Dziwnie brzmiące nazwy zawodów

Czym zajmuje się topiarz fryty, a czym manipulant drewna? To tylko niektóre dziwaczne nazwy całkiem zwykłych profesji.

Dziwnie brzmiące nazwy zawodów

15.05.2009 | aktual.: 22.05.2009 17:02

Oryginalnie brzmiące nazwy zawodów znalazły się w rozporządzeniu, które klasyfikuje specjalistów. Okazuje się, że dziwaczna nazwa może oznaczać całkiem zwykłe zajęcie.

I tak, topiarz fryty to - według przepisów - osoba, która pracuje przy piecach służących do wytapiania tzw. fryty, która jest konieczna do produkcji szkliw ceramicznych. Inna dziwnie brzmiąca nazwa zawodu – eguterzysta – to osoba, która wykonuje zestaw sit potrzebnych do robienia znaków wodnych np. na papierach wartościowych. Kim zaś jest moletownik? To pracownik, który przenosi rysunek znaczków (np. pocztowych) z projektu rysownika do maszyny drukującej.

Specjalista od manipulowania drewnem

Natomiast manipulant drewna zajmuje się, według przepisów, oceną przydatności drewna "okrągłego krajowego i egzotycznego oraz wyznaczaniem miejsca podziału dłużyc w celu racjonalnego wykorzystania drewna". Kto wie kim jest aktuariusz? To specjalista, który musi być w każdym zakładzie ubezpieczeń, zajmuje się obliczaniem ryzyka, prawdopodobieństwa np. śmierci czy wypadku i obliczaniem na tej podstawie wysokości składek. Na polskiej liście zawodów znalazł się też zoopsycholog. Cóż, w Polsce specjalistów zajmujących się psychiką zwierząt jest niewielu. W klasyfikacji zawodów i specjalności jest też wytwórca abażurów, wróżbita, domokrążca, czy osoba do towarzystwa.

Patroszacz, docieracz i inni

Do grona zawodów, których nazwy już nieco bardziej sugerują czym pracownik się zajmuje, należą też: łazienkowa, gospodarz domu, odczytywacz liczników, wybieracz monet z automatów, a także patroszacz ryb, szlifierz ostrzarz, bieliźniarz - kołdrzarz, docieracz-polerowacz.

Wśród zawodów ujętych w oficjalnym spisie nie znalazła się sekserka, która zajmuje się rozpoznawaniem płci kurzych piskląt. Chociaż przedstawiciele tego zawodu byli najbardziej popularni w latch PRL-u (najczęściej specjalizowały się w tym zawodzie panie), również teraz nie brakuje praktykujących sekserek.

Ile zarabia wizażysta zwłok?

Czy przedstawiciele oryginalnie brzmiących zawodów dają radę utrzymać się ze swych profesji? Specjalista od tanatokosmetyki, który przygotowuje makijaż zmarłym, twierdzi, że jego usługi cieszą się dużą popularnością.

- W Polsce ten zawód dopiero się rozwija, ale coraz więcej zakładów pogrzebowych zatrudnia specjalistów tego typu. To bardzo opłacalny fach. Ja pracuję na umowę zlecenie w 3 firmach i zarabiam miesięcznie netto około 5-6 tysięcy złotych. Wszystko zależy od ilości „klientów”, tego jakie oczekiwania ma rodzina. Zdarza się, że makijaż jest bardzo trudny i pracochłonny wtedy stawka jest dużo wyższa. Cena waha się od 50 zł do nawet 800 zł – twierdzi Piotr Grott, specjalista z Wrocławia, jak twierdzi fachu uczył się w USA.

Podobnie mówi patroszacz ryb. Twierdzi, że pracuje dla zachodniego armatora.

- Wszystko zależy od firmy, ja już awansowałem na kierownika działu. Zaczynałem jako zwykły patroszacz na kutrze rybackim. Teraz pracuje w firmie. Sprawne patroszenie ryb to sztuka, której trzeba się uczyć nawet latami – mówi Tomasz Tarnopolski, z Władysławowa.

Doradcy personalni twierdzą, że Polacy częściej wiedzą czym zajmują się przedstawiciele zawodów o angielskich nazwach. Zapominają o tradycyjnych profesjach.

- To smutne, coraz częściej mówimy human resources lub copywriter. Tymczasem dziwią nas polskie nazwy zawodów jak np. topiarz fryty. Na szczęście w branżach, te być może dla nas niezwykłe zawody, są powszechne i cenione. Od czasu do czasu otrzymujemy zlecenie znalezienia specjalistę w takim zawodzie, niedoświadczeni rekruterzy śmieją się pod nosem, wypytują o kogo chodzi. To przykre, że nawet specjaliści od rekrutacji nie wiedzą co robi przedstawiciel tradycyjnego zawodu – opowiada Jonna Kurnatowska, doradca personalny z firmy Inter Person.
Krzysztof Winnicki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)