Energetycy znów chcą nas porazić cenami
Od 1 marca w Polsce znowu zdrożeje prąd. Pierwsze podwyżki wprowadzą koncerny Vattenfall i EnergiaPro. Pozostałe firmy mogą wkrótce pójść ich śladem. To efekt paniki na hurtowym rynku energii.
13.02.2008 | aktual.: 13.02.2008 13:10
Minęły trzy tygodnie, odkąd poznaliśmy nowe taryfy dla gospodarstw domowych. Podwyżki sięgnęły średnio 11 proc. Teraz po kieszeni dostaną firmy.
Grzegorz Lot, dyrektor ds. sprzedaży w śląskim Vattenfall, mówi, że stare stawki zachowają odbiorcy, którzy podpisali umowy z tzw. gwarancją ceny. Nieoficjalnie mówi się o podwyżkach o kilkanaście proc., ale dokładnych kwot Lot nie chce ujawnić.
Za dwa tygodnie wyższe rachunki za prąd dostaną firmy z Wrocławia i okolic, kupujące elektryczność od EnergiaPro. I tu nowe stawki okryte są tajemnicą.
Niestety, na podwyżkach dla firm się nie skończy. _ Jeśli sprzedaż prądu zacznie być nieopłacalna, w połowie roku możemy wystąpić do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o zatwierdzenie nowych taryf dla gospodarstw domowych _ - nie ukrywa Paweł Oboda, rzecznik Enea.
Analitycy prognozują, że w III kwartale 2008 r. koncerny energetyczne będą chciały podnieść ceny dla klientów indywidualnych o 15-20 proc. Miesięczny rachunek przeciętnego gospodarstwa domowego wzrósłby o 15 zł.
Zapowiadane podwyżki koncerny tłumaczą sytuacją na hurtowym rynku energii. Od grudnia cena zakupu 1 mWh wzrosła ze 120-150 zł do 200-240 zł, czyli nawet o 100 proc.
Tak rynek reaguje na ograniczenie Polsce przez Komisję Europejską limitów emisji dwutlenku węgla o 27 proc. (208 mln ton, wobec 280 mln ton obecnego poziomu emisji). Główny ciężar obostrzeń spada na energetykę.
Do 29 lutego rząd musi przesłać do KE plan podziału limitów CO2 dla poszczególnych branż. Fabryki mają dostać 80 mln ton rocznie. Dla energetyki pozostaje 116 mln ton, według szacunków ekspertów - o 25 mln za mało. Możliwe, że rząd pójdzie na ustępstwa wobec energetyków i przyzna im dodatkowe sześć mln ton. To i tak za mało. Elektrowniom zostaną dwa wyjścia: ograniczyć produkcję albo dokupić limity na wolnym rynku. To drugie rozwiązanie oznacza dla branży wydatki rzędu dwóch mld zł rocznie. Bardziej prawdopodobna jest więc pierwsza opcja.
Największa w Polsce Elektrownia Bełchatów (wytwarza 25 proc. energii zużywanej w kraju) może ograniczyć produkcję o 30 proc. Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin - o 40 proc. _ Jeżeli przyjdą duże mrozy, pod koniec roku może dojść w Polsce do czasowych wyłączeń prądu _- przestrzega Sławomir Krystek, dyrektor biura Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie.
Do końca roku ma być zniesiony obowiązek zatwierdzania taryf przez prezesa URE. Gdy zaś prąd stanie się towarem deficytowym, jego ceny - jak straszą energetycy - mogą poszybować w górę nawet o kilkadziesiąt procent.
Na razie nie wiadomo, czy to realny scenariusz, czy ostatnia próba nacisku na rząd, kreślący poprawki w projekcie podziału limitów.
Piotr Brzózka
POLSKA Dziennik Łódzki
Polecamy:
» Codzienny przegląd prasy ekonomicznej