Eksperci: za mało biogazowni w Polsce
Choć biogaz to stabilne i przewidywalne źródło energii odnawialnej w Polsce, jest nieco ponad 50 biogazowni. Tymczasem jeszcze w 2010 r. rząd planował, by biogazownia była w każdej gminie. Eksperci nie przewidują też rozwoju biogazowni pod rządami nowej ustawy o OZE.
28.04.2015 16:10
W ocenie uczestników wtorkowej konferencji "Biogazownia Rolnicza - sprawa publiczna", która odbyła się w centrum prasowym PAP, powodem niezbyt dużego zainteresowania budową biogazowni jest m.in. nieprzygotowanie lokalnych władz do wspierania decyzji o budowie takiej instalacji, obawy miejscowych społeczności, ale też otoczenie ekonomiczne i niestabilne prawo.
Jak wykazały badania przeprowadzone na zlecenie Fundacji na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, władze samorządów nie mają wiedzy na temat odnawialnych źródeł energii, w tym funkcjonowania biogazowni. Gminy nie mają też projektów dotyczących zaopatrzenia w energię, jak również nie mają kadr do prowadzenia projektów energetycznych - poinformowała szefowa Fundacji Monika Szymańska.
Dlatego Fundacja, która od wielu lat zajmuje się promowaniem biogazowni wiejskich, wydała podręcznik dla samorządowców (pod kierunkiem prof. Anny Grzybek z Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego), w którym zostały wyjaśnione m.in. aspekty prawne powstania biogazowni, jak również sposób jej finansowania i pozyskiwania surowców do produkcji biogazu. Instalacje te wykorzystują m.in. gnojowicę i inne odpady oraz biomasę do produkcji energii cieplnej i elektrycznej. Obecnie istniejące obiekty są budowane głównie z myślą o zaopatrzeniu w ciepło i w energię na potrzeby własne, choć nadwyżka mogłaby być wykorzystywana na potrzeby mieszkańców danej gminy.
Biomasa jest obecnie najważniejszym źródłem energii odnawialnej, w dodatku jej pozyskanie nie jest uzależnione od pogody - zaznaczyła prof. Grzybek przedstawiając publikację. W Krajowym Planie Działania jej udział w sektorze energetyki określono na 13 proc., a w sektorze ciepła na 8 proc.
Plany resortu gospodarki oraz rolnictwa zakładały, że biogazownia wiejska powstanie w każdej gminie (w Polsce jest ok. 2,5 tys. gmin), ale na razie jest ich ok. 50. Jak wskazywali uczestnicy debaty, mniej niż 30 z nich daje przychód.
Jak mówił prezes Instytutu Energii Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski w Europie biogazownie najlepiej rozwinęły się w Niemczech i Austrii a więc w krajach, które mają system federacyjny, dzięki czemu samorządy mają znacznie większy niż w Polsce wpływ na energetykę. Do tego - jak wyliczał - w krajach tych obowiązuje przewidywalny system wsparcia i przyjazne otoczenie prawne.
Przedstawiciel gminy Sokołów Podlaski Wiesław Żelazowski poinformował, że w jego gminie powstała biogazownia, która pracuje od stycznia. Tam głównym źródłem energii jest spalanie kukurydzy (biomasy). Jak mówił, zyskują na tym rolnicy, którzy wiedzą teraz co uprawiać po likwidacji plantacji buraków cukrowych (w związku z likwidacją cukrowni). Samorządowcy liczą zaś, że dzięki tej inwestycji wzrośnie zatrudnienie i będą mieli korzyści w postaci podatków.
Według dyrektora Mariusza Wawera z firmy doradczej Havas PR, budowa biogazowni często spotyka się z niechęcią miejscowych społeczności oraz obawami urzędników, którym trudno jest przebrnąć przez proces planistyczny i administracyjny związany z nową inwestycją. Ale jeżeli to zostanie przeprowadzone, to kolejne inwestycje są już dużo łatwiejsze. Dodał, że jedna inwestycja przyciąga następnych inwestorów.
Według pełnomocnika firmy Spółdzielnia Nasza Energia Arnolda Rabiegi, argument niezależności energetycznej nie ma prawie żadnego znaczenia dla ludzi zamieszkałych w gminie. Głównie zwracają oni uwagę na to, czy inwestycja będzie miała wpływ na ceny gruntów czy uciążliwość codziennego życia np. w postaci zapachów.
"Gdyby była możliwość sprzedaży energii za pomocą istniejącej już infrastruktury bezpośrednio z biogazowi, energia dla miejscowych odbiorców byłaby dużo tańsza, a wsparcie w postaci np. zielonych certyfikatów stałoby się bezprzedmiotowe" - powiedział Rabiega.
Z dotychczasowych w doświadczeń wynika, że dzięki przerobieniu gnojowicy na biogaz można pozbyć się uciążliwych zapachów. Jej przerób powoduje, ze nieprzyjemny odór niemal całkowicie znika, a uzyskiwany w jego wyniku proferment może być stosowany jako nawóz - zwróciła uwagę radca Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Olga Łukasiewicz.
Zdaniem uczestników debaty rozwojowi polskich biogazowni nie będzie tez sprzyjała niedawno przyjęta ustawa o odnawialnych źródłach energii. Jak mówił Rafał Tomala z eksperckiej Grupy IEN, jest zastój w inwestycjach w biogazownie.
"Ci którzy budują, chcą skończyć inwestycje do końca roku (od 1 stycznia 2016 r. zacznie działać nowa ustawa o OZE - PAP) a potem jest + dziura inwestycyjna+, nikt nie chce ryzykować, bo nikt nie wie, co przyniesie system aukcyjny" - powiedział.
W nowej ustawie zapisany jest system aukcyjny, który polega na tym, że rząd zamawia określoną ilość energii odnawialnej. Jej wytwórcy przystępują do aukcji, którą wygrywa ten, który zaoferuje najkorzystniejsze warunki. Aukcje mają objąć dwa rodzaje instalacji - do 1 MW i powyżej. Rząd chce zakontraktować 50,5 TWh z dostawą w ciągu 15 lat. W ciągu roku to 3,4 TWh. Instalacje do 1 MW mogą liczyć na prawie 841 GWh rocznie.
Wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz wyjaśniał niedawno, że w aukcjach nie chodzi o "dekretowanie cen", lecz o to by nie były one brane "z sufitu". Jego zdaniem, system aukcyjny stworzy stabilne warunki dla rozwoju sektora OZE.
Jak mówił Wiśniewski, biogazownie nie mają szans na aukcjach powyżej 1 MW - jego zdaniem ta aukcja jest "zarezerwowana" dla wielkich wytwórców np. z wielkich farm wiatrowych. Jego zdaniem, pod rządami nowej ustawy o OZE trudno mówić o boomie biogazowni w Polsce. Jego zdaniem, nowe rozwiązania prawne nadal nie są przyjazne dla tego rodzaju źródła energii.