Energetyka chce inwestować w moce węglowe, ale oczekuje wsparcia - Debata PAP

23.07. Warszawa (PAP) - Polska energetyka chce inwestować w nowe moce oparte na węglu. Jej przedstawiciele przekonują, że nie jest to sprzeczne z unijną polityką klimatyczną....

23.07.2013 | aktual.: 23.07.2013 14:23

23.07. Warszawa (PAP) - Polska energetyka chce inwestować w nowe moce oparte na węglu. Jej przedstawiciele przekonują, że nie jest to sprzeczne z unijną polityką klimatyczną. Oczekują jednak mechanizmów wsparcia, czyniących inwestycje rentownymi. Takim narzędziem może być rynek mocy.

O sposobach zmniejszenia ryzyka oraz zagwarantowania rentowności inwestycji energetycznych opartych na węglu i gazie dyskutowali we wtorek w siedzibie PAP szefowie grup energetycznych, eksperci i bankowcy. Uczestnicy debaty wskazywali, że planując inwestycje energetyczne należy też mieć na uwadze polskie górnictwo, jako dostawcę paliwa do nowych bloków.

"Unijny pakiet klimatyczny nie mówi o zamykaniu kopalń węgla oraz rezygnacji z elektrowni węglowych, ale o dekarbonizacji rozumianej jako zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Żeby osiągnąć nasze cele emisyjne do 2020 roku musimy dać sygnał UE, że stawiamy na mechanizmy redukujące emisję CO2" - wskazał szef Polskiej Grupy Energetycznej (PGE)
Krzysztof Kilian.

Jego zdaniem takim sygnałem może być właśnie zamiana wyeksploatowanych bloków węglowych o sprawności niewiele powyżej 30 proc. na nowe - także węglowe, ale o sprawności rzędu 45 proc. Przy realizacji planowanych w polskiej energetyce inwestycji rzędu 4-6 tys. megawatów mocy, dałoby to - jego zdaniem- redukcję emisji CO2 o ok. 30 proc.

"Musimy być aktywni i starać się używać politykę klimatyczną do załatwienia naszych spraw. Sprawa nie polega jednak tylko na tym, żeby zbudować 5-6 tys. megawatów mocy, ale żeby zaprosić sektor węgla kamiennego do tego mechanizmu (). Dziś dyskutujemy o urentownieniu naszych działań" - wskazał Kilian.

Mechanizmem wsparcia mógłby być rynek mocy, gdzie przedmiotem handlu jest nie energia, ale gotowość zapewnienia odpowiedniej mocy w konkretnym momencie. Chodzi o to, że różnica w zużyciu energii między dniem a nocą sięga ok. 60-70 proc., jednak - ponieważ energii nie da się magazynować - moce muszą być w gotowości cały czas. Rynek mocy oznaczałby rekompensatę części związanych z tym kosztów.

"Rynek mocy to nic innego jak system handlu zdolnościami wytwórczymi. Dla inwestorów jest to przede wszystkim narzędzie rozłożenia ryzyka" - wyjaśnił prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Inne rozwiązanie to np. stworzenie innego mechanizmu wsparcia w oparciu o opłaty przesyłowe. Według przedstawicieli energetyki, dobre będzie każde rozwiązanie, które wspomoże opłacalność inwestycji i zagwarantuje ich stabilność.

Prof. Mielczarski z Politechniki Łódzkiej wskazał, że na przygotowanie konkretnego projektu rynku mocy potrzeba około trzech miesięcy, maksymalnie pół roku. Jego zdaniem potrzebne jest szybkie stworzenie projektu, który byłby podstawą dalszej dyskusji. Po wprowadzeniu - w opinii profesora - rynek mocy ustabilizowałby się w ciągu 2-3 lat na poziomie kosztów stałych.

Ostrożni w deklaracjach w tej sprawie są przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki. Szef departamentu energetyki w tym resorcie Tomasz Dąbrowski wskazał, że rynek mocy to swego rodzaju interwencja na rynku, która z czasem może spowodować konieczność kolejnych interwencji. To oznaczałoby stopniowe odchodzenie od unijnej koncepcji zliberalizowanego rynku energii.

"Z punktu widzenia państwa rynek mocy jest atrakcyjnym narzędziem, ale rodzi pewne niebezpieczeństwa" - dodał dyrektor, wyrażając obawę, że z czasem koszty tego rozwiązania byłyby przerzucone na odbiorców.

Prezes grupy Tauron Dariusz Lubera ocenił, że rynek mocy mógłby zacząć działać nawet w przyszłym roku. Podkreślił, że "rynek mocy to nie zabicie rynku energii".

Również przedstawiciele sektora bankowego opowiadają się za stworzeniem stabilnego systemu wsparcia w energetyce, który ułatwiłby finansowanie konkretnych projektów. Uczestniczący w debacie bankowcy podkreślali, że dziś problemem jest nie tyle finansowanie branży energetycznej jako takiej, ale konkretnych projektów, które muszą obronić się pod względem biznesowym. Np. Bank Gospodarstwa Krajowego zadeklarował możliwość przeznaczenia po ok. 1,5 mld zł na przedsięwzięcia każdej z polskich grup energetycznych.

"Wsparcie nie jest niczym złym, jeżeli służy celowi nadrzędnemu, jakim jest np. bezpieczeństwo energetyczne państwa" - podsumował prezes Kilian. Jego zdaniem mechanizmy wsparcia są niezbędne, by program budowy 4-6 tys. megawatów mocy był rentowny. Według Kiliana potrzebna jest wola polityczna, by wspomóc te inwestycje odpowiednimi regulacjami.(PAP)

mab/ dol/ drag/ mhr/

Źródło artykułu:PAP
węgielpowtórzenieenergia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)