Dubai World Story

Czwartek miał być spokojnym dniem na rynkach finansowych. Dniem, gdy pod nieobecność świętujących Amerykanów (Święto Dziękczynienia), trwa wyczekiwanie na ich powrót oraz wyniki Czarnego Piątku.

Dubai World Story
Źródło zdjęć: © X-Trade Brokers DM

27.11.2009 08:56

Atmosferę spokoju zburzyły jednak wieści o problemach Dubai World ze spłatą obligacji.

Dubai World, holding kontrolowany przez rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich, poprosił wierzycieli o przedłużenie terminu spłaty obligacji o wartości 4 mld dol. (całkowite zadłużenie Dubai World sięga 59 mld dol.). Inwestorzy długo trawili tę wiadomość. Pojawiła się ona bowiem w środę wieczorem, a dopiero w czwartkowe przedpołudnie stała się podstawowym wytłumaczeniem pogorszenia klimatu inwestycyjnego na globalnych rynkach.

Doniesienia z Dubaju przypomniały inwestorom o problemach z jakimi boryka się światowa gospodarka. Czy to przypomnienie może stać się pretekstem do załamania rysowanych od marca br. trendów wzrostowych na giełdach i surowcach? Wątpliwe. Przynajmniej na tym etapie. Dopiero kolejne niepokojące wieści z Bliskiego Wschodu lub też inne impulsy niosące podobną dawkę rynkowego pesymizmu (np. słabe wyniki przedświątecznego handlu w USA), mogłyby odcisnąć trwałe piętno, prowadząc do zmiany trendów na większości rynków. Doniesienia z Dubai World przewróciły wczoraj sytuację techniczną na wykresie EUR/USD. Po tym jak w środę para ta dynamicznie wybiła się górą z konsolidacji poniżej poziomu 1,50 dolara, dalsze wzrosty były czymś naturalnym. Ich celem był poziom 1,60 dolara. Oczywiście można było mieć wątpliwości, czy perspektywa silnego osłabienia euro wobec dolara, co musiałoby iść w parze z podobnym osłabieniem szwajcarskiego franka i jena, nie wywoła zmasowanych prób słownych i faktycznych interwencji na rynku
walutowym. I byłby to wątpliwości uzasadnione, co potwierdziła wczorajsza interwencja w celu osłabienia franka. Jednak nawet przewidując taki „interwencyjny” scenariusz, nikt chyba nie zakładał zwrotu już następnego dnia.

Konsekwencje techniczne wczorajszego zwrotu EUR/USD są ogromne. Powrót w okolice 1,50 dolara z 1,5135 na zamknięcie środowych notowań, zaowocował czarną świecą na wykresie dziennym, która z poprzednią tworzy formację zasłony ciemniej chmury (formacja odwrócenia trendu). To jednoznacznie neguje wygenerowany dzień wcześniej sygnał kupna. Jednocześnie został wygenerowany silny sygnał sprzedaży, mogący dać początek dłuższej tendencji spadkowej. Dzisiejszy spadek EUR/USD do 1,4840 w godzinach porannych ten sygnał sprzedaży potwierdza.

Japońscy inwestorzy wczoraj nie zareagowali na doniesienia z Dubai World, skupiając się tylko na mocnym jenie. Dziś w nocy nadrobili zaległości. Indeks Nikkei rozpoczął piątkową sesję od spadku o 1,3 proc. do 9257,20 pkt. Same spadki na otwarciu nie zaskoczyły. Jednak już ich umiarkowana skala tak. Mając na uwadze obserwowaną od połowy października dużą słabość tokijskiej giełdy, strach jaki w europejskich inwestorach wywołały informacje o zawieszeniu spłaty obligacji przez Dubai World, a także mający miejsce tuż przed otwarciem spadek kursu USD/JPY do 84,80 jenów, należało oczekiwać większej przeceny. Azjatyccy inwestorzy ostatecznie podzielili ten pogląd. Na zamknięciu Nikkei stracił 3,2 proc., testując poziom 9081,52 pkt. To najniższy poziom od lipca br.

W nocy z czwartku na piątek została opublikowana grupa raportów makroekonomicznych. W październiku wskaźnik CPI spadł do -2,5 proc. w skali roku z 2,2 proc. przed miesiącem, stopa bezrobocia spadła z 5,3 proc. do 5,1 proc., sprzedaż detaliczna była niższa o 0,9 proc. niż przed rokiem, o 1,6 proc. wzrosły natomiast wydatki gospodarstw domowych. Dane te nie miały żadnego wpływu na decyzje inwestorów. Podobnego wpływu nie będą mieć również publikowane dziś indeksy nastrojów z Eurolandu oraz szwajcarski indeks KOF.

Marcin R. Kiepas
X-Trade Brokers DM S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)