Energetyka gazowa: Plany ambitne, ale ulotne
Ostatnie wydarzenia na styku Rosji i Ukrainy powinny nieco zahamować pęd ku budowie elektrowni opalanych gazem.
27.02.2009 13:09
Zapowiedzi firm energetycznych należy oceniać ostrożnie, a i sami potencjalni inwestorzy zapewne zweryfikują plany. Gazu jest zbyt mało, a - jak widać - z jego dostarczeniem mogą być problemy.
W świetle założeń polityki energetycznej Polski do 2030 r. zużycie gazu w tym okresie powinno wzrosnąć czterokrotnie.
Stanie się tak ze względów praktycznych. Zdaniem Mirosława Dudy z Agencji Rynku Energii, energetyka węglowa w świetle nowych regulacji będzie droga. Tempo rozwoju energetyki jądrowej będzie zaś niedostateczne. Wszystko wskazuje także na to, że odnawialne źródła energii nie będą w stanie pokryć rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną. Nic więc dziwnego, że wielu pokłada ogromne nadzieje w produkcji energii z gazu. I zdaniem specjalistów, gwałtowny rozwój energetyki gazowej będzie odpowiadał za ogromną część wzrostu konsumpcji gazu.
Plany branży energetycznej i nie tylko (o budowie bloków gazowych myśli kilka firm spoza energetyki) są bardzo ambitne.
W sumie chodzi o 2000-3000 MW w perspektywie kilku lat. To setki milionów metrów sześciennych gazu więcej. Za inwestycjami w energetykę gazową przemawia względna taniość inwestycji i szybkość realizacji.
Nic dziwnego, że branża gazowa uważnie obserwuje te zamierzenia.
_ Nawet jeśli nie wszystkie zostaną zrealizowane, to i tak oznacza to dla nas powstanie nowych, dużych odbiorców gazu _ - mówi Michał Szubski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Bez konkretów ani rusz
Wypowiedzi prezesa Szubskiego są stonowane, trudno jednak o inne. Na razie bowiem wydaje się, że od deklaracji prezesów firm energetycznych do realizacji planów jest bardzo długa droga. Kluczowe są bowiem kontrakty na dostawy gazu. PGNiG czeka na konkrety. Jeżeli rzeczywiście powstaną nowe bloki gazowe, będą one wymagały dostaw znacznych ilości niebieskiego paliwa. Surowca, którego sam PGNiG nie jest w stanie wydobyć. W praktyce oznacza to wzrost importu z Rosji.
Jednak nie da się tego zrobić ad hoc. Potrzebne są stosowne umowy. A PGNiG nie pali się do rozmów z Moskwą w sprawie zwiększenia dostaw, skoro sami energetycy nie bardzo wiedzą, ile dodatkowego gazu będą chcieli dostawać i kiedy dostawy powinny się rozpocząć.
Osoba związana z PGNiG wyjaśnia: proszę wyobrazić sobie, że PGNiG podpisuje umowę z Rosjanami, a później nie znajduje krajowych odbiorców. Zwykle takie kontrakty zawiera się w formule "take or pay" (bierz lub płać). W praktyce, jeśli gazu nie udałoby się zagospodarować, PGNiG musiałby płacić ogromne kary. Zarząd boi się takiej możliwości, stąd czekanie na konkrety ze strony energetyki.
Mirosław Dobrut, wiceprezes PGNiG odpowiedzialny za sprawy handlowe, stawia sprawę jasno: _ Musimy mieć konkrety _. Zresztą o tym, jak skomplikowana to materia, świadczy narastający spór z KGHM. Dolnośląska spółka w raporcie bieżącym nr 2/2009 z dziewiątego stycznia br. poinformowała, że występuje "brak możliwości realizacji" umów zawartych 1 grudnia 2003 roku na dostawę gazu ziemnego na cele energetyczne do punktów odbioru w Żukowicach i Polkowicach.
Chodzi o możliwość zabezpieczenia dostaw gazu na cele energetyczne dla miedziowego potentata. Winą KGHM obarcza PGNiG. Ten jednak nie zamierza zrezygnować z realizacji umowy. Gazowa spółka poinformowała, że uznaje za bezskuteczne rozwiązanie umów. Co więcej, poinformowała, że realizując zapisy tych umów, poniósł już nakłady inwestycyjne w wysokości ok. 70 mln zł. _ Tę kwestię trzeba będzie jakoś rozwiązać _ - mówi wiceprezes Dobrut.
Szykuje się więc precedensowa na skalę kraju sprawa. Jeśli spółki nie porozumieją się, znajdzie z pewnością swój finał w sądzie arbitrażowym. Jednak ważniejsze jest to, że spór wokół tej sprawy bardzo popsuł atmosferę wokół energetyki gazowej.
PGNiG z pewnością jeszcze ostrożniej będzie podchodził do zagadnienia.
Gdzie te gazociągi?
Nawet jeśli PGNiG dogada się z energetykami, to i tak sprawa nie jest przesądzona.
W przypadku dużego bloku opalanego gazem mówimy o zapotrzebowaniu na gaz idącym w milionach metrów sześciennych.
Kluczowym problemem może więc być kwestia dostarczenia surowca do odbiorcy przez Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System.
Spółka co prawda przygotowała "Plan Rozwoju Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System na okres od 1 maja 2008 r. do 30 kwietnia 2013 r.", na podstawie którego zrealizuje rozbudowę i budowę sieci przesyłowej w skali całego kraju, zarówno na majątku będącym własnością PGNiG i przedmiotem umowy leasingu operacyjnego, jak i na majątku będącym własnością Gaz-Systemu.
Najważniejsze zadania inwestycje związane z rozbudową krajowego systemu przesyłowego zostały uwzględnione w Programie Operacyjnym "Infrastruktura i Środowisko - Narodowa Strategia Spójności 2007-2013".
Spółka będzie się starała o dofinansowanie tych projektów z funduszy UE (może on sięgnąć około 28 proc. kosztów).
Operator musiał takie plany przygotować.
Zgodnie z art. 16 ustawy Prawo energetyczne przedsiębiorstwa energetyczne zajmujące się przesyłaniem paliw gazowych sporządzają plany rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na paliwa gazowe, na okresy nie krótsze niż 3 lata. Projekty planów podlegają uzgodnieniu z Prezesem Urzędu Regulacji Energetyki.
Jednak od planów do realizacji jest długa droga.
_ Inwestycje realizowane przez Gaz-System wymagają konsultacji z samorządami lokalnymi i spółka prowadzi je na bieżąco przy realizacji konkretnych inwestycji _- mówi Igor Wasilewski, prezes operatora.
W 2008 r. spółka w ramach programu realizowanego przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego "Człowiek-Natura-Infrastruktura" na spotkaniach z władzami lokalnymi w Szczecinie, Poznaniu i Gdańsku przedstawiała plany inwestycyjne związane z budową nowych gazociągów w północnozachodniej Polsce. Warto tu wspomnieć, że dziś realizacja inwestycji infrastrukturalnych trwa długo, ponieważ proces przygotowania inwestycji pod względem formalnoprawnym zajmuje 3-4 lata, podczas gdy budowa samego gazociągu trwa 1-2 lata.
Jednak warto zauważyć, że prace Gaz- Systemu skupiają się głównie na północy kraju, gdy tymczasem bloki gazowe mają powstawać na południu. Czy to oznacza, że dodatkowych partii gazu nie będzie jak dostarczyć? Co więcej, trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Gaz-System skupia się na terenach o najbardziej ubogiej infrastrukturze gazowej.
Dodatkowo musi się przygotować do budowy Gazoportu. Nic więc dziwnego, że operator nie ma serca do mglistych planów budowy gazowych mocy energetycznych.
Energetycy dużo mówią o planach, ale jakby zapomnieli, że skądś ten gaz trzeba kupić i jakoś przetransportować. Deklaracje to zbyt mało, bez konkretnych umów gazownicy na energetykę będą patrzeć bardzo ostrożnie.
Dariusz Malinowski