Debata w PAP: zarządzanie popytem na energię korzystne raczej dla dużych odbiorców
Zarządzanie popytem na energię, np. ograniczanie zużycia na żądanie, to korzystna propozycja, ale dla dużych odbiorców - oceniali uczestnicy debaty w PAP.
23.10.2014 16:45
Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) Henryk Majchrzak wskazał, że dla operatora systemu przesyłowego zastosowanie mechanizmu zarządzania popytem (DSR) to ostatni z możliwych mechanizmów dbania o stabilność pracy systemu energetycznego. Jak oceniał, w razie np. niedoboru energii należy przede wszystkim wykorzystać rezerwy produkcyjne, możliwości importowe a dopiero na końcu DSR. Majchrzak zauważył, że kolejne mechanizmy dla operatora są coraz droższe. "Powinniśmy raczej dbać o racjonalne wykorzystanie energii, a nie redukcję popytu" - oceniał.
Z kolei Mariusz Przybylik z firmy AT Kearney podkreślał, że największy potencjał usług typu DSR jest wśród klientów biznesowych a nie indywidualnych. "Sterowalność zużycia w gospodarstwach domowych jest niska, ograniczenia poboru mocy mają taki poziom, że są raczej bez znaczenia dla całego systemu - mówił. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando wyraził opinię, że w mechanizm DSR gospodarstwa domowe powinny zostać w końcu włączone i - jak dodał - jest przekonany, że nastąpi to w ciągu 6-8 lat.
"Dziś forsowanie tego (włączanie w DRR) na siłę byłoby bardzo drogie. Należy zacząć od największych korzyści minimalnym kosztem, od wielkich odbiorców, potem od agregatorów, by na końcu dotrzeć do gospodarstw domowych" - ocenił.
Bando zaznaczył, że odbiorcy indywidualni powinni podnosić wymierne oszczędności, ale nie powinni być wynagradzani za udział w mechanizmie ograniczania popytu na żądanie.
Obecnie usługi DSR kontraktuje wyłącznie PSE, które dba o zbilansowanie systemu. Prezes Energi Mirosław Bieliński wyraził opinię, że być może warto było by dopuścić przeniesienie odpowiedzialności za bilansowanie systemu na poziom lokalny, do dystrybutorów. "Wtedy pojawiłoby się więcej ofert usług DSR, co na pewno obniżyłoby ceny tej usługi" - mówił Bieliński, przypominając, że na razie to najdroższy spośród mechanizmów, stosowany do zbilansowania systemu.
Uczestnicy debaty mówili też o budowie inteligentnej sieci energetycznej - smart grid, która w Polsce zaczyna się od montażu liczników zdalnego odczytu - tzw. inteligentnych. Tomasz Klekowski z firmy Intel, zauważył, że same liczniki to tylko część sieci, bo generują one jedynie dane, które następnie trzeba przetworzyć.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando podkreślał jednak, że liczniki powinny być ostatnim elementem budowy inteligentnej sieci. Najpierw warto by np. polepszyć jakość dostarczanej energii. "Poza tym w Polsce wskazuje sie na liczne korzyści z liczników, ale na razie tylko po stronie firmy energetycznej, a nie konsumenta - zauważył Bando.
Z kolei Mariusz Przybylik zauważył, że poszczególne kraje różnią się co do potencjału osiąganych przez nowe technologie korzyści. Przytoczył analizy AT Kearney, z których wynikło np. że montaż liczników zdalnego odczytu okazał się bardzo korzystny w Rumunii, gdzie masowe były kradzieże prądu. Natomiast w Niemczech szukano innych korzyści, w rezultacie zaprojektowana architektura okazała się bardzo droga, a wymiana liczników - nieopłacalna - podkreślił.