Debata w PAP: publiczne środki powinny być angażowane w projekt łupkowy
Aby przyciągać inwestorów do polskiego projektu łupkowego, trzeba obniżać jego ryzyka; angażowanie publicznych środków jest jedną z metod obniżania ryzyk - mówili uczestnicy debaty w PAP o wyzwaniach związanych z wydobyciem gazu z łupków.
Ryzyka zaangażowania się w eksploatację złóż łupkowych z upływem czasu w Polsce rosną, gaz z łupków powinien być elementem bezpieczeństwa, za który się płaci, tak jak za bezpieczeństwo militarne - wskazywali uczestnicy dyskusji.
Prof. Leszek Pawłowicz z Uniwersytetu Gdańskiego oceniał, że dziś inwestorzy mogą liczyć na finansowanie swoich przedsięwzięć na etapie poszukiwań w zasadzie tylko z funduszy własnych. Zwrócił uwagę, że towarzyszące zaangażowaniu ryzyka są wyższe niż 2-3 lata temu, "w czasach prawie bezkrytycznego entuzjazmu", a relacja potencjalnego dochodu do potencjalnej straty pogarsza się.
Na etapie poszukiwań zaangażowanie banków jest niemożliwe z powodu zbyt wysokiego ryzyka, można je sfinansować albo z kapitału własnego albo ze środków publicznych - ocenił Grzegorz Kuś z firmy doradczej PwC. Potrzebna jest więc debata społeczna, czy państwo te środki ma i jak je ma angażować. Na świecie występują takie rozwiązania, więc kwestia jest otwarta i do dyskusji - dodał Kuś.
Jacek Wróblewski z firmy BNK Petroleum przypomniał, że jakieś środki publiczne już zaangażowano, choćby poprzez projekt Blue Gas, więc decyzja została podjęta. "Myślę, że inwestorzy dobrze by przyjęli zaangażowanie publiczne" - ocenił, dodając, że można dyskutować, czy angażować powinny się np. Polskie Inwestycje Rozwojowe.
"W Polsce gaz z łupków to jednak znacznie więcej niż czysto komercyjny projekt. Dlaczego jakaś firma ma ponosić dodatkowe koszty związane z bezpieczeństwem energetycznym kraju. Czy te wydatki powinny obciążać spółki komercyjne?" - mówił prof. Pawłowicz. Jak dodał, publiczne zaangażowanie rzędu 10 mld zł pozwoliłoby dokonać 200 odwiertów, co znacznie posunęłoby cały projekt do przodu.
"To wystawianie publicznych pieniędzy na ryzyko, ale potencjalne korzyści też byłyby publiczne. Miały to robić PIR, ale tego nie robią" - dodał Pawłowicz. W jego ocenie PIR działa dziś jak fundusz infrastrukturalny, czyli nie spełnia swojego zadania - przyciągania do ryzykownych, ale ważnych inwestycji.
"Pytanie, czy państwo ma środki na wykreowanie polityki energetycznej, każdy jej punkt wymaga przecież finansowania. Chodzi o mechanizm finansujący projekty dotyczące bezpieczeństwa energetycznego, przecież bezpieczeństwo klasyczne - np. czołgi, samoloty - też kosztuje" - mówił Wróblewski.
Również zdaniem dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego prof. Jerzego Nawrockiego powinniśmy inwestować publiczne pieniądze w projekt łupkowy. W jego ocenie, wielkich pieniędzy w Polsce nie zainwestują największe firmy obsługujące wydobycie, bo w globalnej skali nasze złoża nie są wielkie.
Prof. Pawłowicz zwrócił też uwagę na podatkowe plany rządu, zakładające utworzenie nowego systemu podatkowego i odłożenie do 2020 r. pobierania specjalnego podatku węglowodorowego (SPW). Już wiadomo, że do tego czasu nikt nic nie zarobi - zauważył.
Nikt nie deklaruje przemysłowego wydobycia gazu z łupków przed 2020 r., rządowy argument, że odłożenie pobierania SPW do tego roku to ulga albo zachęta, jest mocno na wyrost - zaznaczył Grzegorz Kuś. Jak mówił, mimo że rząd twierdzi, iż docelowy poziom opodatkowania działalności wydobywczej dzięki nowej ustawie o SPW ma wynosić ok. 40 proc. zysku brutto, to system będzie jednym z najbardziej skomplikowanych na świecie, a podatek może sięgać 130 proc. zysku brutto. Komunikat wysyłany branży przez rząd jest następujący - podnosimy podatki dwukrotnie - ocenił.