Trwa ładowanie...
10-11-2006 12:20

Etat jest luksusem...

Zatrudnianie na podstawie umowy zlecenia czy o dzieło, zmuszanie pracowników do zakładania własnych firm, zatrudnianie na czarno, wpisanie w umowie minimalnej pensji, by pod stołem płacić więcej... Za patologie, które drążą polski rynek pracy, płacą pracownicy. Brakiem urlopu, pieniędzmi, zdrowiem. Czasami życiem.

Etat jest luksusem...Źródło: Dziennik Łódzki
d499w2v
d499w2v

Było słoneczne popołudnie. 24-letni Piotr z Konstantynowa Łódzkiego wracał na rowerze do domu, po ośmiu godzinach pracy. Od szóstej rano stał przy taśmie i pakował żyletki. Tak jak dzień, dwa, trzy dni wcześniej. Zmęczenie. Chwila nieuwagi. Świat zawirował przed oczami. Rower Piotra runął na jezdnię, a chłopak niefortunnie osunął się na krawężnik. Stracił nerkę. Stracił też pieniądze na życie.

Piotr mógłby wracać do zdrowia z pełnym portfelem, gdyby tylko pracodawca był uczciwy. Gdyby nie złamał prawa. Gdyby zawarł umowę o pracę, a nie zlecenia.

Zatrudnianie na podstawie umowy zlecenia czy o dzieło, zmuszanie pracowników do zakładania własnych firm, zatrudnianie na czarno, wpisanie w umowie minimalnej pensji, by pod stołem płacić więcej... Za patologie, które drążą polski rynek pracy, płacą pracownicy. Brakiem urlopu, pieniędzmi, zdrowiem. Czasami życiem.

Podmiot, nie pracownik

_ Jeden nie skończył trzydziestki, drugi miał około 50 lat. Mieli dzieci, mieli żony _- wspomina tragiczne wydarzenia sprzed kilku miesięcy Jerzy Iwaszkiewicz z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. _ Mężczyźni pracowali przy remoncie bloku na łódzkim Widzewie _.

Brak zabezpieczenia, niezachowanie zasad niezbędnych przy pracy na wysokości. Runęli w dół.
_ Szef firmy, która odpowiadała za prace, umył jednak ręce _- mówi Iwaszkiewicz. _ Mężczyźni nie byli jego pracownikami. Każdy formalnie miał własną firmę. Sam więc odpowiadał za swój kask, badania, zabezpieczenie. Nie zginęli ludzie, zginęły podmioty gospodarcze... _

d499w2v

Bo przy budowach zamiast pana Henia - murarza, pana Kazia - dekarza i pana Stacha - tynkarza, coraz częściej pracują jednoosobowe spółki, powiedzmy: "Hen-Mur", "Dek-Kaz" i "Stach-Tynk". Heniek, Kazik i Stach do niedawna robili dokładnie to samo, u tego samego szefa, ale odkąd szef zmusił ich do założenia własnych firm, formalnie przestał być ich szefem. Przestał mieć obowiązki. Ma tylko prawa.

W założeniu jednoosobowej firmy, która świadczy usługi dla większych wykonawców, nie ma nic złego. Nic złego nie ma też w pracy na zlecenie czy na podstawie umowy o dzieło. Nic. Pod warunkiem, że "jednoosobowy przedsiębiorca" świadczy usługi na podstawie umów, na których treść ma wpływ, a zleceniobiorca i strona umowy o dzieło zobowiązują się do wykonania określonego zadania bez szefa nad głową i ściśle określonych godzin pracy.

Jeśli pracodawca (nazwany tylko dla niepoznaki zleceniodawcą czy kontrahentem) wyznacza godziny i miejsce pracy, a czujne oko kierownika śledzi każdy ruch świadczącego pracę, zaczyna się fikcja.

Żadnych gwarancji

Piotr, który stracił nerkę, pracował według narzuconego grafiku. Nie miał wyboru ani miejsca, ani czasu pracy. Przy taśmie w firmie pakującej wyroby znanego producenta żyletek spędzał po osiem godzin. Na zmiany - raz od 6, raz od 14. Przebiegiem pracy kierował szef. Wszystko jak na etacie. Z wyjątkiem jednego: firma Work Temp Service, która skierowała Piotra do pracy, zawarła z nim umowę zlecenia. Żadnego urlopu, brak gwarancji minimalnej pensji, obowiązek informowania o chorobie z 24-godzinnym wyprzedzeniem (!) pod groźbą kary finansowej.
I wypłata zasiłku chorobowego dopiero po półrocznej karencji. Piotr miał pecha. Pracował od maja. Nerkę stracił w lipcu. Jego rodzice walczą o pieniądze do dziś.

d499w2v

Piotr Szczepański też zawarł umowę zlecenia z Work Temp Service. Opowieści o swoim 24-letnim imienniku słucha w skupieniu. _ Ja też pracowałem po 8 godzin i na zmiany _- mówi.

27 grudnia ubiegłego roku Piotr miał wypadek przy pracy. Stopę przygniótł mu wózek widłowy. Gdyby miał gwarancje wynikające z umowy o pracę, droga po zasiłek chorobowy, a później świadczenie rehabilitacyjne, nie byłaby tak ciernista. _ Przez pół roku, miesiąc w miesiąc, musieliśmy wydzierać siłą przysługujący nam zasiłek chorobowy _- opowiada żona Piotra, Małgorzata. _ Od czerwca mąż nie dostał ani grosza. Czeka na świadczenie. _

Od portiera do redaktora

Agencje ochroniarskie, hipermarkety, budownictwo, szwalnie - to branże, gdzie pracodawcy masowo unikają zawierania umów o pracę. _ Bywa, że część pracowników ma umowy o pracę, a inni, którzy robią dokładnie to samo, zlecenia _ - mówi Jerzy Iwaszkiewicz. _ Pamiętam kontrolę w markecie, gdzie część ekspedientek miała kwadrans przerwy po przepracowaniu 6 godzin, a pozostałe pracowały po 8 godzin bez przerwy. Te pierwsze miały umowę o pracę, drugie zlecenia. Pamiętam też mały sklepik, gdzie dwie ekspedientki były pracownicami, a dwie miały umowę zlecenia. Wszystkie miały taki sam zakres obowiązków. Zapytałem właścicielkę sklepu, skąd taki podział. Odparła, że panie na zleceniu są emerytkami i nie zależy im na gwarancjach prawa pracy _.

d499w2v

Na zastępowanie umów o pracę umowami zlecenia skarżą się też pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. _ Niektórzy mają normalne umowy o pracę _ - mówi motorniczy. _ Inni umowy zlecenia i żadnych praw. Ci na zleceniu wcale nie pracują lżej. Nikt nie daje im swobody. Jeżdżą tak samo, według rozkładu _.

W błędzie jest ten, kto sądzi, że problem dotyczy tylko osób nisko wykwalifikowanych. Do zakładania własnych firm zmuszani są lekarze. Ze szpitalami i poradniami coraz częściej wiążą ich kontrakty, a nie umowy o pracę.

Prawo obchodzone jest też w łódzkim ośrodku Telewizji Polskiej. Tylko dziennikarze o najdłuższym stażu mają tam etaty. Z dokumentów, które trafiły do inspektorów pracy, wynika, że innych wiążą z firmą umowy o dzieło. Jeszcze inni musieli założyć prywatne firmy. Sami dbają o opłacanie składek i podatków. Są tani i wygodni, pracują tak jak etatowcy. Przygotowują materiały i pojawiają się na wizji zgodnie z grafikiem.

d499w2v

Premia od losu?

Elwira jest pięć lat po maturze. Ani dnia nie udało się jej przepracować na etacie. _ Etat jest luksusem _ - mówi. _ Ja mam zlecenia. To tu, to tam. Przeważnie siedzę w kasie. Zazdroszczę mężowi. On pracuje na czarno. Robota też nie jest lekka, ale zarabia więcej niż ja _.

Iwaszkiewicz przyznaje, że wiele osób uważa, iż pracując na czarno złapały Pana Boga za nogi. _ Często zdarza się, że zarabiają więcej niż zatrudnieni legalnie _ - mówi. _ Pracodawca nie musi ponosić dodatkowych kosztów związanych z ich zatrudnieniem i jest skłonny płacić więcej _.

To, co dziś wydaje się premią od losu, zemści się po latach. Emerytura zależeć będzie od składek, jakie trafią na nasze konta emerytalne. Te zaś zależą od wysokości oficjalnie wykazanych zarobków. Poczucie zysku to złuda. Pracownik na nielegalnym zatrudnieniu nie zyskuje nigdy. Zyskuje szef.

d499w2v

_ Etatowy pracownik, który zarabia minimum, kosztuje mojego szefa ponad 1400 złotych _ - mówi brygadzista łódzkiej firmy sprzątającej ulice. _ Dlatego w brygadzie jedna, dwie osoby pracują na umowy. Jeśli nagle spadnie śnieg, szef wysyła mnie rano pod pośredniak, bym zgarnął paru "łebków" na czarno. Nikt nie robi im badań. O ciepłym piciu nie mają co marzyć. Czasem pracują przez kilkanaście godzin. Jak się nie podoba, dostają kopa i odchodzą bez grosza. Jak wytrzymają, zarobią parę stów. Z ręki do ręki _.

Z szabelką na czołgi

_ Wolę taką pracę niż żadnej. Wolę pieniądze bez gwarancji niż brak pieniędzy i brak gwarancji _- mówią zgodnie wykorzystywani przez szefów. O pomoc do inspekcji pracy zwracają się tylko wtedy, gdy tracą grunt pod nogami. Jeśli inspektorzy sami odkryją nieprawidłowości, pracownicy wolą stanąć po stronie szefa.

Gdy przyjdzie do procesu, sąd pyta pracownika, czy zawarcie takiej a nie innej umowy było zgodne z jego wolą. Pracownik, słysząc takie pytanie, zazwyczaj przytakuje. Jak ma zaprzeczyć, skoro ją podpisał?

d499w2v

Zanim więc sprawa trafi do sądu, inspekcja pracy woli wystąpić do pracodawcy o zawarcie umowy o pracę tam, gdzie ewidentnie powinna zostać zawarta. W ubiegłym roku inspektorzy w naszym regionie bronili w ten sposób 129 pracowników. W przypadku 39 odnieśli sukces.

Możliwe, że od stycznia pracodawca bezpodstawnie zastępujący umowę o pracę inną umową zapłaci nawet 30 tys. zł grzywny. Teraz inspekcja pracy może ukarać go najwyżej tysiącem... Czy to rozwiąże problem? Największym pracodawcom niestraszne będzie i 30 tysięcy...

Jedynym pewnym wyjściem z sytuacji byłoby obniżenie kosztów pracy. Dziś każde 100 zł wypłacone zatrudnionemu legalnie pracownikowi kosztuje szefa dodatkowo 60 zł...

Patrycja Wacławska Dziennik Łódzki

d499w2v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d499w2v