Euro się opłaci
Wyższy wzrost gospodarczy i handel zagraniczny - takie zalety wspólnej waluty wymieniają eksperci NBP pracujący nad raportem o skutkach wprowadzenia euro - pisze "Gazeta Wyborcza".
09.10.2008 | aktual.: 09.10.2008 12:54
"Raportu Skrzypka" jeszcze nie ma, ujrzy on światło dzienne pod koniec roku, jednak już dziś znane są wnioski z projektów badawczych, które się na niego złożą.
W nowym raporcie postanowiono zbadać kilkadziesiąt tematów, jednak rzeczywiście najistotniejszych jest tylko kilka.
_ Po pierwsze: jaki będzie efekt euro dla naszego wzrostu gospodarczego, po drugie: ile stracimy, oddając w ręce Europejskiego Banku Centralnego własną politykę pieniężną, i po trzecie: o ile mogą wzrosnąć ceny, gdy będziemy je przeliczać na euro i niektórzy nie oprą się pokusie zaokrąglania _ - wylicza Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku i główny autor raportu NBP z czasów Balcerowicza.
|
Polecamy: » Zobacz cały raport "Strefa euro" » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Kalkulator kredytowy - policz raty kredytu |
| --- |
|
Polecamy: » Zobacz cały raport "Strefa euro" » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Kalkulator kredytowy - policz raty kredytu |
Co będziemy mieć z euro? Ekonomiści tłumaczą to tak: znikną koszty transakcyjne i ryzyko kursowe, w strefie euro stopy procentowe będą niższe. Z tych powodów gospodarka będzie się rozwijała szybciej, bo firmy będą bardziej efektywne, będą mogły więcej inwestować, produkować, sprzedawać. I płacić swoim pracownikom.
A co z inflacją? Ankiety pokazują, że Polacy najbardziej boją się skutków zaokrągleń cen przy ich przeliczaniu na nową walutę. Ekonomiści tłumaczą, że to będzie zjawisko niewielkie i jednorazowe.
Zespół ekonomistów NBP sprawdził szczegółowo, co może stać się z cenami. I to nie tylko w zależności od kursu przeliczenia (zbadano sto możliwości od 3 do 4 złotych za euro), ale także od tego, czy ceny będą zaokrąglane do jednego eurocenta w górę, do najbliższej atrakcyjnej ceny (np. 9,99 euro, 999 euro) lub okrągłej (10 euro, 200 euro). Zdaniem autorów tej części raportu relatywnie najbardziej możemy odczuć wzrost cen dóbr najczęściej kupowanych. Okazuje się bowiem, że połowa wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego dotyczy dóbr kosztujących mniej niż 7,60 zł.
A jak to się przełoży na inflację? Autorzy od razu zaznaczają, że najczarniejsze scenariusze nie mają szans się ziścić w pełnej formie, m.in. ze względu na konkurencję na rynku, czujność kupujących czy działania administracyjne zniechęcające do zaokrąglania.
_ Również moim zdaniem nieliczne będą sytuacje, gdy cena nie będzie zaokrąglana do najbliższego eurocenta w górę _ - zgadza się Jakub Borowski.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej"