Ekspert: najpierw pod młotek pójdzie całość majątku Amber Gold
Syndyk masy upadłości będzie musiał najpierw starać się sprzedać w całości przedsiębiorstwo upadłej spółki Amber Gold, a dopiero gdy to się nie powiedzie, będzie mógł sprzedawać je po kawałku - powiedział PAP adwokat Paweł Wrześniewski.
24.09.2012 | aktual.: 24.09.2012 16:43
Sąd w Gdańsku 20 września ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold. Miejsce zarządu spółki zajął syndyk masy upadłości Józef Dębiński. Ma on za zadanie sprzedaż masy upadłościowej, tj. wszystkich składników majątku, by spłacić wierzycieli firmy.
Według wstępnego sprawozdania złożonego do sądu 17 września 2012 r., majątek Amber Gold składa się z 11 nieruchomości w Trójmieście, ok. 140 samochodów, 4 autobusów, sprzętu IT, mebli oraz sztabek złota i innych kruszców. Dokładna ilość kruszcu wciąż nie jest znana, ale prokuratura w trakcie kontroli siedziby spółki zabezpieczyła ok. 57 kg złota, kilogram platyny i srebra. Amber Gold do swojego majątku zaliczała również - jeszcze przed ogłoszeniem upadłości - różne licencje.
Zanim syndyk zacznie sprzedawać majątek, musi przeprowadzić niezbędne czynności określone w ustawie Prawo upadłościowe i naprawcze. Najpierw musi zinwentaryzować wszystkie składniki majątku. Następnie ich wartość oceni rzeczoznawca. Potem syndyk sporządzi plan likwidacyjny. Równocześnie sporządzona zostanie tzw. lista wierzytelności, czyli zestawienie zweryfikowanych zobowiązań upadłej spółki. - Lista jest istotnym dokumentem dla całej procedury, ponieważ stanowi podstawę do podziału majątku między tych, którym upadły jest coś winien - powiedział PAP adwokat Paweł Wrześniewski. Dopiero po tych czynnościach możliwe będzie przystąpienie do sprzedaży.
Zasadą jest sprzedaż w drodze przetargu. - Pierwszeństwo należy dać zbyciu przedsiębiorstwa jako całości, ale jeśli to się nie uda, wolno je sprzedać po kawałku - powiedział Wrześniewski. - Jeżeli okaże się, że majątek jest zbyt szczupły w porównaniu z ogromem należności, część wierzycieli pozostanie z niczym - dodał.
Jak wyjaśniła w rozmowie z PAP syndyk Małgorzata Anisimowicz, Prawo upadłościowe i naprawcze nie przewiduje żadnych dodatkowych procedur związanych ze sprzedażą w drodze przetargu metali szlachetnych ani majątku powyżej określonej wartości.
Natomiast na sprzedaż z wolnej ręki, tzn. bez przetargu, musi się zgodzić rada wierzycieli. Sprzedaż z wolnej ręki jest także możliwa, gdy przetarg nie zakończy się rozstrzygnięciem. Wówczas zgodę na sprzedaż z wolnej ręki musi wyrazić sędzia komisarz kontrolujący działalność syndyka. Sędzia określi wówczas też minimalną cenę sprzedaży oraz warunki sprzedaży. Syndyk - mając zgodę sędziego-komisarza - będzie miał prawo wybrać nabywcę.
Rzecznik prasowy Mennicy Polskiej Mariusz Przybylski nie wykluczył w rozmowie z PAP, że Mennica weźmie udział w przetargu na zakup kruszcu. Rozważy też propozycję kupna z wolnej ręki, jeśli przedstawi ją wiarygodny przedstawiciel firmy, obecnie - syndyk masy upadłości.
Rzecznik Mennicy dodał, że niewiele jest podmiotów, które byłyby zdolne z dnia na dzień zapłacić kilka milionów złotych za większą ilość kruszcu, ponieważ kilogram złota jest wart obecnie około 180 tys. zł. Do takich podmiotów Przybylski zaliczył Mennicę, Narodowy Bank Polski i - jak powiedział - kilka większych banków. Sam - jak dodał - nie pamięta przetargu, w którym dostępna byłaby znacząca ilość złota.
Jak zaznaczył w rozmowie z PAP adwokat Paweł Wrześniewski, upadłość likwidacyjna może zostać zmieniona na upadłość układową. - Decyduje o tym sąd i wtedy celem stanie się nie spieniężenie majątku, lecz porozumienie upadłego z wierzycielami - powiedział Wrześniewski. - Teoretycznie dopuszczalne byłoby nawet przywrócenie zarządu własnego bankruta nad należącym do niego majątkiem - dodał.