Trwa ładowanie...
15-06-2005 06:44

Etaty tylko dwa, panie profesorze!

Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym ma uporządkować sytuację kadrową na polskich uczelniach. Pracownicy naukowi zatrudnieni na wyższych uczelniach od października nie będą mogli pracować na więcej niż dwóch etatach. – Ta ustawa zlikwiduje patologię – mówi prof. Tadeusz Luty, rektor Politechniki Wrocławskiej.

Etaty tylko dwa, panie profesorze!
d4is00u
d4is00u

Naukowcy będą musieli zdecydować, która uczelnia jest dla nich najważniejsza. Pierwszy etat będzie zobowiązywał ich do lojalności. Tylko zgoda na piśmie, wydana przez rektora, da prawo do zatrudnienia się w innej szkole. Grażyna Rudnicka, kadrowa z wrocławskiej Akademii Ekonomicznej, twierdzi, że co drugi pracownik AE wykłada na innych, najczęściej niepublicznych uczelniach. Marek Podgórny ma etat na Uniwersytecie Wrocławskim.

– Pracuję w instytucie pedagogiki. Moja żona też. Z dwóch uniwersyteckich pensji nie bylibyśmy w stanie utrzymać rodziny. Dlatego zatrudniłem się w prywatnej uczelni. Po to, żeby żyć – tłumaczy naukowiec. Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym niewiele zmieni w jego życiu. On mieści się w dwóch etatach. – Gorzej mają ci, którzy figurują na listach płac 12 uczelni. A bywają i tacy! – kwituje doktor Podgórny.

W kilku szkołach wyższych jednocześnie pracował kiedyś profesor Mieczysław Malewski, wieloletni szef Instytutu Pedagogiki UWr. – Przez 28 lat wykładałem na Uniwersytecie Wrocławskim. Drugi etat dostałem w Dolnośląskiej Wyższej Szkole Edukacji. Odszedłem z UWr. Pracując w DWSE znów zatrudniłem się na dodatkowy etat w Zielonej Górze. Tak pracowałem przez rok. Nie widziałem sensu takiej sytuacji. Nie można dobrze pracować na kilku etatach, czyli dobrze wykładać, prowadzić badania naukowe, kształcić młodszą kadrę – tłumaczy prof. Malewski.

Przyznaje, że jest jednym z nielicznych pracowników naukowych zadowalających się jednym etatem. Choć po prawie 30 latach pracy na państwowej uczelni ciężko było mu odejść. – Na uniwersytecie nauczyłem się wszystkiego, ale przez lata klepałem biedę. Teraz wybrałem propozycję, która jest dla mnie najbardziej atrakcyjna zawodowo i finansowo. Mam taką umowę, że wystarcza mi jeden etat, dzięki temu jestem w porządku wobec siebie, studentów i pracodawcy – mówi profesor Malewski, szef Zakładu Metodologii Badań Społecznych i Andragogiki w DWSE.

d4is00u

Przepraszam za spóźnienie Studenci często cierpią na tym, że wykładowca pracuje w kilku miejscach jednocześnie. Nie przychodzi na zajęcia, długo sprawdza prace, nie bywa na wyznaczonych wcześniej konsultacjach. – Najczęściej spóźniają się, tłumacząc, że poprzednie zajęcia się przedłużyły – mówi Joanna z Wyższej Szkoły Handlowej we Wrocławiu. Cieszy się, że wykładowcy nie będą mogli brać wielu etatów. Hannie Szwedler, studentce inżynierii biomedycznej, zupełnie to nie przeszkadza. – Jeśli profesor jest kopalnią wiedzy, to dlaczego ma jej nie przekazać jak największej liczbie studentów? – mówi. Naukowcy nie ukrywają, że głównym powodem zatrudniania się na wielu etatach są pieniądze. Profesor zwyczajny zarabia w państwowej uczelni około 6 tys. zł. W szkole niepublicznej dostaje nawet dwa razy większą wypłatę.

– Może wynegocjować warunki, jakie mu się tylko zamarzą. Uczelnie państwowe są ograniczone pieniędzmi z budżetu państwa. Obojętnie czy nauczyciel akademicki pracuje z 200, czy z 15 studentami, pieniądze są takie same – tłumaczy prof. Luty. – Nowa ustawa poprawi sytuację. Nie będzie fikcyjnych etatów na prywatnych uczelniach. Każda szkoła, żeby mieć status wyższej uczelni, musi wykazać się odpowiednią liczbą samodzielnych pracowników naukowych. I tak wpisuje się profesorów na listy płac, a paranoja sięga zenitu – mówi. Zdaniem Roberta Kwaśnicy, rektora Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Edukacji, ustawa i tak jest zbyt liberalna. Jego zdaniem powinien być jeden etat i możliwość gościnnych wykładów na innych uczelniach.

Kontrola jakości W tej chwili wszystko wskazuje na to, że w październiku wielu naukowców stanie przed trudnym wyborem: prestiżowa posada na uczelni publicznej, czy duże pieniądze w prywatnej? Niektórzy uważają, że nowa ustawa właściwie niczego nie zmieni. – Moim zdaniem takie biurokratyczne uregulowania w ogóle nie są potrzebne. Wystarczy systematycznie oceniać jakość pracy – mówi dr hab. Marek Langner z Instytutu Fizyki Politechniki Wrocławskiej. Według niego trzeba rozliczać naukowców z efektów ich pracy. – Najlepiej jakość tej pracy oceniają studenci – swoimi nogami. Po prostu idą do kogoś na zajęcia albo omijają go szerokim łukiem – dodaje .

Co zmienią nowe przepisy Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym została uchwalona przez Sejm 3 czerwca . Musi ją jeszcze zaakceptować Senat. Jeśli zostanie przyjęta przez parlament, od października studia będą podzielone na trzy stopnie: studiami 1. stopnia będą studia licencjackie i inżynierskie, 2. stopnia takie, które kończą się magisterium, a 3. stopnia – doktoratem.

d4is00u

Poza tym lustracją objęci zostaną m.in. rektorzy, prorektorzy, dziekani z uczelni państwowych i niepaństwowych.Prawo o szkolnictwie wyższym utrzyma tradycyjny model kariery akademickiej – najpierw stopień doktora, potem doktora habilitowanego, a następnie tytuł profesora. Podstawą przyjęcia na studia będzie nowa matura, dodatkowe egzaminy uczelnie będą mogły przeprowadzać tylko za zgodą ministra edukacji.

– Nie da się dobrze pracować jednocześnie na wielu uczelniach – twierdzi prof. Mieczysław Malewski z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji. Sam przez wiele lat próbował łączyć kilka etatów.

Małgorzata Agaciak

d4is00u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4is00u