ECB w centrum uwagi
Decyzję Europejskiego Banku Centralnego poznamy dzisiaj o godz. 13:45, a o godz. 14:30 rozpocznie się konferencja prasowa Mario Draghiego. Przytłaczająca większość ankietowanych przez agencję Reuters ekonomistów (56 z 66) nie oczekuje, aby dzisiaj stopy procentowe zostały obniżone poniżej 1 proc.
12.01.2012 12:29
Decyzję Europejskiego Banku Centralnego poznamy dzisiaj o godz. 13:45, a o godz. 14:30 rozpocznie się konferencja prasowa Mario Draghiego. Przytłaczająca większość ankietowanych przez agencję Reuters ekonomistów (56 z 66) nie oczekuje, aby dzisiaj stopy procentowe zostały obniżone poniżej 1 proc.
Wskazują, iż ECB może się na to zdecydować w lutym, bądź marcu, jeżeli pojawią się kolejne słabe dane makroekonomiczne sugerujące dalsze spowolnienie gospodarki. No dobrze, ale czy bank centralny nie powinien działać z pewnym wyprzedzeniem? Nikt nie oczekuje przecież, że kryzys w strefie euro osiągnął już przełom i teraz zaczynamy wychodzić na prostą – jest raczej odwrotnie – nad całą strefą euro jak „miecz Damoklesa” wisi sprawa ratingów (wczoraj po rynku krążyły spekulacje, iż S&P może ogłosić swoją decyzję w ciągu kilkunastu godzin, co później zostało w pewnym sensie zdementowane).
Dużym zmartwieniem pozostaje też sytuacja europejskich banków – według danych ECB w ostatnich dniach został osiągnięty kolejny rekord wartości przekazywanych przez te instytucje kwot na depozyty overnight – z 10 na 11 stycznia była to suma 485,9 mld EUR. To pokazuje, że bankowcy nie ufają sobie nawzajem, obawiają się nadal o sytuację na rynkach długu (niepokoi też precedens grecki, gdzie banki zaczynają być zmuszane do coraz większych odpisów), a także coraz poważniej zastanawiają się w jaki sposób mają spełnić zaostrzone wymogi kapitałowe (od połowy 2012 r. wymagany wskaźnik Core Tier-1 wzrośnie do 9 proc.). Zresztą plan ich działań powinniśmy poznać do 20 stycznia.
Najpewniej kwestia sytuacji europejskich banków będzie przedmiotem dzisiejszych obrad ECB – wydaje się, że jednym z działań może okazać się przyspieszenie planowanej na koniec lutego drugiej aukcji długoterminowych pożyczek LTRO, która przez część ekonomistów nazywana jest „pewną formą” programu QE, czyli ilościowego poluzowania. Teoretycznie w sytuacji, dopóki nie uda się przywrócić wzajemnego zaufania banków, to obniżanie stóp procentowych nie przyniesie żadnych wymiernych skutków dla gospodarki.
Działaniem koniecznym, które ECB powinien rozważyć, cały czas pozostaje masowy wykup obligacji zagrożonych krajów, zwłaszcza Włoch (ewentualnie nie samodzielnie, a poprzez EFSF i ESM, które w takiej sytuacji powinny uzyskać licencję bankową, ale to już zależy w większym stopniu od woli polityków). Takiej obietnicy jednak dzisiaj nie usłyszymy, co na pewno nie poprawi nastrojów. Zwłaszcza, że wokół nowego paktu fiskalnego zaczynają zbierać się „ciemne chmury”…
The Telegraph – europejski pakt zaczyna być „rozmiękczany”
Podczas wczorajszego spotkania z włoskim premierem Mario Montim (pisaliśmy o tym: http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=27974&news_cat_id=3031) niemiecka kanclerz przyznała, że prace nad ostatecznymi ustaleniami ws. nowego, międzyrządowego paktu fiskalnego idą dość dobrze. Tymczasem dzisiejszy „The Telegraph” sugeruje, iż zaczyna być on „rozmiękczany” – dopuszczone mają być zapisy, iż w przypadku trudnej sytuacji gospodarczej, kraje mogły być wyłączone z postępowania, jakie standardowo przy naruszeniu reguł budżetowych miałby wszczynać Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Cytowany przez gazetę ekspert jednego z londyńskich think-tanków zauważa, iż nowy pakt zaczyna przypominać znane już ustalenia z Mastricht, które często były łamane. Naszym zdaniem takie podejście do tematu może mieć jednak związek z tym, że część europejskich polityków zaczyna dostrzegać, iż jednostronne, mocne zacieśnianie pasa bez jednoczesnego wspierania wzrostu gospodarczego w średnim terminie, to błędne koło. Nie bez powodu wczoraj niemiecka kanclerz mówiła o tym, iż tematem zaplanowanego na koniec stycznia szczytu Unii Europejskiej będą też kwestie zwiększenia wzrostu i konkurencyjności gospodarki. Niemniej, jeżeli sytuacja rzeczywiście będzie zmierzać w tym kierunku, to można się spodziewać, że jastrzębi przedstawiciele w ECB jeszcze bardziej zaostrzą negatywne stanowisko w kwestii ewentualnego skupu obligacji za dodruk euro. To może też negatywnie rzutować na rynki długu.
Tymczasem kluczowe aukcje przed nami. Dzisiejszy przetarg w Hiszpanii był względnie udany – sprzedano 3-letnie obligacje za 4,27 mld EUR przy rentowności 3,384 proc., a także papiery zapadające w kwietniu i październiku 2016 r. (odpowiednio za 2,5 mld EUR i 3,21 mld EUR przy średnich rentownościach na poziomie 3,748 proc. i 3,912 proc.). Podobnie stało się też z przetargiem włoskiego długu, gdzie oferowano 5 i 12-miesięczne bony skarbowe za 12 mld EUR. Co ciekawe rentowności spadły o połowę względem grudniowego przetargu. To wszystko wpłynęło na nieznaczną poprawę nastrojów wokół EUR/USD.
Na obecną chwilę można powiedzieć, że ostatnie minima w rejonie 1,2665 zostały obronione (mimo, że wczoraj doszło do ich minimalnego naruszenia). Nie oznacza to bynajmniej, iż scenariusz dalszych spadków i testowania strefy 1,2580-1,2640 w najbliższych dniach stał się mniej aktualny. Impulsem do spadków mogą stać się dzisiejsze słowa szefa ECB, lub decyzja S&P ws. ratingów, która kiedyś musi nadejść. Z technicznego punktu widzenia mocny opór to teraz okolice 1,2770.
Zaskakująca słabość funta?
Biorąc pod uwagę fakt, iż ostatnio na rynku modna była teza, że brytyjskie aktywa zyskają na oczekiwanej decyzji agencji S&P, która może „masowo” obniżyć ratingi w strefie euro, to zachowanie się funta w ostatnich dniach może nieco zaskakiwać. Wprawdzie opublikowane dzisiaj o godz. 10:30 dane o dynamice produkcji przemysłowej w listopadzie rozczarowały (spadek był głębszy od prognoz i wyniósł 0,6 proc. m/m i 3,1 proc. r/r) i nie ma też pewności, czy dzisiaj Bank Anglii nie zaskoczy inwestorów zwiększając skalę zakupów obligacji (program QE) o 50 mld GBP (chociaż powszechnie oczekuje się tego w lutym, bądź marcu), to jednak wyraźna przecena funta miała miejsce już wczoraj. Czyżby, zatem część inwestorów coraz mniej wierzyła w to, że Wielka Brytania mogła długo utrzymać prestiżowy rating AAA? Wspominałem o tym w wielu wcześniejszych raportach. W każdym razie warto będzie się notowaniom funta przyglądać (i to nie tylko w tej najbardziej popularnej relacji GBP/USD).
Niemniej układ tygodniowy tej pary zaczyna się robić bardziej negatywny. Jeżeli dojdzie do trwałego złamania widocznego na wykresie obszaru wsparcia 1,5320-1,5420, to kolejnym etapem na drodze w spadkach mogą być okolice 1,5050 wyznaczane przez długoterminową linię trendu spadkowego. Mocnym oporem staje się widoczna na wykresie fioletowa linia kanału spadkowego (obecnie 1,5560).
USA – zobaczymy kolejne dobre dane makroekonomiczne?
W dzisiejszym kalendarzu poza aukcjami na rynkach długu i decyzjami ECB, oraz Banku Anglii, mamy też odczyty makro z USA. Warto będzie zwłaszcza zwrócić uwagę na dane o cotygodniowym bezrobociu i sprzedaży detalicznej za grudzień (oba odczyty o godz. 14:30). W pierwszym przypadku spodziewany jest nieznaczny wzrost do 375 tys. wniosków, w drugim mówi się o dynamice na poziomie 0,3 proc. m/m i analogicznej z pominięciem wolumenu samochodów. Biorąc pod uwagę ostatnie dobre odczyty z rynku pracy, a także rosnącą dynamikę kredytów konsumpcyjnych i poprawiające się (choć stopniowo) nastroje konsumenckie, nie można wykluczyć, że sprzedaż detaliczna przewyższy oczekiwania. To może pomóc giełdom, ale czy doprowadzi do odbicia EUR/USD? Nie do końca biorąc pod uwagę wciąż niepewną sytuację w strefie euro.
Marek Rogalski
główny analityk walutowy DM BOŚ