Dramat rolnika z Dolnego Śląska. "Pole to bajoro"
Gradobicie, które przeszło przez Polskę w ubiegłym tygodniu, okazało się dramatyczne w skutkach dla rolników z woj. dolnośląskiego. U jednego z nich intensywne opady zniszczyły wszystkie ziemniaki, a rozpędzony wiatr porwał wiatę i dach. Trwa walka o ocalenie resztek upraw.
Burze, które przechodziły przez Polskę od środy (4 czerwca) wyrządziły poważne szkody. Z danych podawanych w czwartek (5 czerwca) wynikało, że strażacy musieli interweniować 482 razy - najczęściej w woj. dolnośląskim i mazowieckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stracił wszystkie ziemniaki. Oto skutki gradobicia
Grad zniszczył pole ziemniaków. "Szkody są ogromne"
- Byłem w epicentrum gradobicia. Szkody są ogromne, mam zniszczone 2/3 gospodarstwa - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Patryk Orzeł, rolnik z z miejscowości Rudawa (woj. dolnośląskie).
Grad, który splądrował jego gospodarstwo, był wielkości orzecha. Niektóre uprawy zostały zniszczone w całości, a inne w mniejszym stopniu.
- Najbardziej ucierpiały ziemniaki, warzywa, buraki cukrowe, groch i łubin - zniszczone jest praktycznie 100 proc. Niektóre pola kukurydzy też są całkowicie zniszczone. Najmniejsze straty są zbożach, w granicach maksymalnie 50-60 proc.
Jak wskazuje, nie jest w stanie stwierdzić, czy przez jego miejscowość przeszła trąba powietrzna, czy jedynie silny wiatr. Z jego relacji wynika, że w okolicy leży pas wyłamanych drzew.
Stałem na progu domu i widziałem tylko na odległość 15 m. W moim gospodarstwie wiatr zabrał wiatę na maszyny rolnicze, 100 metrów dalej zabrał dach - podkreśla rolnik.
Co z ubezpieczeniem? "Pole to bajoro"
Nasz rozmówca przekonuje, że potrzeba kilku dni, aby ocenić, które uprawy uda się uratować. Na razie nie wiadomo, czy rośliny, które przetrwały, zregenerują się, czy umrą.
Sytuacja jest trudna również z punktu widzenia ubezpieczenia. - Większość upraw była ubezpieczona, ale nie warzywa. W gospodarstwie uprawiamy bardzo dużo warzyw, ale zajmują za mały obszar, żeby jakakolwiek firma chciała je ubezpieczyć. Włożyliśmy w to dużo pieniędzy i pracy, bo uprawa warzyw jest bardzo kosztowna i pracochłonna - zwraca uwagę Orzeł.
Z jego relacji wynika, że na razie nie da się wjechać w pole, bo spadło 50-60 litrów na mkw. - To jest po prostu bajoro na polu. Jak tylko to będzie możliwe, to będę chciał wjechać w zboża, żeby zabezpieczyć kłosy, które są uszkodzone przez grad, aby nie wdawały się choroby. Mokre i ciepłe warunki sprzyjają rozwojowi patogenów - wyjaśnia.
Jak wspomina, ostatnie gradobicie przeszło przez jego miejscowość 8-9 lat temu. Wówczas stracił 100 proc. niezebranych zbóż, a straty w kukurydzy sięgnęły 80 proc.
Inne regiony też ucierpiały przez grad
Jednak nie tylko warzywa ucierpiały podczas ostatnich opadów. Burze i gradobicia zniszczyły także sady owocowe w okolicach Sandomierza (woj. świętokrzyskie), w woj. małopolskim i części woj. lubelskiego. Tam żywioł splądrował czereśnie, wiśnie, jabłka i inne owoce.
Portal farmer.pl podaje, że lokalne i wojewódzkie rozpoczęły przyjmowanie wniosków o szacowanie strat. Rolnicy mogą ubiegać się o wsparcie finansowe i kredyty klęskowe. Urzędnicy przekonują, że pomoc będzie przyznawania jak najszybciej.
Z najnowszej prognozy pogody Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wynika, że najbliższa noc (z 9 na 10 czerwca) powinna upłynąć spokojnie. "W nocy nie będzie warunków do rozwoju burz nad Polską" - czytamy we wpisie IMGW na platformie X.