Eksperci o Programie dla Śląska: dość konkretny, ale bez myśli przewodniej

W przyjętym przez rząd Programie dla Śląska jest sporo konkretów, ale często to przedsięwzięcia już znane i zaplanowane; brakuje myśli przewodniej, hierarchii celów i długofalowej perspektywy; wyraźny jest zaś kontekst wyborczy - wskazują eksperci, z którymi rozmawiała PAP.

Program dla Śląska przewiduje m.in. inwestycje w infrastrukturze i środowisku, ulgi i instrumenty wsparcia dla energochłonnego przemysłu, narzędzia rozwoju przedsiębiorczości i edukacji. Ma wzmocnić potencjał przemysłowy regionu oraz - jak mówiła we wtorek w Katowicach premier Ewa Kopacz - być kołem zamachowym rozwoju śląskiego górnictwa, przedsiębiorczości i szansą dla młodzieży.

"Grzechem pierworodnym" programu - jak ocenił politolog z Uniwersytetu Śląskiego dr Tomasz Słupik - jest przedstawienie go na krótko przed wyborami parlamentarnymi. "Cel programu jest utylitarny, związany z kampanią wyborczą; to niestety jest w tym najbardziej smutne" - skomentował politolog.

Jego zdaniem w takiej sytuacji nawet dobry dokument narażony jest na kontestowanie przez przeciwników politycznych, szczególnie jeżeli opozycja wygra wybory. "Może być tak, że po zmianie władzy nowa konstelacja polityczna powie: program jest demagogiczny, nie podoba nam się, robimy swój. To podstawowy problem i słabość tego dokumentu" - ocenił dr Słupik. Dla niego, jak przyznał, tego typu programy mają sens wtedy, gdy mają charakter długofalowy.

Na wyborczy aspekt programu zwrócił też uwagę ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach prof. Andrzej Barczak, według którego program powinien mieć co najmniej kilkuletnią perspektywę stabilnej realizacji i osiągania zamierzonych efektów. "Przed wyborami już nic nie zrobimy (). Jednak ważne jest także pokazanie woli politycznej; podkreślenie, że Śląsk jest ważny" - ocenił profesor.

Obaj eksperci przyznali, że programowi trudno zarzucić np. ogólnikowość - zawiera on przykłady konkretnych przedsięwzięć czy inwestycji; jednak wiele z nich jest już planowanych od dawna, a niektóre są realizowane. Prof. Barczak ocenił, że w dokumencie trudno doszukać się hierarchii postawionych celów i harmonogramu ich realizacji; dr Słupik wskazał, że wśród wielu wątków nie widać najważniejszej myśli przewodniej.

"Program skupia w sobie rzeczy, które albo już się dzieją, albo wiadomo, że będą się działy; częściowo są już realizowane z funduszy unijnych. Brakuje natomiast myśli przewodniej, to znaczy tego, co, jakie obszary trzeba na Śląsku zmienić, aby w perspektywie np. 10 lat przemysł ciężki przestał rodzić problemy. Drugie najważniejsze pytanie - jak zrewitalizować społecznie i dosłownie górnośląskie miasta - tego mi tam zabrakło" - mówił politolog. Jak zaznaczył, ubolewa, że przy przygotowaniu programu rząd szerzej nie skorzystał z wiedzy lokalnych środowisk.

Prof. Barczak zaakcentował brak hierarchii wyznaczonych zadań, co - jego zdaniem - może osłabić skuteczność programu. "W każdej takiej strategii musi być jasna hierarchia, kolejność działania. Jeżeli jest wiele równorzędnych projektów, powstaje zamieszanie i chaos - nie wiadomo, co jest ważniejsze przy ograniczonej puli pieniędzy. Najważniejsza jest hierarchia celów, a tego nie widzę - a jeśli idzie to +szerokim frontem+, to oznacza, że może być nieskuteczne" - powiedział ekonomista.

Wskazał też na niebezpieczeństwo wspierania rozwoju gospodarczego i konkretnych przedsięwzięć w regionie głównie z publicznych pieniędzy - zamiast zachęt do inwestowania przez kapitał prywatny.

"Jeżeli chcemy wprowadzić na Śląsku gospodarkę etatystyczną, to znaczy rozwijać przemysł i gospodarkę w przedsiębiorstwach państwowych, będzie to nieudany zabieg - tak robiła Grecja. Niedobrze, gdy finansowanie projektów jest głównie z budżetu - niezależnie czy jest to bezpośrednio z budżetu, czy funduszy okołobudżetowych - pieniądz państwowy jest pieniądzem państwowym" - mówił profesor. Pojawiające się deklaracje oparcia rozwoju Śląska o przemysł węglowy uznał za demagogiczne.

Jego zdaniem takie zawarte w programie propozycje jak obniżenie obciążeń dla firm energochłonnych, częściowe zwolnienie ich z akcyzy na prąd czy rozszerzenie listy towarów objętych odwróconym podatkiem VAT o metale nieżelazne (VAT opłaca kupujący, a nie sprzedający) to dobre rozwiązania dla konkretnych gałęzi przemysłu; jednak także te instrumenty trzeba widzieć w szerszym kontekście konkurencyjności gospodarki - bo to, by zapewnić wszystkim podmiotom równe warunki konkurowania i rozwój.

"Trzeba spojrzeć na to z punktu widzenia działania tych firm na rynku" - podkreślił prof. Barczak. Również rynek - jak mówił - ostatecznie zweryfikuje to, czy potrzebna jest np. instalacja zgazowania węgla w Kędzierzynie-Koźlu - projekt został w przeszłości zarzucony, obecnie mówi się o możliwości jego wznowienia. Zdaniem profesora takie przedsięwzięcia należy planować raczej pod kątem biznesowym oraz faktycznych potrzeb rynku - to, czy inwestycja jest wpisana do programu dla regionu, uznał za drugorzędne.

Dalsze inwestycje w infrastrukturze regionu (m.in. ze środków UE) profesor uznał za oczywiste, tylko potwierdzone w programie. Jako słabą stronę rządowych programów gospodarczych Barczak wskazał brak faktycznych działań na rzecz połączenia biznesowego elektrowni z dostawcami surowca, czyli z kopalniami. Jego zdaniem to jeden z kluczowych elementów stabilnego działania śląskiego górnictwa.

"Najważniejsza jest skuteczność działania - hierarchia, harmonogram i to, kiedy będą przewidywane efekty (). Należy wskazać jakiś przedział czasowy, kiedy chce się osiągnąć cel" - podsumował profesor przyznając, że nie dopatrzył się tego w rządowym programie.

"To raczej zbiór pomysłów - zarówno tych realnych i do realizacji, jak i częściowo przysłowiowej marchewki wyborczej, którego grzechem pierworodnym są okoliczności, w jakich ten dokument się rodził i w jakich go opublikowano" - zakończył dr Słupik, nawiązując do zbliżających się wyborów.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)