Eksperci: w debacie o TTIP niepokoi brak spojrzenia na UE jako całość

W debacie o transatlantyckim partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) niepokoi brak myślenia o Unii Europejskiej jako całości, tymczasem zupełnie inne problemy dotyczą Europy Zachodniej, inne Europy Środkowej - wskazali w poniedziałek uczestnicy debaty w biurze PE w Warszawie.

15.06.2015 15:40

Trwające ponad półtora roku negocjacje między UE a USA uświadamiają też, jak zamknięty jest rynek amerykański - podkreślili eksperci. Nie wykluczyli, że mimo zawarcia porozumienia nadal pozostanie zamknięty, gdyż wiele spraw w Stanach Zjednoczonych podlega regulacjom stanowym, a nie federalnym. "Rząd federalny nie ma takich uprawnień w stosunku do stanów, jakie ma Unia Europejska wobec państw członkowskich" - zwrócił uwagę europarlamentarzysta prof. Zdzisław Krasnodębski.

Uczestnicy mówili o globalnym wymiarze umowy i szansie na pobudzenie handlu międzynarodowego. Jednocześnie uwidaczniali związane z porozumieniem obawy: dominację wielkich korporacji, zasady arbitrażu międzynarodowego w sporach między państwem a inwestorem, zagrożenia dla polskiego przemysłu energochłonnego, czy branży tytoniowej.

Krasnodębski podkreślił, że nie słyszy o planach ekspansji polskich firm na rynek USA, w unijnej dyskusji nie uwzględnia się natomiast perspektyw, jakie TTIP mogłaby dać np. portom w Szczecinie lub Gdańsku, a nie tylko w Rotterdamie i Hamburgu.

Prof. Elżbieta Czarny z Instytutu Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych w SGH zastanawiała się, dlaczego państwa Europy Środkowej w kontekście umowy o wolnym handlu przestały być ze sobą w koalicji. Jej zdaniem odpowiedzią jest inny profil gospodarek tych państw, inny profil zasobów i produkcji. Elementy, które w Polsce mają szanse zyskać dzięki TTIP, u sąsiadów stracą - wyjaśniła.

Zwróciła także uwagę na geopolityczny kontekst porozumienia. "Czy administracja Stanów Zjednoczonych widzi w tej chwili wrażliwość polityczną Europy, zwłaszcza Europy Środkowej, Polski i państw bałtyckich? Tego nie możemy być pewni. Ale rolą negocjatorów jest, aby to uświadomić drugiej stronie" - zaznaczyła.

Dyrektor departamentu polityki handlowej w Ministerstwie Gospodarki Mieczysław Nogaj powiedział, że postęp negocjacji jest "niewielki i umiarkowany". "Wciąż nie ma jasności, jakie byłyby np. okresy przejściowe dla ceł, szczególnie w obszarach wrażliwych, jak rolnictwo" - zauważył. W kwestii liberalizacji rynku usług - tłumaczył - obie strony przedstawiły swoje oferty, ale nie wiadomo, jak to będzie wyglądało na poziomie federalnym w Stanach Zjednoczonych, ani na poziomie sektorów, które Amerykanie zazwyczaj wyłączają z negocjacji handlowych, a więc m.in. morskiego i lotniczego, czy mobilności pracowników.

Nogaj mówił też o problemach przy wypracowaniu wspólnego stanowiska regionu ws. TTIP. Podczas gdy środkowoeuropejski przemysł energochłonny znalazł wspólny język, politycznie nie było to możliwe - wskazał dyrektor. "Mieliśmy problemy, żeby z naszymi partnerami z Europy Środkowej się porozumieć. Po długich staraniach udało nam się namówić, żeby powstało wspólne stanowisko Polski, Słowacji i Rumunii. Pozostali się wypisali, mimo że mamy ten sam problem w regionie. Nie udało się" - powiedział.

Wojciech Talko, koordynator polityczny ds. negocjacji TTIP w dyrekcji generalnej ds. handlu Komisji Europejskiej, powiedział jednak, że KE nie traktuje Unii jako jednolitego rynku. Dane bada sektorowo i krajami. Zaznaczył, że do porozumienia w sprawach najbardziej drażliwych niezbędna jest wola polityczna, a ta jest, o czym jego zdaniem świadczą niedawne deklaracje liderów państw Grupy G7.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)