Eurostat zapewnia nowe minima na EURUSD
Wczorajsza publikacja szacunków dotyczących finansów publicznych krajów strefy euro była zimnym prysznicem dla tych, którzy sądzili, że Grecja nie może już niczym (negatywnym) zaskoczyć. Gdyby nie wyjątkowa sytuacja polityczna, Grecja z pewnością byłaby zmuszona do ogłoszenia bankructwa.
23.04.2010 | aktual.: 23.04.2010 09:13
Jednak nawet w obecnych uwarunkowaniach taki scenariusz nie jest wykluczony. Greckie obligacje i euro nadal tracą, rynki akcji się bronią.
Przypomnijmy, iż Eurostat zweryfikował w górę zeszłoroczny deficyt greckiego sektora finansów publicznych z 12,7% do 13,6% PKB, a do tego dodał, iż nie wykluczona jest dalsza rewizja deficytu w górę. To samo dotyczy długu, który obecnie szacowany jest na 115,1% PKB. Mimo, iż figury te dotyczą już przeszłości (a więc teoretycznie są już sfinansowane), mrożą one krew w żyłach inwestorów (zwłaszcza silnie zaangażowanych w grecki dług) z kilku powodów. Po pierwsze, wzrasta tzw. punkt startowy. Grecja chce w tym roku obniżyć deficyt sektora o 4% PKB. Tym samym zamiast i tak wysokich 8,7% będzie to 9,6%, a być może powyżej 10%. To oznacza potrzebę dodatkowych 3 miliardów euro finansowania tylko w tym roku. Po drugie, kolejna duża rewizja dotyczy właśnie greckich figur, a nie któregokolwiek z pozostałych 26 krajów. To w oczywisty sposób podkopuje zaufanie, a być może sugeruje, że nowy rząd (odpowiedzialny już za ostatnie dane) sam do końca nie jest świadom wysokości wszystkich zobowiązań. Wreszcie, co jest poniekąd
związane z punktem drugim, Eurostat ma wątpliwości co do zawieranych transakcji swapowych. Zawieranie transakcji na instrumentach pochodnych mających zapewnić bieżące finansowanie kosztem przyszłych zobowiązań nie jest taktyką nową i zarazem stosowaną z reguły przez dłużników, którzy nie mogą pozyskać już środków w normalnym trybie. Nic więc dziwnego, że reakcją rynku był wzrost rentowności greckich 10-latek powyżej 8,5% (a tym samym wzrost premii w relacji do Budnów powyżej 560 bp) i przecena euro. Para EURUSD nie tylko dość szybko dotarła do nowych minimów (o takim scenariuszu pisaliśmy w poniedziałek http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=14160), ale bez większych problemów je pokonała, schodząc w Azji dokładnie do poziomu 1,32. Jeśli sentyment na rynku nie zmieni się radykalnie, para ma dość dużą przestrzeń do dalszych spadków, bowiem kolejne wyraźne wsparcie to 1,2883.
Co może w krótkim terminie zmienić kurs EURUSD i greckich obligacji? Poważna, zdecydowana i konkretna interwencja krajów strefy euro. Do tej pory kraje strefy euro próbowały przede wszystkim wpływać na nastroje rynku. Widząc jak bardzo pomoc dla banków po kryzysie poprawiła finansowanie rynkowe, politycy mieli nadzieję, że deklarując pomoc, z której Grecja nigdy nie skorzysta, zapewnią samoistne rozwiązanie problemu. Inwestorzy przejrzeli jednak te intencje i w pewnym sensie efekt jest odwrotny od zamierzonego. Kraje strefy euro (przede wszystkim Niemcy) musiałyby obecnie zapewnić, iż wierzą w determinację greckiego rządu do uporządkowania finansów publicznych i zapewnią Grecji finansowanie tak długo, jak to będzie niezbędne. Biorąc jednak pod uwagę, jaki sprzeciw w Niemczech wywołała deklaracja znacznie mniejszej pomocy, taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny.
Początek wczorajszej sesji na Wall Street wyglądał groźnie, co przełożyło się również na pogłębienie spadków w Warszawie. Ostatecznie jednak amerykańskie indeksy giełdowe (S&P500, DJIA30) utrzymały się w krótkoterminowym ruchu wzrostowym, choć na razie rynkom nie udaje się podjąć próby sforsowania maksimów. Publikowane wczoraj po sesji wyniki były niezłe, ale reakcja inwestorów chłodna. Kupowali oni akcje American Express (zysk 73c wobec oczekiwanych 62c), a sprzedawali Microsoft (45c wobec oczekiwanych 42c) i szczególnie Amazon (66c wobec 61c), który zapowiedział spadek marży operacyjnej w kolejnym kwartale. Mimo sceptycznej reakcji na wyniki, rynki akcji uniknęły negatywnego scenariusza, który biorąc pod uwagę komunikat Eurostatu w połączeniu z sytuacją techniczną wydawał się realny. Dziś wyniki poda Xerox (konsensus 13c) i Ford (30c).
Przecena euro nie pozostała bez wpływu na notowania funta. Brytyjska waluta traciła względem dolara, ale zyskiwała wobec euro, co oznaczało wyraźne pokonanie dolnej linii kilkunastomiesięcznego trójkąta i szansę na dalszy ruch spadkowy. Spadki zatrzymały się na wsparciu 0,86, jednak jeśli uda się je pokonać, para następne wsparcie ma dopiero na poziomie 0,84. Dziś w Wielkiej Brytanii najważniejsza w tym tygodniu figura – wstępny szacunek PKB za pierwszy kwartał (godz. 10.30, konsensus +0,4% q/q). Ponadto na godzinę 10.00 zaplanowany jest odczyt indeksu Ifo (konsensus 98,6 pkt.). Ostatnie dane makroekonomiczne z niemieckiej gospodarki są zachęcające, ale wobec greckich problemów ma to bardzo niewielki wpływ na notowania euro. W USA poznamy dane o zamówieniach dóbr trwałych (14.30, oczekiwany wzrost o 0,3% m/m) i sprzedaży nowych domów (16.00, konsensus 315 tys.). Ważne dane również w Kanadzie, gdzie rosną oczekiwania na podwyżki stóp. O godzinie 13.00 poznamy marcowy wskaźnik CPI (oczekiwany wzrost o 0,2%
m/m) zaś o 14.30 dane o sprzedaży detalicznej (konsensus +1,1% m/m). Warto zwrócić uwagę na silny sentyment wobec dolara kanadyjskiego – wczoraj Kanadyjczyk stracił jedynie minimalnie wobec dolara, podczas gdy problemy euro przełożyły się na wyraźną przecenę AUD.
Przemysław Kwiecień
główny ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.