Dług USA: większy limit lub będzie katastrofa

Jeśli Stany Zjednoczone nie podniosą progu swojego maksymalnego zadłużenia, już w marcu mogą ogłosić bankructwo. Skutki takiej plajty byłyby opłakane.

Dług USA: większy limit lub będzie katastrofa
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

10.01.2011 | aktual.: 10.01.2011 09:46

Oznaczałoby to katastrofę nie tylko dla rządu, ale i całej gospodarki, „prawdopodobnie groźniejszą w skutkach niż efekty kryzysu finansowego z lat 2008 i 2009” – ostrzegł w minionym tygodniu amerykańskich kongresmenów sekretarz skarbu USA Timothy Geithner.

Zabraknie na odsetki?

Bez podwyższonego limitu zadłużenia rząd Baracka Obamy musiałby albo radykalnie podnieść podatki, albo mocno zacisnąć pasa, zlikwidować część instytucji, zmniejszyć zasiłki socjalne i inne wypłaty z budżetu. W skrajnym wypadku zabrakłoby mu zaś pieniędzy na spłatę odsetek od obligacji – a to skutkowałoby ich przeceną i degradacją ratingów kredytowych USA. I totalnym chaosem na rynkach.

Geithner zwrócił się do Kongresu, bo to właśnie w gestii amerykańskich ustawodawców leży ustalanie limitu długu publicznego. W ciągu minionej dekady podnosili go dziesięciokrotnie – po raz ostatni w lutym zeszłego roku. Limit powędrował wtedy w górę o 1,9 bln USD, do blisko 14,3 bln USD.

Na koniec zeszłego roku całkowity dług USA sięgnął natomiast minimalnie ponad 14 bln USD. Z wyliczeń rządu wynika, że powyżej obowiązującego progu może znaleźć się już nawet 31 marca. Najpóźniejszy termin to połowa maja, a zależy to od tego, ile administracja zbierze w pierwszych miesiącach roku z podatków i czy skorzysta z nadzwyczajnych rozwiązań mogących nieco opóźnić moment osiągnięcia limitu.

Herbaciani mówią „nie”

Jaki problem znów podnieść próg, skoro Kongres czynił to już tak wiele razy? Tym razem nie jest tak łatwo, bo po jesiennych wyborach demokratyczny obóz Obamy stracił większość w Izbie Reprezentantów. Wielu republikanów, w tym przedstawiciele skrajnie konserwatywnej Partii Herbacianej, zapowiada, że na żadne zwiększenie limitu długu się nie zgodzi. Zanosi się więc na ostre polityczne starcie, zwłaszcza że w zeszłym tygodniu republikanie przegłosowali, iż zwiększenie limitu długu powinno być uchwalane odrębnie, a nie w ramach przyjmowania ustawy budżetowej.

Nowy przewodniczący Izby Reprezentantów republikanin John Boehner ze stanu Ohio zapowiedział, że jakiemukolwiek zwiększeniu kwoty maksymalnego zadłużenia USA muszą towarzyszyć „znaczące” cięcia wydatków przez administrację. – Jakkolwiek nie możemy narażać Ameryki na ryzyko zaprzestania spłaty zobowiązań, nie możemy też nadal nierozważnie się zapożyczać i zastawiać przyszłości naszych dzieci i wnuków – stwierdził Boehner.

Kryzys i tak możliwy

Eksperci są zgodni, że w sprawie limitu zadłużenia musi dojść do kompromisu. Zdaniem Alana Greenspana, byłego szefa Rezerwy Federalnej, Kongres przyjmie ustawę budżetową uwzględniającą wiele z opiewających na 4 bln USD cięć i zmian w podatkach uzgodnionych w zeszłym miesiącu przez dwupartyjną Narodową Komisję ds. Odpowiedzialności Fiskalnej i Reform, którą powołał Obama. Greenspan uważa jednocześnie, że mimo to, z powodu wciąż narastającego zadłużenia, Stanom grozi kryzys na rynku obligacji. – Szanse, że przejdziemy najbliższe dwa–trzy lata bez problemów na rynku obligacji i bez problemów z inflacją, są trochę lepsze niż 50 na 50. Ale niewiele – powiedział w „Wall Street Journal”. W ostatnich latach dług publiczny USA znacznie zwiększy się w wyniku działań antykryzysowych. Tylko w roku fiskalnym 2010, który skończył się we wrześniu, deficyt w budżecie wynosił ponad 1,6 bln USD i przekraczał 11 proc. PKB.

Tomasz Goss-Strzelecki
PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)