Deficyt wychowawców w przedszkolach. Obcokrajowcy mile widziani

Według badania "Baromet integracji" rodzice w RFN życzą sobie już nawet dla najmłodszych dzieci większej różnorodności kulturowej w ich otoczeniu, np. w przedszkolach. To szansa na pracę właśnie dla cudzoziemców.

Deficyt wychowawców w przedszkolach. Obcokrajowcy mile widziani
Źródło zdjęć: © © Gennadiy Poznyakov - Fotolia.com

03.05.2014 | aktual.: 03.05.2014 10:32

Według raportu z badań "Barometru integracji", przedstawionego w ubiegły wtorek (29.04) w Berlinie przez ekspertów Niemieckiej Fundacji ds. Integracji i Migracji, wielu mieszkańców RFN życzyłoby sobie, by w niemieckiej oświacie zatrudniać na stanowiskach nauczycieli czy wychowawców więcej osób o cudzoziemskich korzeniach. Szczególnie w oświacie przedszkolnej brakuje obecnie rąk do pracy, i tu daje się połączyć postulat wielokulturowości z rozwiązaniem problemu zatrudnienia. Z tego względu agencje i podmioty pozarządowe, organizujące opiekę przedszkolną rozpoczęły rekrutację pracowników z zagranicy z kwalifikacjami pedagogicznymi.

Wygłodzony rynek pracy

Prywatne przedszkole w Monachium już testuje taki model. Ponieważ troje wychowawców jest na dłuższym zwolnieniu chorobowym - dwoje z nich z powodu wypalenia zawodowego - trzeba było jak najszybciej znaleźć zastępstwo. - Rynek wychowawców jest kompletnie przeczesany - uskarża się kierowniczka przedszkola.

Dzieci muszą co kilka tygodni przyzwyczaić się do nowych twarzy. Florence pochodzi z Francji, dopiero od paru dni jest też Eleni z Grecji i Iwan z Rosji. Obydwoje mają dyplomy wychowawców - brakuje im tylko czasu na powolną adaptację. W placówce nie ma obecnie żadnego wychowawcy, dla którego niemiecki byłby językiem ojczystym. Czy to jest rzeczywiście skrajny przykład z metropolii, która odczuwa szczególny deficyt wychowawców? Niekoniecznie, ale na pewno jest to sytuacja symptomatyczna.

Deficyt wykwalifikowanych pedagogów stał się dotkliwy po tym, jak 1 sierpnia 2013 r. weszła w życie ustawa dająca wszystkim dzieciom poniżej 3 roku życia ustawową gwarancję miejsca w żłobkach. To zmusiło wszystkie samorządy do działania. W wielkim stylu musiały poszerzyć ofertę żłobków i przedszkoli - obecnie miejsc tych jest ogółem 800 tysięcy, jak informuje federalne ministerstwo ds. rodziny. Tyle, że teraz brakuje wychowawców: 15 tys. do 30 tys. miejsc pracy jest nieobsadzonych.

Intensywny werbunek

- Tymczasem zwracamy się do kandydatek i kandydatów, którzy jeszcze przed kilkoma laty nie mieliby żadnych szans na zatrudnienie - podkreśla Joachim Feichtel z organizacji Arbeiterwohlfahrt w Bawarii. Władze Monachium zamieściły ogłoszenia o poszukiwaniu personelu do żłobków, przedszkoli i świetlic w całych Niemczech i oddelegowały nawet urzędniczkę, która zajmuje się tylko tymi sprawami. Tak bogate miasto jak Monachium może sobie na to pozwolić, ale co mają robić organizacje kościelne czy instytucje pomocy społecznej, które także prowadzą placówki przedszkolne? Częstokroć sięgają one po osoby spoza branży, jak np. matki z doświadczeniem wychowawczym czy pedagogów z zagranicy. W wielu krajach Europy południowej i wschodniej wielu dyplomowanych pedagogów jest bez pracy i chętnie przyjechaliby do pracy w Niemczech.

Ratunkiem bezrobotni obcokrajowcy

I tak na przykład władze Monachium doszkalają Hiszpanki. W Ingolstadt jedną czwartą stanowisk pracy w przedszkolach zajmują wychowawcy z Europy wschodniej.

Sylwia Brach ma licencjat pedagogiczny i założyła w Norymberdze agencję, która zajmuje się rekrutacją wychowawców z Europy wschodniej oraz pośredniczy w kontaktach z placówkami poszukującymi personelu. Podobne agencje powstały jak grzyby po deszczu w całych Niemczech.

Ewenementem na niemieckim rynku pracy jest to, że wychowawcy przedszkolni spoza Niemiec zazwyczaj legitymują się dyplomami wyższych uczelni pedagogicznych, co w Niemczech należy do wyjątków.

Skok na głęboką wodę

- Fachowy personel z Europy wschodniej jest bardzo dobrze przygotowany teoretycznie, gorzej jest z umiejętnościami praktycznymi - mówi Sylwia Brach. Tym ważniejszy jest więc dla nich okres adaptacji w nowym miejscu pracy. Wiele z tych osób jest świeżo po studiach albo nie miało okazji zebrać doświadczeń pracując w przedszkolach, bo po studiach były po prostu bez robotne.

- W Niemczech muszą teraz skoczyć na głęboką wodę - podkreśla właścicielka agencji.

Jeden z przykładów: Irena O. (nazwisko i imię zmienione), która przyjechała z Polski do Monachium i od razu podjęła pracę. Szybko jednak z tej pracy zrezygnowała. - Klimat w zespole był bardzo zły. Miałam bardzo dużo pracy - wyjaśnia. Teraz pracuje w placówce opieki dla dzieci w wieku od kilku miesięcy do 6 lat i jest zadowolona. Pracuje w międzynarodowym zespole, tyle że jeszcze musi podszlifować swój niemiecki.

Dzieciom dobrze robi wielojęzyczność personelu

Żłobki i przedszkola w Niemczech należą do placówek edukacyjnych i jednym z ich zadań jest rozwijanie kompetencji językowych dzieci. Szczególnie dzieci z rodzin migrantów mają w placówkach opieki przedszkolnej przyswoić sobie język niemiecki. W dużych miastach takich jak Monachium prawie połowa dzieci w tych placówkach pochodzi z rodzin cudzoziemskich. Z tego względu Fabienne Becker-Stoll z Państwowego Instytutu Pedagogiki Przedszkolnej postuluje, by w każdym zespole pedagogicznym była co najmniej jedna osoba, dla której niemiecki jest językiem ojczystym.

Wielu pracodawców oferuje zagranicznym pedagogom stałą pracę dopiero wtedy, gdy wykażą się dobrą znajomości niemieckiego. Specjaliści ds. oświaty uważają, że jeśli język nie jest barierą w porozumieniu się z dziećmi, wychowawcy z zagranicy mają szansę na pracę w niemieckim systemie oświaty. Czasami właśnie im prościej jest znaleźć wspólny język z rodzicami podopiecznych.

Gabriele Knetsch / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (175)