Dla związków wzrost płacy minimalnej za mały, dla pracodawców zbyt szybki (aktl.)
#
dochodzą szersze opinie
#
10.06.2014 17:00
10.06. Warszawa (PAP) - Rząd proponuje na 2015 r. wzrost płacy minimalnej z obecnych 1680 zł do 1750 zł. Dla związków zawodowych to za mało - domagają się, aby najniższa płaca jak najszybciej osiągnęła połowę przeciętnego wynagrodzenia. Dla pracodawców wynagrodzenie minimalne rośnie zbyt szybko.
Rząd proponuje, by minimalne wynagrodzenie za pracę w 2015 r. wynosiło 1750 zł, co stanowi 19 zł więcej niż ustawowe minimum wzrostu płacy minimalnej. W stosunku do ubiegłego roku płaca minimalna wzrosłaby nominalnie o 70 zł.
Taka podwyżka nie satysfakcjonuje związków zawodowych, które pod koniec maja w stanowisku przesłanym ministrowi pracy, oświadczyły, że wzrost ten powinien wynosić w 2015 r. przynajmniej 7 proc., co stanowiłoby kwotę 1797 zł. "Nasz komentarz jest jednoznaczny - przedstawiliśmy rządowi nasze wyliczenie poziomu płacy minimalnej na przyszły rok - 1797 zł. i każda mniejsza podwyżka nie wyczerpuje naszych postulatów" - powiedział we wtorek PAP rzecznik NSZZ Solidarność Marek Lewandowski.
Przypomniał, że złożony w Sejmie przez "S" jeszcze w 2011 r. obywatelski projekt przewiduje powiązanie płacy minimalnej z PKB oraz harmonogram dochodzenia najniższego wynagrodzenia do poziomu 50 proc. przeciętnej płacy i proponowane na przyszły rok 1797 zł stanowiło 45 proc. tej kwoty. "Wszystkie propozycje poniżej tego pułapu nie spełniają naszych oczekiwań" - powiedział Lewandowski.
Podobnego zdania jest Piotr Szumlewicz z OPZZ. "1797 zł to był nasz plan minimum na 2015 r. My, jako OPZZ, cały czas postulujemy, by płaca minimalna szybko zbliżyła się do poziomu 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Jeśli to przeliczyć na 2015 r. - byłoby to blisko 2 tys. zł" - powiedział PAP Szumlewicz. "Trudno mówić więc o zadowoleniu" - dodał.
Szef OPZZ Jan Guz przyznał jednocześnie, że każdy grosz dla tych, którzy mało zarabiają, cieszy. Dodał, że nowa płaca minimalna oznacza, że pracownik otrzyma na rękę 1286 zł, czyli cała podwyżka wyniesie ok. 49 zł netto. Zwrócił przy tym uwagę, że wynagrodzenia zarządzających spółkami giełdowymi w latach 2011-2012, czyli w okresie spowolnienia gospodarczego w Polsce, wzrosły o ok. 30 proc.
Podobnego zdania, jak "S" i OPZZ, jest FZZ. Ekspert związku, Przemysław Dzido powiedział PAP, że to dobrze, iż rząd chce dać pracownikom 19 zł więcej niż ustawowe minimum. "Jednak naszym celem jest kwota 1797 zł i taką propozycję przedstawiliśmy razem z dwiema pozostałymi centralami związkowymi. W naszej opinii płaca minimalna powinna możliwie jak najszybciej wynieść 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia" - powiedział Dzido.
Dodał, że "wyższa płaca oznacza większy popyt wewnętrzny, a co za tym idzie wyższe podatki do budżetu. Obecnie stanowi ona tylko 44 proc. płacy przeciętnej, a powinna osiągnąć 2 tys. zł".
Przeciwnego zdania są pracodawcy.
Konfederacja Lewiatan uważa, że wzrost minimalnego wynagrodzenia w 2015 roku jest za wysoki i powinien nastąpić w oparciu o ustawę o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, co oznaczałoby, że najniższe wynagrodzenie wyniosłoby 1731 zł.
Zdaniem konfederacji zbyt szybkie podnoszenie minimalnego wynagrodzenia będzie miało negatywne konsekwencje dla gospodarki. Według konfederacji wraz ze wzrostem płacy minimalnej pracę mogą stracić osoby, których wynagrodzenia trzeba będzie podnieść. "Ryzyko utraty pracy dla takich osób wzrasta ponad dwuipółkrotnie w porównaniu do osoby, u której nie ma takiej konieczności. Warto podkreślić, że grupa, która tego ryzyka doświadcza, będzie tym mniejsza, im mniejszy będzie wzrost płacy minimalnej" - oświadczył Lewiatan w wydanym komunikacie. Zdaniem Lewiatana szczególnie wrażliwe na skokowe podniesienie płacy minimalnej są przedsiębiorstwa zatrudniające do dziewięciu pracowników.
Także Pracodawcy RP oceniają, że wzrost płacy minimalnej do 1750 zł "to bardzo zła informacja". Ekspert organizacji, Łukasz Kozłowski uważa, że "decyzja rządu nie rozwiąże problemów osób bezrobotnych i nisko zarabiających", a wręcz może przyczynić się do zwolnień.
"Najlepszym sposobem na doprowadzenie do zwiększenia dochodów pracowników jest po prostu pobudzanie wzrostu gospodarczego - poprzez ograniczanie obciążeń o charakterze prawnym oraz fiskalnym. Wówczas samo działanie mechanizmu rynkowego doprowadzi do wzrostu płac" - oświadczył Kozłowski w przesłanym PAP komunikacie.
Przewodniczący Rady Głównej BCC Maciej Grelowski ocenił, że ruch rządu jest "zupełnie niezrozumiały, podyktowany chyba wyłącznie strategią marketingową i względami politycznymi". "Może jest to jakiś rodzaj oferty, skierowanej do związków zawodowych, by wróciły do dialogu w Komisji Trójstronnej" - powiedział PAP Grelowski. "Jako pracodawcy oceniamy jednak ten ruch jako zbędny i źle wróżący ostatecznym negocjacjom" - dodał.
Przypomniał, że pracodawcy konsekwentnie proponowali pozostawić wzrost płacy minimalnej na poziomie ustawowego minimum.
Minimalne wynagrodzenie za pracę negocjowane jest w Komisji Trójstronnej. Do 15 czerwca rząd ma ustawowy obowiązek przedstawić Komisji propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia w roku następnym. Jeśli KT nie dojdzie do porozumienia w tej sprawie, wówczas decyzję o podwyżce podejmie rząd. Od czerwca 2013 r. prace KT są sparaliżowane po tym, jak swój udział w nich zawiesiła strona związkowa.
Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę mówi, że najniższe wynagrodzenie zależy od prognozowanej przez rząd inflacji na przyszły rok, prognozowanego wzrostu PKB na następny rok oraz wskaźnika związanego z inflacją wykonaną i prognozowaną w roku poprzednim.
W 2014 r. płaca minimalna wynosi 1680 zł, w 2013 r. było to 1600 zł, w 2012 - 1500 zł, a w 2011 - 1386 zł brutto.