Drożyzna pustoszy kieszenie
Szaleństwo podwyżek zdaje się nie mieć końca. Teraz czas na wieprzowinę. Podrożeje o co najmniej 10 proc., bo według najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego mamy najniższe od dziesięcioleci pogłowie trzody chlewnej.
07.02.2009 08:20
W ubiegłym roku ceny żywności, na którą przeciętna polska rodzina wydaje średnio 26 proc. swojego budżetu, wzrosły średnio o 8 proc. Niektóre produkty zdrożały nawet dwukrotnie, np. za jabłka w styczniu 2007 r. musieliśmy zapłacić 2,1 zł, a teraz już ponad 4 zł. O 40 proc. w tym czasie zdrożało masło, zaś o połowę chleb. I na tym się nie kończy - do końca roku może zdrożeć olej, bo ze względu na rosnący popyt na składniki biopaliw na całym świecie podrożał rzepak. Droższy będzie też drób, bo rosną ceny pasz.
_ Coraz częściej łapię się na tym, że podwyżki cen żywności zjadają mi oszczędności. Nie mogę już sobie pozwolić jak kiedyś na zakup płaszcza czy butów _- opowiada Anna Jędrzejewska, emerytka z Warszawy, która żyje za 1,4 tys. zł miesięcznie.
Według ekonomistów to właśnie emeryci, renciści i najmniej zarabiający są największymi ofiarami fali podwyżek - najwięcej ze wszystkich grup społecznych wydają na jedzenie. Waloryzacja rent i emerytur nie nadąża za pędzącą drożyzną. Drożejąca ropa naftowa i rosnąca popularność aut z silnikami diesla powoduje, że za litr oleju napędowego płacimy już 4,5 zł, o 20 proc. więcej niż przed dwoma laty. Na tym się nie skończy, bo ropa kosztuje już na świecie 128 dol. za baryłkę (159 l), a według szacunków banku Goldmann Sachs za kilka miesięcy ma to być ponad 140 dol. Rosnąca, dziś 4-procentowa inflacja dusi siłę nabywczą i sprawia, że wszyscy czujemy się coraz ubożsi.
_ Na szczęście chroni nas silny złoty, który obniża koszt zagranicznych towarów. Dlatego nie wszyscy tak mocno odczuwamy drożyznę. To jeden z nielicznych plusów obecnej sytuacji _- mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BPH. Najbardziej dotkliwe dla nas jest to, że jedne podwyżki pociągają za sobą następne.
_ - W tym roku możemy spodziewać się wzrostu cen usług, bo drożeje paliwo, gaz, prąd _- przewiduje Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.
Droższy prąd oznacza np. wyższe koszty usług fryzjerskich i biletów komunikacji miejskiej. Od czerwca bilet miesięczny w Warszawie na wszystkie linie, w tym metro, będzie kosztował 78 zł, czyli o 12 zł więcej. Stołeczni urzędnicy od dawna zapowiadali podwyżki, bo tramwaje i metro napędzane są drożejącym prądem, a autobusy olejem napędowym i gazem.
Wzrosną też opłaty za przesyłki w Poczcie Polskiej. Najbardziej popularne listy, czyli te o wadze do 50 g, zdrożeją o 7,5 proc. List czy kartka z pozdrowieniami będą kosztowały 1,45 zł, czyli o 10 gr więcej niż do tej pory. Od 1 czerwca zdrożeją też ceny przesyłek kurierskich. Mimo to ekonomiści pocieszają nas, że przyszły rok powinien być lepszy i nie obfitować w tyle podwyżek. Powinien.
Tomasz Ł.Rożek, Joanna Pieńczykowska
POLSKA Dziennik Bałtycki