Emerytura umrze z tobą
Czy kobiety będą
mogły dziedziczyć po mężu emeryturę z OFE? Ministerstwo Pracy jest
przeciw - stwierdza "Gazeta Wyborcza".
17.07.2007 | aktual.: 17.07.2007 13:53
Czy kobiety będą mogły dziedziczyć po mężu emeryturę z OFE? Ministerstwo Pracy jest przeciw - stwierdza "Gazeta Wyborcza".
Wiceminister pracy Romuald Poliński zdradza gazecie, jak będzie wyglądała wypłata naszych emerytur z OFE. Jutro przygotowanym przez resort pracy projektem ma się zająć - po raz ostatni - rządowy międzyresortowy zespół do spraw ubezpieczeń społecznych pod kierownictwem Przemysława Gosiewskiego.
Projekt, który Poliński położy na biurku wicepremiera Gosiewskiego, zakłada, że pieniędzmi zgromadzonymi na rachunkach otwartych funduszy emerytalnych będą zarządzały prywatne zakłady emerytalne (utworzone przez firmy ubezpieczeniowe, np. PZU Życie, Warta, itp.) i jeden państwowy - będzie to osobna spółka skarbu państwa.
Dokument zawiera propozycje trzech rodzajów emerytur: indywidualna - w momencie śmierci cały kapitał przepada, tzn. nikt z krewnych go nie odziedziczy; gwarantowana - z pięcioletnim gwarantowanym okresem wypłat. Ta emerytura byłaby niższa od indywidualnej, ale emeryt mógłby wskazać osobę, która po jego śmierci dostawałaby jego emeryturę. Jeśli umrze wcześniej niż po upływie pięciu lat po przejściu na emeryturę, to do końca tego okresu świadczenie dostawałaby wskazana osoba.
Emerytura małżeńska - wystąpi w dwóch wariantach. W pierwszym ubezpieczony za wspólnie zgromadzone składki wykupi oddzielne świadczenie dla siebie i dla swojej żony wypłacane do końca ich życia. W drugim wykupi jedną wspólną emeryturę. Gdy żona (mąż) umrze, druga osoba dostaje tylko 40 proc. wspólnej emerytury.
Ta ostatnia wzbudza najwięcej kontrowersji. Z wyliczeń resortu pracy (ministerstwo ich na razie nie pokazuje) wynika, że emerytura małżeńska nie jest dobra dla emerytów, ponieważ będzie dużo mniejsza od pozostałych - nawet o kilkanaście-kilkadziesiąt procent. To z kolei oznacza większe koszty dla budżetu. W ustawie jest bowiem gwarancja minimalnej emerytury (dziś to ok. 597 zł). Gdyby małżonkowie zarówno w OFE, jak i w ZUS uzbierali mniej, brakującą do minimalnej emerytury kwotę musiałoby dopłacić państwo - wyjaśnia "GW".
_ Dlatego wpisaliśmy emeryturę małżeńską do projektu tylko warunkowo, by można było o niej dyskutować. Będę jednak robił wszystko, by takiej opcji nie było _ - mówi gazecie Poliński.
Co na to eksperci? Są podzieleni. Proszący o zachowanie anonimowości ekspert ekonomiczny uważa, że wykreślenie emerytury małżeńskiej oznaczać będzie zwycięstwo lobbingu firm emerytalnych nad interesem ubezpieczonych. _ Mechanizm jest prosty. Aby wejść na ten rynek, trzeba najpierw ponieść koszty - zainwestować w systemy komputerowe, w infrastrukturę, pozyskać wykwalifikowany personel w ludzi etc. A w pierwszych latach, 2009-14, odchodzić będą na emeryturę kobiety. Na nich pieniędzy zarobić się nie da _ - twierdzi rozmówca "GW".
Ekspert jest przekonany, że zakłady pierwsze pieniądze zaczną zarabiać dopiero po 2019, kiedy po emeryturę z OFE zacznie się zgłaszać dużo mężczyzn. Jeśli jednak emeryturę po mężu będzie dziedziczyć kobieta, to zakład na tym zarobi mniej. Z takim punktem widzenia nie zgadza się Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan i jednocześnie członek rady nadzorczej ZUS.
Jego zdaniem, zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa łatwiej jest przewidzieć śmierć jednego z małżonków, niż dwóch. A problemy rosną jeszcze bardziej, gdy jest duża różnica wieku między małżonkami. Młodsza żona będzie dłużej żyć, a to powoduje, że zakład emerytalny będzie musiał dłużej wypłacać jej świadczenie. _ Żeby normalnie funkcjonować i wkalkulować to ryzyko, zakłady będą musiały obniżać wypłacane emerytury _ - przekonuje Mordasewicz.
Więcej szczegółów we wtorkowej "Gazecie Wyborczej". (PAP)