Europosłowie sceptyczni wobec projektu unii bankowej
Europosłowie są sceptyczni wobec uzgodnionego w grudniu przez państwa UE projektu unii bankowej - uważają, że 55 mld euro funduszu ratunkowego dla banków to za mało. Chcą też by środki były przeznaczone na ratowanie dowolnego banku strefy euro.
02.02.2014 | aktual.: 02.02.2014 11:20
Ministrowie finansów krajów UE uzgodnili w grudniu drugi filar unii bankowej, czyli wspólny system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (tzw. SRM). Unia ma uchronić euroland przed kolejnym kryzysem finansowym i oszczędzić kieszenie podatników, gdy upadają banki. Centralnym elementem systemu ma być fundusz upadłościowy, na który będą składały się same banki. Jednak środki do funduszu będą napływały stopniowo przez 10 lat. Obecnie trwają negocjacje w tej sprawie pomiędzy PE, KE i rządami państw.
Początkowo środki funduszu mają być gromadzone w oddzielnych narodowych "kopertach", a pieniądze z danej puli mają być przeznaczone jedynie na ratowanie banków z siedzibą w danym kraju. Jednak z czasem ma to się zmienić - wszystkie koperty trafią do jednej puli.
Krytykują to europosłowie, którzy uważają, że planowany fundusz przez to nie jest tak naprawdę wspólny. Wskazują, że początkowo koszty likwidacji określonego banku będą pokrywane głównie ze składek określonego kraju, a jeśli środki nie wystarczą, straty poniosą wierzyciele. Po 10 latach wielkość funduszu ma w przypadku eurolandu wynieść 55 mld euro.
Jak powiedziała PAP Corien Wortmann-Kool (Europejska Partia Ludowa), w sytuacjach kryzysowych pomoc dla banku musi przyjść bardzo szybko, bo w przeciwnym razie inwestorzy i depozytariusze zaczną wycofywać środki pieniężne i bank upadnie. - Ten scenariusz obserwowaliśmy na Cyprze i musimy zrobić wszystko, żeby się nie powtórzył. Banki muszą zasilać fundusz, ale to zabierze do 10 lat. Do tego czasu musimy stworzyć mechanizm pożyczkowy, który zasiliłby ten fundusz. To niedorzeczne, że ma on mieć narodowy charakter, podczas gdy banki funkcjonują transgranicznie. PE chce usunięcia tego (zapisu). To będzie wielka bitwa w nadchodzących miesiącach"- zaznaczyła.
Jak dodała, Parlament Europejski w kwestii ustanowienia nadzoru bankowego Europejskiego Banku Centralnego zawsze walczył o to, aby unia bankowa była otwarta na kraje, które nie są członkami strefy euro, wśród nich Polskę. - Zabiegaliśmy o przejrzyste warunki dostępu dla tych krajów. To dla nich ważne, aby uzyskać większe zaufania dla sektora bankowego. Pozwoli to bankom zwiększyć możliwości pożyczkowe dla małych i średnich przedsiębiorstw. Chcemy więc, żeby członkami unii bankowej było tak wiele państw członkowskich, jak to możliwe. Cieszę się, że Polski rząd jest bardzo aktywny na tym polu i angażuje się w dyskusję - powiedziała.
Peter Simon (Socjaliści i Demokraci) podkreśla, że złożeniem mechanizmu jest zdjęcie ryzyka z podatników i przeniesienie go na banki i ich właścicieli. - Chcemy uniknąć sytuacji, z którą zetknęliśmy się 1-2 lata temu w obliczu kryzysu bankowego, podczas którego wiele państw znalazło się pod ścianą. Chcemy, żeby reguły dotyczące państw strefy euro, jaki i tych, które nie mają wspólnej waluty, były tak spójne, jak to możliwe. Unia bankowa jest na dobrej drodze, ale jeśli nie znajdziemy rozwiązania dla wspólnego system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM), będziemy mieć problem - powiedział.
Również Thomas Haendel (Zjednoczona Lewica Europejska - Nordycka Zielona Lewica) uważa, że unia bankowa musi zagwarantować, iż jeśli jakakolwiek instytucja finansowa upadnie, nie zapłacą za to podatnicy. Jego zdaniem propozycja ustanowienia funduszu i "zapełnienia" go środkami w ciągu 10 lat nie jest ambitna. - To za długi okres na wypełnienie funduszy środkami. Środki są też zbyt małe, żeby skutecznie odpowiedzieć na sytuację kryzysową. Jeśli przykładowo duży niemiecki bank upadnie, fundusz nie będzie mógł sobie z tym poradzić - zaznaczył.
W grudniu ministrowie uzgodnili również projekt decyzji ws. umowy międzyrządowej, która ma dotyczyć wpłacania składek do funduszu upadłościowego i ma zostać podpisana przez wszystkich, którzy przystąpią do unii bankowej, także spoza strefy euro. Europosłowie mają także wątpliwości co do tej umowy, która - podobnie jak struktura funduszu - została wymuszona przez Niemcy, które argumentowały, że umowa daje większą pewność prawną funduszu.