Do wzięcia 7 tys. zł. Ale chętnych brak

7 tys. zł - na taką kwotę może liczyć bezrobotny, który przeprowadzi się do miejscowości, w której jest dla niego praca. To atrakcyjna suma, ale - jak się okazuje - chętnych brak.

Do wzięcia 7 tys. zł. Ale chętnych brak
Źródło zdjęć: © fotolia.pl

7 tys. zł - na taką kwotę może liczyć bezrobotny, który przeprowadzi się do miejscowości, w której jest dla niego praca. To atrakcyjna suma, ale - jak się okazuje - chętnych brak.

Urzędy pracy zasypywane są przez młodych ludzi pytaniami o bony zasiedleniowe. I na pytaniach się kończy. Przypomnijmy. Pieniądze może otrzymać osoba do 30. roku życia, która podejmie pracę w odległości co najmniej 80 kilometrów od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Eksperci jeszcze kilka miesięcy temu zapewniali, że to świetna pomoc, z której masowo będą korzystać bezrobotni. Okazuje się, że chętnych jest niewielu.

Jak wyjaśnia wicedyrektor Aleksander Kornatowski z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie, przy przyznawaniu takiego bonu na zasiedlenie konieczne jest zaświadczenie pracodawcy. Musi być pewność co najmniej 6-miesięcznego zatrudnienia. Kłopot w tym, że firmy nie zawsze chcą wydawać taką gwarancję.

Na razie nie ma danych, ile osób skorzystało z pomocy. Urzędnicy przyznają jednak, że tłumów nie ma. Pieniądze na ten cel powiatowe urzędy pracy otrzymały w lipcu.

Dodajmy, że bony wprowadziła nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która weszła w życie 27 maja tego roku. Wprowadziła też między innymi bony szkoleniowe dotyczące na przykład sprzątania na wysokości czy operowania wózkami widłowymi oraz bony stażowe. Te cieszą się większą popularnością niż bony zasiedleniowe. Pracodawca może otrzymać półtora tysiąca złotych za pół roku stażu. Potem powinien zatrudnić stażystę na kolejne 6 miesięcy. Na razie minęło za mało czasu od wprowadzenia nowelizacji, by stwierdzić czy pracodawcy ze zobowiązań się wywiązują.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (134)