Darmowe kursy i szkolenia - to koniec!

W 2012 r. nastąpi koniec świata. Na rynku szkoleń dofinansowywanych przez Brukselę. Zobacz, co to oznacza dla ciebie i twojej kariery.

Darmowe kursy i szkolenia - to koniec!

W 2012 r. nastąpi koniec świata. Na rynku szkoleń dofinansowywanych przez Brukselę. Zobacz, co to oznacza dla ciebie i twojej kariery.

Zarządzanie zmianą, asertywność, komunikacja interpersonalna? Obsługa komputera, Excell, Internet? A może angielski dla inżynierów? Jeszcze niedawno każdy mógł przebierać w szkoleniach, kursach i warsztatach. Ale to się skończyło. Bo Unia Europejska przykręciła kurek z dotacjami na tzw. edukację ustawiczną. A pracodawcy nie chcą finansować w 100 proc. programów mających na celu podnoszenie kwalifikacji pracowników. Tym bardziej że teraz, w związku ze spodziewaną drugą falą kryzysu, zaczynają oszczędzać na wszystkim. - W zeszłym roku uczestniczyłam w pięciu bezpłatnych szkoleniach z finansów, w tym – jedynie w dwóch. Co prawda firma kieruje mnie w styczniu na kolejny kurs, ale pod warunkiem, że z własnej kieszeni zapłacę 30 proc. jego ceny, czyli pewnie jakieś 300-400 zł. Konieczność dopłaty ma związek zarówno z kryzysem, jak i z wyschnięciem unijnego źródełka – mówi Janina Studzińska, szefowa działu windykacji w instytucji pożyczkowej.

Menedżerka ma dylemat. Z jednej strony chce się rozwijać zawodowo i potwierdzać ów rozwój stosownymi dyplomami (a nuż dzięki nim zdobędzie kiedyś lepszą pracę). Z drugiej strony – mimo kierowniczej funkcji nie zarabia tak dużo, by lekką ręką wydać kilkaset złotych na zajęcia, które przecież mogą okazać się wielką klapą (nigdy nie wiadomo, jaki będzie poziom wykładowców i trenerów).

- W dużo gorszej sytuacji są moi podwładni – przyznaje Studzińska. – Ich również cechuje duży pęd do wiedzy. Ale co z tego, jeśli zarobki tych ludzi nie przekraczają często nawet średniej krajowej? Według nich szkolenie, do którego trzeba się dołożyć, to luksus, na który może sobie pozwolić wyłącznie menedżerska elita.

Dyplom daje przewagę

Mniej wiedzy i umiejętności poświadczonych certyfikatami to mniejsze szansę na podwyżkę, awans czy realizację ciekawych projektów. Co do tego nie ma wątpliwości Jerzy Stachera ze znanej agencji rekrutacyjnej.

- Wszyscy mówią, że dyplomy w ogóle nie są ważne. Ale jak oglądam CV kandydata, bardzo mnie interesuje, czy delikwent napisał licencjat lub magisterkę, a potem nie zrobił nic, by uzupełnić swą wiedzę, czy też jednak stale się czegoś uczy. Szkolenia, studia podyplomowe, MBA – to dla mnie informacja, że człowiek ten nie spoczął na laurach – wskazuje Stachera.

- Kiedy muszę wybrać między dwoma kandydatami o porównywalnym doświadczeniu, daję szansę temu, który zaliczył więcej szkoleń i kursów. Każdy kolejny papier to dodatkowy punkt, który może przesądzić o zatrudnieniu bądź powierzeniu ważnej funkcji – potwierdza Andrzej Niewiadomski, przedsiębiorca spod Łodzi.

Cios dla firm

Wygaszanie unijnych projektów szkoleniowych nie wróży dobrze statystycznemu Kowalskiemu. Ale i polskie PKB na tym ucierpi. Bo pracownicy, w których się nie inwestuje, są mniej produktywni. To zaś przekłada się na konkurencyjność przedsiębiorstw, a w rezultacie na kondycję całej gospodarki (według badań, firmy, które w latach 2008-2009 zainwestowały w umiejętności menedżerskie, lepiej poradziły sobie w trudnych warunkach rynkowych).

- Wskaźnik kształcenia ustawicznego w Polsce i tak jest ekstremalnie niski – od lat wynosi zaledwie 4 proc., kiedy średnia w UE to 9 proc., a w Danii nawet 30 proc. – przypomina Mateusz Bochusz, analityk rynku pracy z Instytutu Rozwoju Gospodarczego. Zdaniem eksperta, górą są dziś gospodarki oparte na wiedzy. Te państwa, które tego nie rozumieją, mogą co najwyżej dostarczać taniej siły roboczej międzynarodowym koncernom. Zmniejszenie unijnych dotacji to zła wiadomość także dla ponad 2,5 tys. firm szkoleniowych, które działają na polskim rynku i odnotowują łącznie obroty na poziomie 2,5 mld zł rocznie. Chodzi głównie o instytucje, które niemal całkowicie koncentrują się na szkoleniach dotowanych i nie walczą o znalezienie się również na rynku komercyjnym. - Organizacje te skazane są w wielu przypadkach na bankructwo. Zatrudnieni w nich trenerzy już dawno powinni szukać pracy gdzie indziej. A dokładnie w firmach, które na rynku komercyjnym z powodzeniem funkcjonują od lat – uważa Mateusz Bochusz.

MS/AS

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (72)