Dwa lata po Amber Gold. Państwo odzyska miliony, poszkodowani dostaną grosze

Dokładnie dwa lata temu 13 lipca 2012 r. Komisja Nadzoru umieściła spółkę Amber Gold na liście ostrzeżeń publicznych, mając wątpliwości, czy nie wykonuje ona czynności bankowych bez licencji. W wyniku upadku Amber Gold ponad 10 tys. ludzi straciło w sumie co najmniej 680 mln zł, sądząc, że inwestują w lokaty mające pokrycie w zakupionym przez firmę złocie.

Dwa lata po Amber Gold. Państwo odzyska miliony, poszkodowani dostaną grosze
Źródło zdjęć: © PAP

13.07.2014 | aktual.: 13.07.2014 11:29

Do marca ze sprzedaży majątku Amber Gold udało się uzyskać 31,521 mln zł. Suma ta pochodzi ze sprzedaży 9 z 11 nieruchomości położonych w Gdańsku i Gdyni oraz majątku ruchomego: pojazdów, sprzętu IT, ubrań, mebli, zwrotu darowizn. Roszczenia poszkodowanych w aferze wynoszą 668 mln zł. Jest jasne, że jeżeli poszkodowani odzyskają cokolwiek, będą to grosze. W pierwszej kolejności mają zostać zaspokojone roszczenia ZUS i urzędu skarbowego. Efekt jest taki, że państwo, które dopuściło do tego, że taki twór jak Amber Gold powstał, a potem przez kilka lat oszukiwał ludzi, na tym zarobi, a poszkodowani klienci stracą nierzadko dorobek swojego życia.

Obecnie syndyk skupia się na odzyskaniu pieniędzy z pożyczek zaciągniętych przez klientów Amber Gold przed upadkiem spółki. Wiele osób nie myśli o oddawaniu tych pieniędzy, zakładając, że upadłość spółki unieważnia zobowiązania, jakie posiadają wobec niej. Ale to nieprawda, umowa wciąż trwa, każda zaciągnięta pożyczka musi zostać zwrócona do masy upadłościowej.

Syndyk Józef Dębiński poinformował kilka miesięcy temu, że rozpoczęto już działania windykacyjne w postaci wypełniania weksli i sporządzania powództw do sądu przeciwko tym, którzy do tej pory nie oddali pieniędzy pożyczonych od Amber Gold. - Po wezwaniu pożyczkobiorców do zapłaty zaległych rat pożyczek częściowo zostają spłacane pożyczki, w większym stopniu aniżeli przed wezwaniem - zauważa syndyk.

Co ze złotem?

W skład masy upadłościowej Amber Gold Sp. z o.o. poza nieruchomościami wchodzi oczywiście złoto, srebro i platyna. I chociaż są to symboliczne ilości o łącznej wartości ok. 8 mln zł, to metale szlachetne także mają zostać spieniężone. Żeby łatwiej było je sprzedać, syndyk planuje podzielić je na pakiety i sprzedać w przetargach ofertowych.

- Obecnie będą wystawiane do publicznej oferty dwa pakiety. Złoto w kolekcji "Poczet Władców Polskich" i srebro z kolekcji "Matka Boska Częstochowska". Następne pakiety złota i platyny zostaną wystawione do sprzedaży w kwietniu - poinformował nas Józef Dębiński, syndyk Amber Gold.

Piramida finansowa XXI wieku

Amber Gold był największym przekrętem finansowym w Polsce w przeciągu ostatnich kilkunastu lat. Na złote obietnice Marcina P. dało się nabrać około 11 tysięcy osób, które powierzyły jego firmie 668 mln zł. W trakcie śledztwa ustalono, że lokaty były zawierane od października 2009 do sierpnia 2012 r., podczas gdy złoto kupowano tylko do lipca 2011 r. Wartość kruszcu, który kupiono, stanowiła nieco ponad 1 proc. całej wpłaconej sumy.

Niestety śledztwo w sprawie Amber Gold, które prowadzi łódzka prokuratura, wciąż trwa. Według informacji udzielonych przez rzecznika prokuratury, jeśli dopisze szczęście, zostanie ono zakończono do końca tego roku. Jeśli sprawa jest tak oczywista, to czemu tak długo to trwa? Bo sprawa Amber Gold ewidentnie przerosła polski system prawny. Zgodnie z przepisami każdy poszkodowany musi przesłuchany, a jego zeznanie dołączone do aktu oskarżenia. Prokurator nie może poprzestać na zebraniu dowodów i zeznań od 100-200 pokrzywdzonych. Jeśli wie, że jest ich kilkanaście tysięcy, to na podstawie zebranych dokumentów musi dotrzeć do każdego.

Prokuratura postawiła już 17 zarzutów Marcinowi P., a 12 - jego żonie. Najpoważniejsze dotyczą oszustwa i działalności parabankowej. Obydwoje wciąż przebywają w areszcie, grozi im kara do 15 lat więzienia.

Fakt, że przez dwa lata, które minęły od bankructwa firmy, wprowadzono istotne zmiany w działaniu Krajowego Rejestru Sądowego i Krajowego Rejestru Karnego, nadzorze ministra sprawiedliwości nad sądami oraz rozporządzeniach dotyczących działań kuratorów sądowych. Trwają prace nad kolejnymi zmianami w ustawie o KRS, ustawie o kuratorach oraz w Kodeksie karnym.

- Gdy okazało się, że właściciel firmy Marcin P. jako wcześniej skazany za przestępstwo gospodarcze, nie powinien był w ogóle zostać wpisany jako członek zarządu do KRS, ministerstwo sprawiedliwości podjęło działania, by zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji - powiedziała PAP sędzia Aneta Komenda z resortu sprawiedliwości.

- Dwa lata temu, sąd nie miał możliwości sprawdzenia, czy np. kandydaci na członków zarządu firmy są niekarani. Błyskawicznie wprowadziliśmy jednak regulacje prawne i rozwiązania techniczne umożliwiające automatyczną weryfikację w rejestrze karnym osób wpisywanych do KRS jako np. członkowie zarządu komisji rewizyjnej oraz rady nadzorczej - dodała Komenda.

- Dziś przed wpisaniem do KRS na bieżąco pod kątem niekaralności za przestępstwa gospodarcze sprawdzani są wszyscy kandydaci na członków zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz na likwidatorów. Zweryfikowaliśmy także pod tym kątem wszystkich, którzy objęli te funkcje przed wejściem w życie nowych przepisów, w sumie ponad 1 mln 200 tys. osób - mówiła przedstawicielka Ministerstwa Sprawiedliwości.

Resort szykuje także kolejne zmiany w tym zakresie: lista funkcji podlegających weryfikacji ma zostać rozszerzona o prokurentów. W ciągu dwóch lat funkcjonowania nowego prawa okazało się bowiem, że ci, którzy z powodu dawnych problemów z prawem, nie mogą być np. członkami zarządu, są powoływani na prokurentów, czyli pełnomocników spółki o kompetencjach zbliżonych do członka zarządu.

Trwają także prace nad ułatwieniami w składaniu sprawozdań finansowych, a w kolejnym kroku także nad łatwiejszą weryfikacją realizacji tego obowiązku przez firmy. Jak się bowiem okazało, Amber Gold bez większych konsekwencji uchylała się od niego.

- Rada Ministrów przyjęła już projekt założeń do nowelizacji ustawy i trwa pisanie przepisów, które będą stanowiły pierwszy krok w rozwiązaniu tego problemu. Sądy rejestrowe przy aktualnym obciążeniu pracą nie są w stanie na bieżąco wszczynać postępowań przymuszających do składania tych sprawozdań. Więcej, nie zawsze mają informacje, czy dany podmiot ma w ogóle obowiązek składać takie sprawozdanie czy nie - wyjaśniała Komenda.

Jak mówiła, zmiany, które powinny wejść w życie już w styczniu przyszłego roku, idą w kierunku informatyzacji całego procesu. Sprawozdania składane drogą elektroniczną będzie można podpisywać nie tylko podpisem bezpiecznym kwalifikowanym, ale także składać podpis, korzystając z profilu zaufanego na rządowej platformie ePUAP, na której zakładanie kont jest bezpłatne. Dodatkowo w KRS znajdzie się też informacja, czy dany podmiot ma obowiązek składać sprawozdanie finansowe czy nie, a system automatycznie wygeneruje listę podmiotów uchylających się od tego obowiązku, co poprawi bezpieczeństwo obrotu i zmniejszy obciążenie sądu. Resort przygotowuje też bardziej kompleksową nowelizację ustawy o KRS. Przypadek Marcina P., któremu dziewięciokrotnie orzekano karę w zawieszeniu m.in. za oszustwa finansowe, jakich dopuścił się jeszcze przed założeniem firmy rzekomo inwestującej w złoto, dał także asumpt do zmian w Kodeksie karnym i nadzorze kuratorskim.

- Skala afery Amber Gold spowodowała intensyfikację prac nad reformą KK, a ograniczenie stosowania instytucji warunkowego zawieszenia wykonywania kary leży w centrum proponowanych zmian - powiedział PAP sędzia Waldemar Szmidt z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Przykład właściciela Amber Gold dowodzi, że kara w zawieszeniu (orzekana w Polsce w ok. 60 proc. konkluzji procesowych) nie do końca spełniała bowiem funkcji odstraszającej i wychowawczej.

Propozycja nowelizacji art. 69 k.k., która trafiła już do Sejmu, zakłada zmniejszenie do roku granicy kary pozbawienia wolności, która może być zawieszona. Projekt przewiduje także, iż warunkowe zawieszenie nie będzie możliwe, jeżeli sprawca w czasie popełnienia czynu był już skazany na karę pozbawienia wolności. Zaproponowano także skrócenie okresów próby oraz wprowadzenie zakazu orzekania warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności w przypadku nadzwyczajnego jej złagodzenia bądź w przypadku multirecydywistów.

Zastrzeżenia do niektórych zapisów ustawy zgłaszają jednak m.in. organizacje pozarządowe zajmujące się polityką karną. Jak powiedziała PAP ekspertka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, choć walka z wielokrotnym zawieszaniem kar jest słuszna, to niepokój budzą uregulowania związane z tzw. karami mieszanymi, które przewidują m.in. krótkie trzymiesięczne kary pozbawienia wolności.

- Obawiamy się skutków wprowadzanych tym projektem, bo wielu skazanych może z więzienia wyjść bardziej zdemoralizowanych niż do niego trafiło - stwierdziła Barbara Grabowska z HFPC.

W wyniku sprawy Amber Gold nowe obowiązki otrzymali także kuratorzy. 26 marca 2013 r. weszło w życie rozporządzenie ministerstwa sprawiedliwości, które nałożyło na nich nowe obowiązki, jeśli chodzi o nadzór nad skazanymi. A w resorcie trwają też prace nad bardziej rozbudowaną nowelizacją ustawy o kuratorach sądowych, która jest obecnie w konsultacjach.

- Ma ona doprecyzować zakres i charakter obowiązków wykonywanych przez kuratorów zadań, podnieść wymagania od kandydatów do służby kuratorskiej, doprecyzować zakres obowiązków zawodowego kuratora sądowego, a także poprawić mechanizm nadzoru nad kuratorami ze strony ministra sprawiedliwości i prezesa sądu okręgowego - powiedział sędzia Szmidt.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zgłasza jednak zastrzeżenia także do tego projektu.

- Wszystkie propozycje resortu nakładają nowe obowiązki na kuratorów, a oni już w tej chwili są bardzo przeciążeni pracą i zdarza się, że nie są w stanie skutecznie kontrolować, czy resocjalizacja przynosi skutki. Tak więc wprowadzenie zmian w tym zakresie musi uwzględniać istniejące obciążenie kuratorów - powiedziała Barbara Grabowska z HFPC.

Inicjatywą resortu sprawiedliwości, która wzbudziła najwięcej kontrowersji w kontekście Amber Gold, było wydanie przez ministra Jarosława Gowina rozporządzenia dotyczącego nadzoru administracyjnego ministra sprawiedliwości nad sądami. Par. 20 mówił, że "w ramach kontroli wykonywania obowiązków nadzorczych przez prezesów sądów apelacyjnych Minister Sprawiedliwości może żądać od prezesa sądu apelacyjnego przedstawienia w uzasadnionych przypadkach - także akt spraw sądowych". Przepis ten został jednak zaskarżony przez Krajową Radę Sądownictwa, a Trybunał Konstytucyjny zakwestionował wprowadzanie tego typu zmian w drodze rozporządzenia. Zapis o uprawnieniu szefa resortu sprawiedliwości do żądania akt sprawy sądowej znalazł się jednak w ustawie, nad którą pracuje w tej chwili Sejm.

Zapis ten wzbudził protesty nie tylko ze strony sędziów. Negatywnie oceniają go także eksperci zajmujący się sądownictwem.

- Nie jest jasne, po co minister przyznaje sobie to uprawnienie. Resort argumentuje wprawdzie, że jest ono niezbędne do prowadzenia skutecznego nadzoru nad sądami, jednak z drugiej strony twierdzi, że w czasie ponad dwóch lat obowiązywania rozporządzenia w tej sprawie nie skorzystano z niego ani razu. Mam wobec tego wątpliwości, czy uprawnienie to faktycznie jest niezbędne. Poza tym minister może zlecić wizytację w sądzie np. przez sędziów sądu apelacyjnego, którzy mogą ocenić zawartość akt. Szkoda, że TK rozstrzygnął tylko kwestie formalne w tej sprawie i nie odniósł się do jej meritum - oceniła Barbara Grabowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

sądupadłośćposzkodowani
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (300)