Ekspert: zażegnanie kryzysu greckiego - ciągle pod znakiem zapytania
Porozumienie w sprawie Grecji nie oznacza jeszcze, że kryzys został zażegnany. Pałeczka jest po stronie greckiego parlamentu, w którym większość może być przeciwna zaciskaniu pasa - informuje PAP europeista z Collegium Civitas dr Leszek Jesień.
13.07.2015 14:15
Państwa strefy euro porozumiały się w poniedziałek, po całonocnych negocjacjach, w sprawie rozpoczęcia negocjacji o nowym programie pomocy dla Grecji. W zamian kraj ten będzie musiał wprowadzić trudne reformy i przekazać majątek do specjalnego funduszu. Niektóre z reform dotyczących VAT czy emerytur grecki parlament ma uchwalić już do środy. Łączna wartość nowego programu pomocy dla Grecji ma wynieść od 82 do 86 mld euro.
"Obecnie sytuacja została tylko lekko zażegnana. Wszystko zależy teraz od zdolności rządu greckiego, a w szczególności parlamentu greckiego, do zgodzenia się na warunki, które zostały wstępnie wynegocjowane. Częścią najtrudniejszą dla parlamentu greckiego będzie przyjęcie pakietu reform, które w swojej istocie zaprzeczają temu, z czym Syriza doszła do władzy" - powiedział Jesień.
Dodał, że dlatego też nie wyklucza powrotu do "ratunkowych" szczytów europejskich pod koniec tygodnia. "Porozumienie jest warunkiem stabilizacji, pod warunkiem, że w Grecji nastąpiłaby pewna zmiana myślenia na temat tego, w jaki sposób prowadzić gospodarkę państwa. Ta zmiana myślenia miałaby nastąpić w ciągu następnych kilku dni pod rządami radykalnie lewicowej Syrizy i jeszcze bardziej radykalnie lewicowego koalicjanta. To mi się wydaje trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe" - powiedział.
Jak dodał, dokument przewiduje, że Grecja przekaże majątek wart do 50 mld euro do specjalnego funduszu. Pieniądze z prywatyzacji tego mienia trafią na spłatę długu i rekapitalizację banków. "To jest zgoda, z punktu widzenia greckiego, na nadzór ponadnarodowy nad składnikiem ich majątku. To dla mnie kolejny znak zapytania, czy parlament grecki będzie skłonny zgodzić się na tego typu rozwiązanie. Parlament, który ma tak negatywne nastawienie do instytucji międzynarodowych" - zaznaczył.
Podkreślił, że w przypadku tego porozumienie charakterystyczne jest to, że zanim udzielona zostanie pomoc, Grecy mają wejść na drogę reform. "To radykalnie różni to porozumienie w stosunku do poprzednich. Dlatego, że zostało uzależnione od zdolności państwa greckiego do wprowadzenie w życie reform, a nie jak było w przeszłości - pieniądze za obietnice reform, (...) z których potem rząd się wycofuje. Czy nowy mechanizm w tym przypadku zadziała? Bardzo szybo sprawdzimy - reformy muszą być przyjęte do środy" - powiedział.
Dodał, że sama zgoda premiera Grecji na tę umowę jest zwrotem w jego polityce i jego stosunku nie tylko do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale i do Unii Europejskiej. "Niechęć nie jest tylko do MFW, ale i do UE, do największych kredytodawców, czyli Niemców" - powiedział.