Dania kontra Wielka Brytania

Jeśli porównać pracę i życie w Anglii z warunkami w Danii, to tak jakby jechać trabantem, a potem przesiąść się na BMW. Takie zdanie na temat tych krajów ma Adam z Leszna, który w każdym z nich spędził po kilka miesięcy.

20.09.2007 | aktual.: 21.09.2007 15:02

Jeśli porównać pracę i życie w Anglii do Danii, to tak jakby jechać Trabantem i BMW. Takie zdanie na temat tych krajów ma Adam z Leszna, który w każdym z nich spędził po kilka miesięcy.

To oczywiście bardzo przejaskrawione porównanie. Bo jak przyjrzymy się bliżej, jeden i drugi kraj ma swoje plusy i minusy. Popatrzmy zatem, co do zaoferowania mają Anglicy, a co Duńczycy.

Zarobki

Pracując na Wyspach Adam zarabiał zwykle najniższą krajową stawkę, czyli 5,35 Ł za godzinę. Pracował w różnych miejscach. Najpierw w przetwórni cebuli zbijał skrzynki, później w przetwórni warzyw i owoców czyścił kontenery, ostatecznie trafił zaś do fabryki czekolady. – Za 40 godzin tygodniowo dostawałem średnio 250 Ł – mówi. Oczywiście nie wszystko można odłożyć. Po odliczeniu wydatków zostawało mu ok. 140 Ł.

W Danii pracował cały czas w firmie kolporterskiej – roznosił gazety. Początkowo w przeliczeniu na złotówki zarabiał ok. 5000 miesięcznie. Jednak po pewnym czasie zarobki wzrosły. – Kiedy już poznałem dzielnice, trasę itp. praca szła mi dużo szybciej i mogłem przejmować kolejne rejony. Dostałem też podwyżkę – opowiada. W ten sposób na rękę dostawał blisko 10 tys. zł miesięcznie! Na życie trzeba było z tego przeznaczyć jakieś 3000-4000 zł.
Co ciekawe, pracował zaledwie 4-5 godzin dziennie. Wszystko dlatego, że wynagrodzenie ustalano zakładając, że praca, którą należy wykonać zajmuje ok. ośmiu godzin. I za tyle płacono. – Pracowałem w nocy, za co dostawałem dodatek do pensji – opowiada Adam.
Ważnym elementem, który podniósł płacę była ulga podatkowa, którą udało mu się uzyskać po miesiącu pobytu. Z tym również wiąże się pewna ciekawostka. – Urzędnik podchodzi do każdego indywidualnie – opowiada Adam. – Możesz pójść z kolegą z pracy, który zarabia dokładnie tyle samo, a każdy dostanie inną ulgę – przekonuje. Wpływ może mieć nawet miejsce zamieszkania. Urzędnik może stwierdzić, że dana dzielnica jest droższa, więc należy się większa ulga. Wszystkie związane z tym formalności załatwia się w urzędzie skarbowym – SKAT.
Pod pewnym względem wyjazd do Anglii będzie miał jednak plusy – mimo gorszych zarobków. Chodzi o ewentualną zmianę pracy. Tutaj zdecydowanie lepiej wypada Wielka Brytania. Rynek jest otwarty i nie ma z tym problemów. W Danii nie jest to takie proste. Aby legalnie pracować należy mieć pozwolenie. A takie najlepiej zdobyć jeszcze przed wyjazdem z Polski. Zmiana pracy praktycznie nie wchodzi w rachubę, chyba że uda się zdobyć nowe pozwolenie.

Szukamy mieszkania

Przyjeżdżając do obcego kraju trzeba się gdzieś zadomowić. Zdaniem Adama w Wielkiej Brytanii nietrudno o lokum. Jest sporo ofert, można coś wybrać. – Dosyć powszechni są tzw. Land Lordzi, którzy są w stanie zaproponować pokój lub mieszkanie – zapewnia. W Danii jest już trudniej. Dobre i w miarę tanie mieszkanie ciężko znaleźć. Nie jest to jednak niemożliwe. W Peterborough, a później w Bostonie za mieszkanie płacił średnio 50 Ł tygodniowo. W Danii za 130 metrowe mieszkanie trzeba liczyć jakieś 7000 zł miesięcznie (na cztery osoby), zatem sporo więcej niż na Wyspach. Ofertę znalazł w internecie. – Jednak standard tego drugiego był o niebo wyższy – zapewnia. – Poza tym, w porównaniu z Danią, w Anglii jest jakoś brudno i ponuro – dodaje.

Jedzenie, bezpieczeństwo, zakupy

To czynniki, na które zaczynamy zwracać uwagę nieco później, gdy w danym kraju spędzimy już trochę czasu. Zwykle nie są one decydujące, przy wyborze miejsca, do którego chcemy wyjechać. Wszyscy chyba wiedzą, jakie są opinie na temat jedzenia na Wyspach. Adam jak najbardziej je podtrzymuje. – Jest po prostu ohydne – mówi krótko. Co innego w Danii. Tam potrawy są dużo lepsze. Nieco gorzej jednak z zakupami. – W Anglii pełno jest marketów, w których kupisz dosłownie wszystko. W Danii jest ich mniej, w sklepach są kolejki, często brakuje towaru – mówi. – Ale poczekasz, nie pójdziesz do innego sklepu, bo różnice w cenach między sklepami na tej samej ulicy mogą sięgać nawet kilkuset procent – dodaje.

Poza dzielnicą Norebro, w której cały czas coś się dzieje i są różne zamieszki, zdaniem Adama, Dania jest dużo bezpieczniejsza. Taka opinia nie jest przypadkowa. – Gdy mieszkałem w Peterborough byłem świadkiem, jak Pakistańczycy podpalili Polaka w samochodzie – wspomina. Chłopak zginął na miejscu. Ponoć w odwecie za potrącenie pakistańskiej dziewczyny. Innym razem jego kolega został dźgnięty nożem w parku. Tutaj na szczęście nic poważnego się nie stało.

Gdzie wyjechać?

Jak widać, niektóre czynniki skłaniają do wyjazdu do Anglii, inne zaś promują Danię. Który kraj zatem wybrać? Adam nie ma wątpliwości. – Już nigdy nie pojadę do Wielkiej Brytanii – zapewnia. –Do Danii zaś chętnie wyjechałbym ponownie – mówi.
Decydują o tym jeszcze inne, niematerialne powody. – Ludzie są milsi. Duńczycy przychylniej patrzą na Polaków. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi atmosfera tego miejsca – opowiada Adam. Mimo, że do tego niewielkiego skandynawskiego kraju dużo trudniej się dostać, właśnie przez konieczność zdobycie pozwolenia na pracę, kiedy przebrnie się przez te wszystkie formalności, Dania wynagrodzi nam te trudy. Tak przynajmniej twierdzi Adam i dodaje: – Poza tym wszystkim w Danii jest lepsze piwo i ładniejsze kobiety.
Michał Kaczmarek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)