Emigracja może stać się nieopłacalna
Firmom z Europy Zachodniej może już się nie opłacać zatrudniać pracowników z Polski czy Czech. Unijne związki zawodowe chcą by płace dla emigrantów były takie same jak dla miejscowych.
24.05.2007 | aktual.: 24.05.2007 10:41
Rzecznik Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości orzekł, że unijne związki zawodowe będą mogły zmusić firmy do wypłacania pracownikom z innych krajów takich samych płac jak pracownikom miejscowym. To oznacza, że np. szwedzkim firmom nie będzie się już opłacać zatrudniać pracowników z Polski czy Czech, bo będą musiały im płacić tyle samo co Szwedom.
To bardzo zła wiadomość dla Polski i innych nowych państw członkowskich Unii – czytamy w Gazecie Wyborczej. Jeśli orzeczenie rzecznika ETS zostanie potwierdzone w wyroku sędziów Trybunału - a tak się dzieje w 80 proc. spraw - to zachodnioeuropejskie związki zawodowe będą mogły mówić o zwycięstwie w walce przeciwko napływowi pracowników z nowych państw UE. Jak czytamy w Gazecie Wyborczej precedensem, który spowodował, że ETS zajął się sprawą płac dla pracowników delegowanych, był przypadek Vaxholm, który trzy lata temu trafił na czołówki europejskich gazet. W maju 2004 r. łotewska spółka Laval un Partneri Ltd oddelegowała pracowników z Łotwy do robót budowlanych w Szwecji. Mieli oni pracować przy remoncie i rozbudowie szkoły podstawowej w małej miejscowości Vaxholm (kontrakt wygrała spółka zależna Lavala, zarejestrowana w Szwecji - Baltic Bygg).
Przeciwko pracy łotewskich robotników, opłacanych według stawek wyższych niż na Łotwie, ale niższych niż w Szwecji, zaczął protestować szwedzki związek zawodowy budowlańców - Svenska Byggnadsarbetareförbundet. Domagał się on (wbrew woli zainteresowanych), aby Łotyszom płacić szwedzkie stawki. Protest narastał. W końcu związkowcy otoczyli plac budowy i zablokowali wszelkie prace. Szwedzkie władze odmówiły interwencji, twierdząc, że związkowcy mają prawo do tej nietypowej formy strajku. Laval musiał przerwać prace, Łotysze z Vaxholm wyjechali, a Baltic Bygg zbankrutowała. Właściciel Lavala postanowił jednak dochodzić swoich praw przed szwedzkim sądem. A ten wysłał zapytanie do unijnego Trybunału. Orzeczenie rzecznika wskazuje na to, że Łotysze prawdopodobnie przegrają batalię.
- Unijne prawo i unijna swoboda świadczenia usług nie stoją na przeszkodzie temu, by organizacje związkowe próbowały w drodze działań zbiorowych w formie blokady wymóc na usługodawcy z innego państwa członkowskiego przystąpienie do stawki płac – powiedział „Gazecie” rzecznik Paolo Mengozzi. Zastrzegł jedynie, że te działania powinny być uzasadnione "celami interesu ogólnego, takimi jak ochrona pracowników i walka z dumpingiem socjalnym. I nie powinny być prowadzone w sposób nieproporcjonalny w odniesieniu do realizacji tych celów".
Ostatecznego wyroku ETS należy się spodziewać za mniej więcej trzy miesiące.