą?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

14.06.2012 | aktual.: 14.06.2012 17:17

„Korporacyjna szmata”, „wścibska larwa”, „piekący wrzód na tyłku” – Adriana wybierała w myśli najcelniejsze epitety, jakimi uraczy Joannę…

Dziewczyny siedzą biurko w biurko. Adriana jest cicha, spokojna, ale nie wytrzyma, jeśli Joanna znów zacznie ją wypytywać o to, gdzie kupiła buty, co jadła na śniadanie i co to za gra na jej komputerze ze śmiesznymi kolorowymi kreskami (aplikacja do zarządzania harmonogramami). Gdy tylko Joanna zacznie, poprosi ją na stronę, może do łazienki, i tam wygarnie jej dokładnie to, co o niej myśli. Ta kobieta irytowała ją zbyt długo, a prośby o zachowanie zawodowego dystansu nie przyniosły żadnego efektu.

- Wścibscy współpracownicy potrafią zatruć życie ciągłymi pytaniami o sprawy prywatne i zawodowe. Sposób poradzenia sobie z nimi jest bardzo ważny: mówi wiele o naszym charakterze i umiejętnościach międzyludzkich, a na ich podstawie oceniają nas współpracownicy i przełożeni – podkreśla Bartłomiej Stolarczyk, trenier asertywności i etycznej perswazji, autor książki „Naucz ich, jak mają cię traktować”. I ostrzega: - Jeśli wyświadczymy drugiej osobie przysługę, już za parę minut nikt o tym nie będzie pamiętał. Ale jeśli urządzimy komuś karczemną awanturę, będzie to nam wypominane do ostatniego dnia pracy w tej firmie.

Skuteczne egzekwowanie swych praw

Łatwo jest wścibską osobę zrugać czy zbluzgać – tak jak planowała to zrobić Adriana. Znacznie trudniej jest natomiast skutecznie wyegzekwować swoje prawo do prywatności, zachować dobre relacje i nie zdobyć etykietki „niezrównoważony frustrat, trzymać z dala od ważniejszych informacji w ramach zespołu” – a to groziło Adrianie, gdyby zrealizowała swój plan do końca. Tym bardziej że mimo zachowania ostrożności, relacja z tego typu spięcia zawsze przedostaje się do publicznej wiadomości. A wtedy osoby postronne często stają po stronie osoby, które zadawała męczące pytania – bo nie znają całej sprawy, a tylko widzą płaczącą i poniżoną koleżankę.

Na szczęście Adriana w ostatniej chwili się opanowała. Potem zapisała się na kurs umiejętności interpersonalnych, na którym dowiedziała się, jak postępować z wrednymi ludźmi.

- Zamiast planować bezpośrednią konfrontację, lepiej skorzystać z dwóch sposobów na nieudzielenie odpowiedzi. Te patenty to: odbicie pytania, skręt do absurdu i zmiana tematu – powtarza za swoim instruktorem Adriana, która po treningu asertywności nabrała pewności siebie.

Sprawdź najnowsze oferty kursów i szkoleń!Sprawdź najnowsze oferty kursów i szkoleń!

Odbicie pytania polega na tym, że zamiast odpowiedzi na wścibskie pytanie, zadajemy dokładnie to samo wścibskie pytanie drugiej osobie. Ta osoba najczęściej albo złapie przynętę i zacznie opowiadać o sobie, albo przypomni sobie o jakimś ważnym mailu i zostawi cię w spokoju. Ta druga opcja jest dokładnie tym, co chcemy osiągnąć. Pierwsza opcja natomiast może zostać odebrana jako zachęta do próba nawiązania przyjaźni i zaproszenie do jeszcze częstszych kontaktów. Absolutnie nie można do tego dopuścić, więc po kilku zdaniach należy przerwać rozmowę i z żalem w głosie oznajmić, że zapomnieliśmy o ważnym mailu, na który trzeba jeszcze dziś odpowiedzieć, a to oznacza konieczność znalezienia kilku trudno dostępnych informacji. Oczywiście, za wszelką cenę nie potwierdzajmy, że wrócimy do rozmowy później – jeśli już, to powiedzmy, że nie wiemy, ile nam to zajmie i że to my się odezwiemy, gdy już skończymy. W ten sposób inicjatywa będzie leżała po naszej stronie – co możemy wykorzystać jako argument, gdy namolna osoba
spróbuje później wrócić do rozmowy („Przepraszam cię, jeszcze jestem zajęty. Dam ci znać, ok?”).

- Dziś w „odbiciu pytania” jestem mistrzem, ale wyćwiczenie tej metody zajęło mi dużo czasu – przyznaje Adriana. – Zaczęłam tę metodę testować na łatwiejszych przypadkach, czyli osobach spoza pracy i dużo mniej upierdliwych niż moja nieszczęsna koleżanka Joanna. Później podwyższałam sobie stopniowo poprzeczkę. To znaczy zabrałam się za pacyfikowanie wścibskich ludzi w firmie, również tych na wyższych stanowiskach. W końcu rozprawiłam się z samą Joasią.

Sposób na skręt do absurdu to wyższa szkoła jazdy: wymaga nieco większej pewności siebie i sprawności w perswazyjnej komunikacji, wykorzystuje bowiem kluczową cechę osób wścibskich: niewiedzę. Polega na tym, że zamiast udzielać odpowiedzi na swój temat, skręcamy z rozmową w obszar, o którym osoba pytająca nie ma pojęcia. Przykład? Gdy pewnego dnia Joanna znów zapytała Adrianę, gdzie kupiła nowe buty, ta odpowiedziała jej: „Moje buty to nic – ale czy widziałaś jakie nowe buty kupiła Beyonce? Pewnie kosztowały z milion dolarów i pewnie w nich się nie chodzi, ale sunie nad powierzchnią terenu jak jakiś wojskowy poduszkowiec. Widziałaś kiedyś taki program w telewizji na temat poduszkowców. Fajnie byłoby takim kiedyś przyjechać do pracy. Pewnie zająłby ze cztery miejsca parkingowe. Jechałaś kiedyś w poduszkowcu?”.

Zanim Joanna przemyślała to, co właśnie usłyszała, Adriana była gotowa do użycia sztuczki „zapomniałam o ważnym mailu” (tej samej co w odbiciu pytania). W ten sposób zamkneła rozmowę, zostawiając Joannę nie tylko bez jakiejkolwiek informacji o sobie, ale też w stanie niezbyt przyjemnego zawieszenia intelektualnego.

- Ta metoda działa. Trzeba tylko wykonać zwrot naprawdę sprawnie – no i nie trafić na maniaczkę militariów – uśmiecha się Adriana.

Reakcja kulturalna, a jednak stanowcza

Stosowanie tego typu sztuczek wymaga jednak dużej błyskotliwości, refleksu i odwagi. A jeśli szybka inteligentna reakcja nie jest naszą najmocnijszą stroną lub jesteśmy na to zbyt zmęczeni?

- Wtedy lepiej powiedzieć: stop! – podpowiada Bartłomiej Stolarczyk. – Nie bawmy się w gierki słowne, ale zakomunikujmy trudnemu współpracownikowi wprost, że mamy serdecznie dość jego wścibstwa, natrętnych pytań, włażenia butami w nasze prywatne sprawy. Jeśli zróbmy to jednocześnie kulturalnie i tonem nieznoszącym sprzeciwu, prawdopodobnie upierdliwiec da nam wreszcie święty spokój.

Miro Konkel i Mario Ludwiński/MA

Sprawdź najnowsze oferty kursów i szkoleń!Sprawdź najnowsze oferty kursów i szkoleń!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)