Emerytury z OFE nie dla emerytów
Zarobią prywatne firmy, płacić będzie państwo. Tak o projekcie wypłaty emerytur z OFE, mówią eksperci.
18.04.2008 | aktual.: 18.04.2008 10:47
W przyszłym roku oprócz świadczeń z ZUS (tzw. I filar) Polacy zaczną dostawać również świadczenia z kilkunastu otwartych funduszy emerytalnych (OFE, czyli II filar). Obowiązywać ma zasada: ile uzbierałeś, tyle na starość dostajesz, pisze "Gazeta Wyborcza".
Każdy z nas ma więc osobne konto w OFE. Co miesiąc ZUS przekazuje na nie 7,3 proc. z naszej pensji. W 15 prywatnych funduszach emerytalnych ponad 13 mln osób odłożyło już 138 mld zł.
Wypłatą emerytur miały się zająć specjalne zakłady emerytalne, do których OFE przelałyby oszczędności emerytów. Taki zakład pobierałby niskie opłaty za zarządzanie.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Ministerstwo Pracy nie zdążyło przygotować zasad, na jakich miałyby one powstawać. Wymyśliło więc rozwiązania przejściowe. Będą one dotyczyć kobiet, bo z racji wcześniejszego wieku emerytalnego one jako pierwsze przejdą na emeryturę z II filara.
Jak się dowiedzieli dziennikarze gazety, ich oszczędności jeszcze przez dodatkowe pięć lat resort chce pozostawić na rachunkach w OFE. To fundusze wyliczą i wypłacą pierwsze emerytury. Dopiero gdy dzisiejsze 60-latki skończą 65 lat, dostaną emeryturę ze specjalnego zakładu emerytalnego (do tego czasu mają one już powstać).
Zdaniem Agnieszki Durlik-Khouri, eksperta od emerytur z Krajowej Izby Gospodarczej, na zmianach najbardziej skorzystają OFE.
Gazeta wyjaśnia, że po pierwsze, jeszcze dodatkowo przez pięć lat będą zarządzać pieniędzmi kobiet. Oczywiście, nie będą tego robić bezinteresownie. Ministerstwo zdecydowało bowiem, że będą miały prawo nadal pobierać opłaty za zarządzenie.
To dla funduszy żyła złota. Tylko w ubiegłym roku z tego tytułu trafiło do nich 587 mln zł.
Istnieje niebezpieczeństwo, że kwoty, które emeryt odłożył na starość, stopnieją. Ministerstwo zdecydowało bowiem, że OFE nie będą musiały waloryzować emerytom świadczeń, a to może oznaczać, że jeśli fundusze nie wypracują zysków (same twierdzą, że tak może się stać już w tym roku), oszczędności emerytów będą maleć.
- To naprawdę bardzo pesymistyczne prognozy, nie przypuszczam, by tak się stało - mówi wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Po drugie, resort zdecydował, że fundusze nie będą musiały wypłacać emerytur małżeńskich. Ich utworzenia chciał poprzedni rząd. Dzięki takiemu rozwiązaniu po śmierci męża jego niepracująca żona dostałaby część pieniędzy.
Obecna ekipa ma jednak inny pomysł. Zajmujące się wychowaniem dzieci kobiety w przypadku śmierci męża będą dostawały tzw. rentę rodzinną (80 proc. emerytury małżonka). Ale OFE nie wyłożą na rentę ani złotówki. Zapłaci za to budżet państwa, a konkretnie - Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (którym zarządza ZUS i wypłaca z niego emerytury i renty).
- Do FUS trafi nasza składka rentowa i to z niej będziemy finansować rentę rodzinną. Podobne zasady obowiązują obecnie - mówi wiceminister Chłoń-Domińczak. Zapewnia, że państwo nie będzie musiało za wiele dopłacać.
Nie zgadza się z nią Agnieszka Durlik-Khouri. Według niej składka rentowa jest cały czas obniżana i nie obędzie się bez ogromnych dopłat państwa. - Pytam więc, dla kogo to są przepisy: dla emerytów czy dla funduszy emerytalnych? - mówi Durlik-Khouri.
Projekt ministerstwa ocenią w najbliższych dniach związkowcy i pracodawcy z Komisji Trójstronnej. Potem ustawę ma przyjąć rząd, Sejm uchwaliłby ją po wakacjach.